homme_curieux - mam pytanie: Czy piszesz to wszystko, pamiętając osobiście jaka panowała w tym czasie w zborach atmosfera podniecenia i ogromnego oczekiawnia na szybko nadchodzące wydarzenia? Jak płomienne i jednoznaczne w swej wymowie były wygłaszane wykłady. Jak wielu "dawało sobie obciąć głowę" jeśli Armagedon nie nadejdzie w 1975r. - cytuję tu moją własną babcię. Sam znam osobiście wielu braci, którzy w takie wykłady włożyli nie tylko "swoje serce i mocne przekonanie że tak właśnie będzie" a dziś wstydzą się tego, że tak nierozważnie i nieodpowiedzialnie popychali innych do poddania się takiemu sposobowi myślenia i patrzenia na innych, którzy nie byli do końca przekonani o słuszności takiej egzaltacji - jako o nieduchowych i nieufających w Biblijne obietnice?
To, że większość starała się wyczytać więcej niż faktycznie napisano w "Strażnicach" to, faktycznie jest ich winą, winą nadgorliwości, nadwrażliwości i dziecinnej ufności we wszystko co wówczas podawała Organizacja.
Przesadyzm wielu, był ich wytworem i to ich postawa podtrzymywała i sprzyjała rozwojowi takich wydarzeń.
Ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć,
Kto dał temu początek?
Skąd pochodziło żródło tej myśli i inspiracji o takim podejściu do zagadnienia?
I to co najważniejsze; - skoro było to niewłaściwe,- dlaczego nie uczyniono
nic aby ostudzic takie ząpędy, aby uczulić na zbyt nadmierny optymizm i zaaferowanie tym tematem.
Skoro nie zrobiono nic, lub prawie nic, więc WTS ponosi taka samą odpowiedzialność, a nawet myślę jeszcze większą, bo uważajać się za przewodnika i duchowego pasterza wszystkich wiernych, okazała sie "ślepym przewodnikiem," bo w myśl Jakuba 4:17
Jeśli zatem ktoś umie czynić to, co słuszne, a jednak tego nie czyni, jest to jego grzech.
Przemyśl to w swym sercu, jeśli chcesz, lub potrafisz to zrobić.
Ps. Rozumiem, że czytałeś już "W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności," inaczej twój komentarz jest chyba raczej niestosowny.