Skocz do zawartości


Zdjęcie

etyka świecka


  • Please log in to reply
89 replies to this topic

#41 Administrator

Administrator

    Forumowicz (51-500)

  • Admin
  • PipPip
  • 369 Postów
  • Gadu-Gadu:191423
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Irlandia

Napisano 2008-05-04, godz. 19:57

Znam takich, których Bóg nie potępił.
Rz 8:1 BTTeraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia.”

Ech, a ty skąd się urwałeś? Przecież ja nie pisałem o wierzących. Mogłbyś uważniej czytać to, co komentujesz. Tu jest mowa o tych, co przyjęli łaskę zbawienia.

Czyżby oni w nic nie wierzyli? A ich żołnierze także?

Nie ma nikogo kto w nic nie wierzy. Każdy światopogląd zawiera jakieś założenia, które się przyjmuje na wiarę. Na tym polega istota światopoglądu - to w ogólności pewien zestaw aksjomatów. Każde rozumowanie zaczyna się od a'priori, od przyjęcia założeń początkowych.

#42 Bogdan Braun

Bogdan Braun

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 401 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-05-04, godz. 20:15

1. Bóg jest źródłem wszelkiego dobra.

2. Miłość jest relacją interpersonalną.

3. Zatem jeśli miłość istnieje, to Bóg jest interpersonalny.


Ad1. można tak powiedzieć.

Ad2. Na wstępie poproszę o zdefiniowanie terminu tak tajemniczego jak Miłość, a to, dlatego, ze nie każda relacja interpersonalna jest miłością. Proszę o doprecyzowanie swojej myśli.
Proszę pamiętać, iż założenie, że Bóg jest miłością wynika tylko z subiektywnej wiary podzielających tę wiarę..

Ad3. A jak ta relacja miłości wyglądała pod krzyżem na Golgocie w relacji tej w Bogu? Czy mamy rozumieć, że Bóg stanął przeciw Bogu?
Czy kenoza dotyczy tylko jednej z osób w Bogu? Zadając to pytanie nie pytam o uniżenie się Boga w relacji do stworzenia raczej chodzi mi o kenozę w Bogu

P.s. przepraszam, że zadaję tak wnikliwe pytania, ale wiem, z kim mam przyjemność prowadzić dialog.

Pozdrawiam.

BB
W dowodzeniu słuszności własnych racji patrzmy na bliźniego jak na siebie samego.

#43 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2008-05-04, godz. 20:44

Całe szczęście, że to tylko Twoje słowa.



Będzie takich wielu!

1P 3:21 BT "Teraz również zgodnie z tym wzorem ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa."

Ap 7:14 BT "I powiedziałem do niego: Panie, ty wiesz. I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili."

I nie stoi im na przeszkodzie brak „koncepcji trynitarnej”. Tak szczerze – nie wiem nawet co to jest.

Pewnie zbyt trudne dla mnie słowo. :P

Zbyt dużo filozofujesz.

Zauważyłeś, że nie poparłeś tego żadnym wersetem?

Czy znasz jakąś wojnę, którą wywołał zdeklarowany ateista?

Henryku
Ci o których piszą te cytaty z Pismastaną przed Bogiem nie na podstawie tego jak godnie postępowali jako ludzie, ale na podstawie ofiary Pana Jezusa Chrystusa. Gdyby próbowali stanąć z podniesionym czołem na podstawie swoich zasług to srodze by się zawiedli, Bo jak Pismo naucza "karą za grzech jest śmierć" (Rz 6,23). Jeśli więc ktoś nie chce uznać istnienia Boga a tym samym przyjąć daru łaski jakim jest zbawienie w Panu Jezusie Chrystusie, to nie ma szans na stanie przed Bogiem z podniesionym czołem.
Czesiek

#44 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2008-05-04, godz. 21:14

Pozwolę sobie ponownie zabrać głos w tej dyskusji.

