Czesiu, zejdz ze mnie. To nie ja pytaniami któe są w internecie a zostały podyktowane przez samego Diabła (autentyczny cytat sprzed dwóch tygodni) odwodzę od prawdziwego wielbienia lud Jehowy....
Artur
Znasz takie powiedzenie:
"psy szczekają a karawana idzie dalej"
niech szczekają, ty wcale nie musisz postępować tak jak oni. A jak dostosujesz się do ich norm, to tylko utwierdzisz ich w tym, co im WTS wtłacza w mózg, że ponieważ są prześladowani to oznacza, że są prawdziwą religią.
I to jest najlepsza psychomanipulacja jaką zastosował WTS, bo obojętnie jakbyś nie próbował z niektórymi śJ rozmawiać i pokazywać im na Biblii, że to co głoszą to tylko ludzka nauka, to zawsze będzie, że to atak szatana. Dlatego nie warto do tego dodawać takich zachowań jak to zrobiłeś.
Stąd też i rada dla koleżanki Lateta, żeby nie próbowała atakować "organizacji" bo efekt będzie odwrotny od oczekiwanego. Tylko utwierdzi syna w przekonaniu, że "organizacja" to prawdziwa religia.
Dokładnie! Ja tak właśnie postrzegam isotę jej problemu.
Ona sama jeszcze nie bardzo jest w stanie to przyznać, ale powoli zaczyna.
Postępy przychodzą powoli, widoczne są wręcz w latach, nie w miesiącach.
A jej stosunek do psychologów: "i tak nikt mnie nie zrozumie".
Raz udało mi się ją zaciągnąć do psychologów w dominikańskim ośrodku pomocy ofiarom sekt (czy jakoś tak). W sumie to była porażka.
Tak, to był zasadniczy, bezpośrdni powód rozpoczęcia przeze mnie tego wątka.
Problem z dzieckiem jej świeży - bo to dokładnie wczoraj starszyzna zasugerowała mu, że z matką nie powinien mieszkać!
Wcześniej nie posuwali się do czegoś takiego. Wręcz przeciwnie - raz była taka sytuacja, że jego ojciec nakłamał mu, że starszyzna chce, aby przestał mieszkać z matką. Chłopak uwierzył w to i się załamał. Ale matka zadzwoniła do starszyzny i okazało się, że to było kłamstwo!
Ale, jak wspomniałem wyżej, wczoraj starszyzna wprost chłopcu powiedziała, że z matką mieszkać nie powinien, bo nie stanowią "rodziny duchowej". Zmienili zdanie - najwyraźniej nowe światło padło. Wg mnie to psychologiczny bandytyzm.
latet
Latet
Czy twoja koleżanka rozmawiała z synem o powodach jej odejścia z "organizacji"? Może warto by było od tego zacząć budowanie więzi z synem, żeby mu wyjaśnić powody podjęcia takiej decyzji. Jest on w takim wieku, że wiele widzi, ale jeszcze nie potrafi dostrzec motywów działania co powoduje, że może niewłaściwie interpretować pewne działania swojej mamy.
Poza tym warto by było, aby twoja koleżanka zwróciła uwagę synowi, że to do czego namawiają go starsi jest nakłanianiem do złamania przykazanie "czcij ojca i matkę swoją", jest nastawianiem syna przeciw matce. Dobrze by było, aby zapewniła syna o swojej miłości i też wytłumaczyła mu, że nie oznacza to, iż pozwoli mu na wszystko co będzie chciał, ale z powodu tego, że kocha go będzie stawiać pewne wymagania aby w ten sposób wychować go na dojrzałego człowieka. W tym momencie też może wskazać na to, że pomimo swego odejścia z "organizacji" nie zabraniała jemu kontaktów z tą "organizacją" i nie chciałaby ograniczać tego, jednak jeśliby ataki na jej osobę jako matkę powtarzały by się, to w końcu będzie musiała zakazać jemu chodzenia na zebrania, czego by nie chciała, bo wie ile dla syna znaczy ta religia.
A co najważniejsze w tej radzie, to to, że powinno to wszystko wypływać z jej serca, a nie tylko być wyuczone, bo ktoś tak poradził. Bo młody człowiek bardzo szybko wychwyci co jest prawdą a co wyuczoną gadką. Jeśli więc to nie będzie wypływać z jej miłości do syna i chęci jego dobra, to niech tego nie robi.