Ok, nie ma sprawy, chodź tak naprawdę przekazałeś bardzo ogólne wymagania do rozpoczęcia Twojego przewodu.
Nie wierzę w istnienie istot duchowych, bo póki co nie znalazłem dowodów na ich istnienie. Wyciągam wnioski z badań prowadzonych przez naukowców różnych dziedzin - niestety mam na to mniej czasu niżbym chciał - i konfrontuję z wiedzą biblijną zdobywaną od dziecka w religii Świadków Jehowy, oraz z naukami innych religii. To dodatkowo przekonuje mnie, że istnienie istot duchowych nie jest potrzebne do powstania życia na ziemi, etc.
Również wierzę w obowiązujące prawa fizyki, chemii i biologii dlatego nie mam podstaw, żeby uznawać jeszcze inne nadprzyrodzone prawa.
Widzę, że muszę Wam trochę pomóc. Nie wydaje mi się, aby moje zaproszenie do debaty było nieprecyzyjne. Ale skoro są trudności, to spróbuję może innymi słowami. Pytanie było dość jednoznaczne:
Czy według Ciebie(Was), do tej samej kategorii fizyczności, można zaliczać jednocześnie zjawiska potocznie nazywane naturalnymi (jazda samochodem, wiatr, trawienie, fale telewizyjne, rozbijanie atomów w akceleratorach, no po prostu wszystko co człowiek robi i opisuje np. jako fakty życia codziennego) jak i te które określa się mianem nadprzyrodzone (cuda opisane w Biblii, szeroko rozumiane zjawiska paranormalne, itp. rzeczy klasyfikowane przez świat nauki jako przedmiot wiary różnych grup społecznych). A faktyczna różnica między tymi grupami zjawisk, polega na tym, że te pierwsze umiemy 'mierzyć' i opisywać, a na te drugie jeszcze nie wymyślono przyrządów, nie zostały naukowo opisane i nie potrafimy wyjaśnić jakie prawa fizyki działają gdy zachodzą te zjawiska.
Problem byłby może i nie taki ważny, gdyby nie to, jak poważne konsekwencje rodzi zarówno dla ateistów, jak i dla ludzi wierzących. Zauważmy, że jeśli jest tak jak ja twierdzę (tzn. uważam, że podział jest sztucznie wykreowany), to:
1.) Większość najnowszych badań naukowych oparta jest na błędnych założeniach wyjściowych z tej prostej przyczyny, że postawiono fikcyjne zapory dla najlepszych i najgenialniejszych uczonych i różnej maści młodych pasjonatów nauki, bo każe im się zajmować (czytaj daje fundusze) jedynie takimi programami badawczymi, które z góry przyjmują tzw "nie istnienie Boga" ani innej inteligentnej siły sprawczej.
Najlepiej widać do czego to prowadzi, na przykładzie naukowców zajmujących się ewolucją, ale problem obejmuje wiele innych gałęzi nauki. Twierdzę, że nauka była by o kilkadziesiąt lat do przodu, gdyby nie te sztuczne ograniczenia, które ją hamują.
2.) Na fałszywych założeniach, o nieograniczonej (czytaj czarodziejskiej) wszechmocy Boga, 'teologowie' wszystkich wyznań, tworzą niesprawdzalne mitologie, dogmaty, nauki utrzymując nimi w "ciemnocie" słabo wykształconych tzw. prostych ludzi, jednocześnie kolaborując z "możnymi tego świata" na zasadzie podziału władzy (jedni doją owieczki od strony doczesnej, a drudzy od duchowej ).
Jeśli dostrzeżecie odmienność mojego podejścia badawczego, zrozumiecie, że uzyskaliście szersze spojrzenie na sprawy na styku religii i nauki. Od tej pory możecie podchodzić do kwestii religijnych w sposób czysto naukowo-badawczy, a jednocześnie, nie dajecie się wpuścić w maliny przez naukowców, pamiętając, że wychodzą z błędnego założenia, bo nie biorą pod uwagę całości zagadnień naukowych, a jedynie tą ich część, która zajmuje się sprawami "jak to kiedyś coś z niczego jakoś samo się stało".
To tylko ogromne skróty myślowe i na razie nie czepiajcie się słówek czy sformułowań. Zagłębiajcie sie w istotę zagadnienia, a więc kwestie:
- czy według Was Bóg musi być jakimś 'wszechmocnym absolutem', czy też można o Nim rozmawiać w takich kategoriach jak to np. czyni Coralgol w swoich przypuszczeniach na temat przyszłości, to znaczy rozważa jak, jakimi środkami, czy wybierze takie rozwiązanie czy inne, czy bardziej ceni wolną wolę, czy traktuje nas instrumentalnie;
- jeśli ma ograniczenia, to jakie, jak Biblia potwierdza (lub zaprzecza) to, że Bóg nie jest czarodziejem, tylko każdy rzekomy cud, to Jego "konkretne działanie", które gdyby miało miejsce w naszych czasach, nasi jajogłowi mogli by namierzyć swoimi przyrządami pomiarowymi;
- czy potraficie na bazie takiego podejścia stworzyć spójną, logiczną, wiarygodną koncepcję rzeczywistości w której Biblia jest najważniejszym elementem (bo ja potrafię).
Poprzednio podałem jak mogły by się zaczynać wartościowe komentarze, to teraz napiszę jak wg. mnie powinny sie kończyć:
- ..... Nic innego nie przechodzi przez moją obróbkę logiczno-rozumową.
- ... , tak wynika z moich wieloletnich badań tego tematu.
- ..., tak musi być, bo wg mnie jednoznacznie wynika to z Bilii.
- ...., Długo nad tym myślałem i tylko taki wniosek wydaje mi się najrozsądniejszy.
- .... , ... Tak uważają (...), a ponieważ są autorytetami dla mnie w tej materii, więc uważam podobnie.
- itd. , itp.
Wiele ciekawych postów znalazłem, w Waszych wcześniejszych tematach, zwłaszcza tych powiązanych sformułowaniem pytania wstępnego, warto je odszukać i jeszcze raz rozważyć w tym miejscu.
Po prostu oczekuję, że zaczniecie się bronić, przecież wyraźnie widzę jak odmienne zdania mieliście w swoich wypowiedziach. Albo dojdziemy wspólnie do dalszych wniosków, albo wcale. Nie będę Wam robił wykładów. Nie myślcie też, że pośpiesznie i bez stosownych wyjaśnień podam wam na tacy "całą teorię" , a Wy zaczniecie ją szarpać i ośmieszać, bo nie udało się Wam jej zrozumieć.
Nie będę rozpędzał "tego pociągu" dla "pasażerów na gapę", przynajmniej kilku z Was musi "wykupić bilety", i to najlepiej w pierwszej klasie.
Uprzejmie zapraszam do kasy