Zastanawiam się dlaczego po przyznaniu się do tego, iż nie wierzę w Boga czuję politowanie a nawet pogardę zarówno od moich dawnych współbraci jak również od braci Katolików czy Protestantów. Niejako każdym słowem mówią: "Ach, a więc nie wierzysz w Boga? To nie możesz być dobrym człowiekiem. Tylko wierzący może nim być"

Akurat mój ateizm zrodził się z pustki po odejściu z WTS-u. Obrosłem nim niczym stare drzewo mchem. Ale nie obnoszę się z moim światopoglądem, nie próbuję górować nad innymi i nie czynię z niego sztandaru. Chociaż w życiu prywatnym i zawodowym radzę sobie dobrze ( może nawet zaskakująco dobrze w kontekście przepowiedni WTS-u, że po odejściu, to tylko równia pochyła ) to w sprawach wiary czy też niewiary czuję się słaby a nawet nieco pogubiony. Zaprzestałem poszukiwań odpowiedzi, gdyż nie dawały rezultatu. Bez zbędnego patosu mógłbym powiedzieć: "Elli lama sabachtani?" Przecież kiedyś tak Cię kochałem :(

Dlaczego tylu wierzących próbuje tak bardzo górować nad niewierzącymi? Przecież w waszym światopoglądzie jesteśmy skazani na wieczne potępienie. Czy to wam nie wystarczy?

Panie Administratorze, odarł Pan ateistów w tym mnie z godności odmawiając nam prawa do posiadania sumienia, do bycia etycznym czy moralnym. Dlaczego zawłaszcza Pan te pojęcia tylko dla wierzących w Absolut? Za mną nie stoi nikt, żadne mądre księgi, opracowania, uniwersytety i katedry. Jestem słaby, trudno mi się bronić. Niczym perfekcyjna maszyna rozebrał Pan moje wypowiedzi punktując ostatecznie niespójność moich poglądów. Nie mam szans w dyskusji, gdyż wiedza i logika są po Pańskiej stronie. Może warto w obronie teizmu poszukać innej drogi by dotrzeć do osób takich jak ja?

Czy nie zrozumiał Pan co chciałem przekazać mówiąc o Chrystusie frasobliwym? Czy byłby Pan gotów ( także inni wierzący ) pochylić się nade mną i wskazać mi drogę powrotną do Boga? Gdzie mógłbym odnaleźć pierwiastek Boży?

Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-05-04, godz. 22:29


#45 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2008-05-04, godz. 21:37

nie jestem rzecznikiem wszystkich katolików, ale ja Sebastian napewno nie czuję ani pogardy ani politowania dla ateistów i nie uważam ich za groszych.

#46 Administrator

Administrator

    Forumowicz (51-500)

  • Admin
  • PipPip
  • 369 Postów
  • Gadu-Gadu:191423
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Irlandia

Napisano 2008-05-04, godz. 21:43

Ad2. nie każda relacja interpersonalna jest miłością.

Owszem. Ale w tym wypadku, wystarczy, że miłość jest relacją interpersonalną. To nie jest wszystko to, czym jest miłość, ale na użytek argumentu wystarczy mi ta jedna cecha.

Proszę pamiętać, iż założenie, że Bóg jest miłością wynika tylko z subiektywnej wiary podzielających tę wiarę..

Wynika z objawienia, z tego co Bóg raczył o sobie powiedzieć i co uczynił w Chrystusie Jezusie. Ale to jest trochę inny temat i związany z pkt 1, który z góry zakłada że Bóg istnieje. Pytanie zadała mi, jak rozumiem osoba uważająca się za chrześcijanina, choć nie za trynitarianina. Dlatego tu już nie tracę czasu na to, czy Bóg jest miłością, bo chrześcijanie tego nie negują.

Ad3. A jak ta relacja miłości wyglądała pod krzyżem na Golgocie w relacji tej w Bogu? Czy mamy rozumieć, że Bóg stanął przeciw Bogu?
Czy kenoza dotyczy tylko jednej z osób w Bogu? Zadając to pytanie nie pytam o uniżenie się Boga w relacji do stworzenia raczej chodzi mi o kenozę w Bogu

Nie do końca chyba rozumiem pytania. Dlaczego Syn miał stawać przeciwko Ojcu?

#47 Administrator

Administrator

    Forumowicz (51-500)

  • Admin
  • PipPip
  • 369 Postów
  • Gadu-Gadu:191423
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Irlandia

Napisano 2008-05-04, godz. 22:43

Niejako każdym słowem mówią: "Ach, a więc nie wierzysz w Boga? To nie możesz być dobrym człowiekiem. Tylko wierzący może nim być"

Nie powinni tak mowić. Powinni raczej zapytać się ateisty, co to znaczy być dobrym, czy złym, człowiekiem, skoro w darwinowskim doborze naturalnym liczy sie tylko przetrwanie lepiej dostosowanych. Innymi słowy, nie ma sensu mówić ateiście co jest dobre, a co złe, jeśli on nie wierzy że pomiędzy tymi dwoma pojęciami nie istnieje żadna zasadnicza różnica. Więc jak ateista się mnie zapyta, "Czy to i tamto jest dobre, czy złe?" to moja odpowiedź brzmi: "A co to znaczy, że coś jest dobre czy złe?"

Panie Administratorze, odarł mnie Pan z godności odmawiając mi w moim ateizmie prawa do posiadania sumienia, do bycia etycznym czy moralnym.

Nie neguję tego, że każdy człowiek posiada sumienie. Nie neguję tego, że ktoś chce trzymać sie (niektórych) zasad chrześcijańskich nie będąc osobą wierzącą. Twierdzę tylko, że jeśli ateizm jest prawdziwy, to sumienie, czy dążenie do spełniania zasad jakiegoś arbitralnego systemu etyki, jest pozbawione znaczenia. Jeśli ktoś wybierze zasady rasizmu, to taki wybór będzie tak samo dobry jak każdy inny. Więcej, rasizm jest bardziej spójny z koncepcją darwinowskiej ewolucji. Jeśli celem jest przeżycie lepiej dostosowanych, to nie ma nic niestosownego, aby w ramach przyśpieszania ewolucji, pozbywać się jednostek słabych, chorych czy zdeformowanych na skutek jakiegoś błędu genetycznego.

Dlaczego zawłaszcza Pan te pojęcia tylko dla wierzących w Absolut?

Totalny relatywizm rozpuszcza przecież różnicę między dobrem a złem. Oto dlaczego.

Może warto w obronie teizmu poszukać innej drogi by dotrzeć do osób takich jak ja?

Prawdę mówiąc, moim celem nie było nawracanie kogokolwiek. Tak sobie tylko dyskutujemy, a życie i tak się toczy dalej. Myślę, że Pan po prostu potrzebuje zetknąć się z mądrymi i nieobłudnymi chrześcijanami. I to w realu, bo internet to żaden kontakt. To, co najbardziej przemawia do człowieka, to nie argumenty. One są pomocne tylko na pewnym etapie, aby oczyścić nieporozumienia na drodze do zrozumienia Ewangelii. To, co do człowieka przemawia do miłość i egzystencjalne zetknięcie się z żywym Bogiem. Ja sam, przez kilka lat, jako sceptyk, prowadziłem dyskusje ze znajomym chrześcijaninem. Prowadziłem i równocześnie przyglądałem się życiu takich ludzi. Ostatecznie nie przekonały mnie argumenty (choć wielce pomogły). Wpierw poruszyło mnie, że oni nie udają. To zmusiło do poważnego potraktowania ich argumentów. Okazały się mocniejsze, niż myślalem. Potem pojawiło się trudne do powstrzymania pragnienie aby osobiście doświadczyć realności i miłości tego Boga, o którym mówili, i ktorego kochali. Było mi bardzo trudno długo opierać się Duchowi św. Nie miałem wątpliwości, że Bóg chce do mnie przemówić. Musiałem mu tylko na to pozwolić. Pozwoliłem i to zmieniło wszystko. Nie tylko wiedziałem intelektualnie. Bóg dał mi poczuć że mnie kocha. Trudno osobie, która nigdy nie jadła tego owocu, mówić jak on smakuje. Trzeba samemu chcieć przyjść i skosztować że dobry jest Pan. Oczywiście, chrześcijanie ci byli z kręgów ewangelikalnych, mówili o żywym Bogu, a nie martwej literze badaczy Pisma św. Świadkowie Jehowy i wszyscy ci Badacze Pisma św. nie znają Boga. Oni tylko "nabywają wiedzę" na Jego temat. To są martwe duchowo ideologie. Dlaczego u ŚJ nie ma spotkań modlitewnych? Są tylko studia jakieś kolejnej książki, Strażnicy, dyskusje, przekonywania, odgrywanie scenek dyskusyjnych. Co to za farsa? Pierwsi chrześcijanie zgromadzali się ciągle na jakieś wykłady i dyskusje, ale na modlitwę.

Cenię sobie podejście pragmatyczne. Jeśli coś nie działa, to do piachu z taką ideologią. Gdyby chrześcijaństwo sprowadzało się tylko do dyskusji i intelektualnej satysfakcji, to by nigdy nie rozwinęło się w kręgach prostych ludzi. Na szczęście Królestwo Boże zasadza się na mocy a nie na słowach. Dlatego, ci co chcą się przekonać, że Bóg żyje i odpowiada, mogą to uczynić. Jezus powiedział, że "Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie." (J 7:17)

Chrześcijaństwo (to prawdziwe, nie nominalne) bardzo różni się od wszelkich innych religii i doktryn. Kiedyś czytałem pewną ciekawą historię o dwóch osobach ktore znalazły w puszczy piękny ogród. Jeden nich powiedział: "Jaki wspaniały ten ogród. Na pewno musi być doglądany przez jakiegoś ogrodnika, bo nie możliwe aby pośród tego miejca to się tak uchowało". Na to jego kolega odpowiedział "Na pewno nie ma tu żadnego ogrodnika. Nie widzę żadnego. Coś ci się uroiło. To tak było od zawsze i pewnie to tylko przypadek". Pierwszy, rzekł "A ja ci mówię, że ten ogród dogląda jakiś ogrodnik. Jak nie wierzysz, to poczekajmy, na pewno będziesz miał okazję przekonać się, że mam rację". No to poczekajmy! - odpowiedział jego kolega. I tak czekali. Dzień, dwa, trzy i nic. Sceptyk zaczął się naśmiewać - "No i gdzie się podział ten twój ogrodnik? Mówiłem ci, że ten ogród sam tak sobie rośnie". Wierzący odrzekł - "A ja ci mówię, że on tu przychodzi. Wystarczy poczekać trochę dłużej. Może jest też niewidzialny albo nie potrafimy przekonać się o tym, w jaki sposób się tu niepostrzegalnie wślizguje?" Wtedy sceptyk odpowiedział: "Powiedz mi przyjacielu, czym się różni ten twój ogrodnik, który nie dość że jest niewidzialny, to na dodatek nie można się w żaden sposób przekonać o jego istnieniu, od ogrodnika którego nie ma, lub istnieje tylko w twoje wyobraźni?"

Ta historyjka świetnie pokazuje czym są te wszystkie badackie i wydumane religie - one sprzedają tylko czystą, wyssaną z palca teorię o ty, jak wyglada ich ogrodnik. Tylko w chrześcijaństwie mamy sytuację, kiedy Ogrodnik przyszedł do ludzi i dal im się poznać. Nie tylko przemówił do nich, ale także żył z nimi i zmartwychwstał. Zatem, jeśli ktoś chce pełnić wolę Boga, ten pozna czy to są słowa Boże czy też Biblia tak ot sobie gada o czymś urojonym. To, co proponuję sceptykom, to aby dali Bogu szansę przemówienia do nich. Niech się pomodlą w skrytości aby Bóg do nich przemówił. Niech się przekonają i sami skosztują że dobry jest Pan. Co ja będę stukał w tą klawiaturę. Dyskusjom nigdy nie ma końca. Potrzebujemy realności a nie mielenia jęzorem.

Sorry, że się rozpisałem, ale może to komuś da trochę do myślenia. Mnie kiedyś dało. Nie mam zamiaru nikogo nawracać. Ja sam byłem sceptykiem i głodnym. Wiem tylko, gdzie znalazłem żywego Boga. Nie mogę konia zmusić do picia wody, mogę mu tylko wskazać gdzie jest Źródło. Każdy musi jednak samemu się tam udać.

#48 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-05-05, godz. 08:51

Każdy musi jednak samemu się tam udać.

Znaczy się do ewangelikalnych, bo mają spotkania modlitewne?
Dołączona grafika

#49 Henryk

Henryk

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 656 Postów

Napisano 2008-05-05, godz. 09:10

Oczywiście, chrześcijanie ci byli z kręgów ewangelikalnych, mówili o żywym Bogu, a nie martwej literze badaczy Pisma św. Świadkowie Jehowy i wszyscy ci Badacze Pisma św. nie znają Boga. Oni tylko "nabywają wiedzę" na Jego temat. To są martwe duchowo ideologie. Dlaczego u ŚJ nie ma spotkań modlitewnych? Są tylko studia jakieś kolejnej książki, Strażnicy, dyskusje, przekonywania, odgrywanie scenek dyskusyjnych. Co to za farsa? Pierwsi chrześcijanie zgromadzali się ciągle na jakieś wykłady i dyskusje, ale na modlitwę.

Cóż. To jest Twoja opinia.
Choć częściowo przyznaję Ci racje.
Kościoły ewangeliczne sięgają czasów filadelfijskich – bratnia miłość.
Były to czasy jeszcze prześladowań. Nie ma tego złego, coby nie wyszło na dobre.
Nowe grupy religijne sięgają zaledwie czasów laodycejskich – ani zimny, ani gorący.(Ap.3:15)
(Możesz nie zgadazać się z tą interpretacją).
Jednak jak mogę chwalić, uwielbiać Boga, jeśli pierwej nie poznam Go?
Jeśli nie poznam jego woli względem mnie i świata?
Nie do przyjęcia dla mnie jest nauka o piekle, wiecznym potępieniu, i...oczywiście Trójcy.Nie wiem jak u SJ, lecz co do Badaczy P. Św. - mają jak najbardziej zebrania modlitewne.
Wstąp, posłuchaj, zobacz. Wszędzie wstęp wolny.

#50 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2008-05-05, godz. 10:00

Gdzie mógłbym odnaleźć pierwiastek Boży?

Nasze sumienie ma bardzo wiele wspólnego z Bogiem. Jednak żeby to zrozumieć trzeba je oczyścić z wszelkiego rodzaju naklejek ozdobnych - tych religijnych przede wszystkim.
Kiedy bowiem ludzie z narodów, nie mający prawa, z natury czynią to, co jest w prawie, ludzie ci, chociaż nie mają prawa, sami dla siebie są prawem. Właśnie oni pokazują, że treść prawa jest zapisana w ich sercach, gdy ich sumienie świadczy wraz z nimi i we własnych myślach są oskarżani lub też uniewinniani. Okaże się to w dniu, gdy Bóg przez Chrystusa Jezusa będzie sądził skryte sprawy ludzi – zgodnie z oznajmianą przeze mnie dobrą nowiną.
Warto przeczytać również kontekst tej wypowiedzi, czyli 2 rozdz. listu do Rzymian.
Dołączona grafika

#51 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-05-05, godz. 10:01

Pozwolę sobie dodać kilka uwag.

Administratorze, widać niedokładnie zapoznałeś się z darwinowską teorią doboru naturalnego. Człowiek jest na tyle cudownym wynikiem ewolucji bilogicznej i społecznej, dodatkowo posiadającym świadomość, że określenie "najlepiej przystosowany" nabiera głębszego znaczenia. Jak widać Ty tego nie rozumiesz, albo specjalnie pomijasz to zagadnienie spłycając je do: zabić aby żyć. To jest kłamstwo głoszone przez kreacjonistów takich jak Ty.

Nie istnieje żaden dowód (poza tym wyprowadzanym z osobistego przekonania, ale jest on zupełnie nieistotny), który udowadnia że chrześcijańska morlaność jest czymś boskim. Dlaczego mam tłumaczyć co to jest moralność? Moralność to postępowanie wg zasad ogólnie przyjętych za dobre. Co to jest dobro? Subiektywną oceną tego co nie jest złem. Co to jest zło? Subiektywną oceną tego co nie jest dobrem. Możemy sie teraz przepychać kto pierwszy wpadł na to co jest dobre, a co złe. Jahwe ze Starego Testamentu? Raczycie żartować ... powiem więcej, kpić. Jahwe/Chrystus z Nowego Testamentu? Może i zostałe najlepiej rozreklamowany przez pogan ze środkowej Italii którzy uczynili z małej sekty narzędzie polityczne. Gdyby nie oni, nie było by teraz dywagacji o nominalnym i jakimś innym dziwnym, bliżej nie określonym przez Administratora prawdziwym chrześcijaństwie.
Szkoda tylko, że argument moralnego guru Chrystusa jest nieco spóźniony. Tak +/- 500 lat.
Moralność w społeczeństwie bez żadnego boga, Chrystusa czy Jahwe? Tak. Na dodatek w Chinach. Skąd niejaki Konfucjusz wpadł na to, że aby państwo prawidłowo funkcjonowało należy czynić innym dobro i pracować na rzecz swojego kraju? Napewno mu bóg podpowiedział albo jakiś anioł. To jest tak tajemna wiedza, że nikt nie mógł na to wpaść ot tak sobie. Dopiero jak pół świata dalej, 500 lat później powiedział tak jakiś żyd, to stało się to prawdą z niebios.

Tylko teraz to ja mogę powiedzieć, że Jezus albo ktoś kto napisał, że on tak powiedział, zerżnął moralność od ateistów z Chin metkując je "Made in Christians" i wychodzi na to, że to o czym tak głośno krzyczą teiści jest zwykłym plagiatem. Trynitarianie tak samo, zerżneli swoje teorie od hinduistów więc tak naprawdę chrześcijaństwo (prawdziwe czy nominalne) jest zwykłą podróbą.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#52 pawdob7

pawdob7
  • Gadu-Gadu:4734141
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Poznań

Napisano 2008-05-05, godz. 10:46

Sorry, że się rozpisałem, ale może to komuś da trochę do myślenia. Mnie kiedyś dało. Nie mam zamiaru nikogo nawracać. Ja sam byłem sceptykiem i głodnym. Wiem tylko, gdzie znalazłem żywego Boga. Nie mogę konia zmusić do picia wody, mogę mu tylko wskazać gdzie jest Źródło. Każdy musi jednak samemu się tam udać.

Dziękuję za ciepłą odpowiedź.

Przemówił Pan do mnie językiem nieodżałowanego księdza profesora Tischnera.. Po raz pierwszy zobaczyłem w Panu to czego brakowało mi na początku. Zobaczyłem przyjaciela w dyskusji a nie wroga. Wiem, że wypowiedzi wielu wierzących są po prostu asertywne i nie mają zamiaru nikogo urazić. Czasami brakuje im jednak wrażliwości, ale to może być tylko moja subiektywna ocena. Pal sześć mnie, gdyż wbrew pozorom poukładałem już sobie pewne sprawy na tyle dobrze, że mogę doskonale funkcjonować w codziennym życiu. Zahartowałem się. Martwię się jednak o tych, którzy zaglądają tu po opuszczeniu WTS-u i miast znaleźć wypełnienie pustki słyszą tylko szczęk oręża :( Wielu też z ex jest niekształconych ( w tym i ja ). Nie to, żeby byli niezdolni – po prostu centrala potępiała kształcenie. Dla nich język Tischnera może być bardziej pomocny.

Opowiedział Pan fantastyczną historię o ogrodzie - przemyślę ją. Pozwoli Pan że ja z kolei opowiem bajkę, którą przeczytałem w dzieciństwie a która mocno zaważyła na moich dorosłych postawach:

Otóż "pewnego dnia słońce zawarło zakład z wiatrem, które z nich pierwsze zdejmie płaszcz wędrowca. Wiatr zaczął wiać a czym mocniej napierał, tym bardziej człowiek zaciskał swój płaszcz. Gdy przyszła kolej na słońce, te zaświeciło i przygrzało a wędrowiec sam zdjął płaszcz z siebie"

Podobnie jest ze mną i zapewne z tysiącami innych: czym bardziej ktoś na mnie napiera, tym bardziej zasklepiam się w swojej skorupie.

Może właśnie zamiast udowadniać niekonsekwentnym ateistom ich niedorozwój intelektualny lepiej pokazać im alternatywę? Zamiast odbierać im prawo do bycia etycznym i moralnym zrobić z tej moralności platformę porozumienia? Fantastyczną próbę takiego właśnie podejścia pokazał Pan w swoi ostatnim poście.

Pozdrawiam!

Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-05-05, godz. 11:04


#53 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2008-05-05, godz. 10:55

Ktoś, kiedyś na pytanie- "czy wierzysz w stwórcę?" odpowiedział :
- wierzę, wierzę, że On stworzył świat, ziemię, wszystko co na ziemi...nas...Boga...

Pozdrawiam cieplutko

Dosia

#54 Administrator

Administrator

    Forumowicz (51-500)

  • Admin
  • PipPip
  • 369 Postów
  • Gadu-Gadu:191423
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Irlandia

Napisano 2008-05-05, godz. 11:55

Znaczy się do ewangelikalnych, bo mają spotkania modlitewne?

Tego nie powiedziałem. Masz jakiś uraz?

co do Badaczy P. Św. - mają jak najbardziej zebrania modlitewne.
Wstąp, posłuchaj, zobacz. Wszędzie wstęp wolny.

Badacze Pisma św., czyli ci, co pozostali wierni fałszywemu prorokowi Russellowi, który twierdził, że czytanie samej Biblii prowadzi do ciemności, a czytanie jego pism, bez zaglądania do Biblii, prowadzi do światłości poznania Słowa Bożego? Który twierdził, że jego piśmidła są "Biblią w uporządkowanej formie"?

#55 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2008-05-05, godz. 12:40

Znaczy się do ewangelikalnych, bo mają spotkania modlitewne?

Znaczy się do Boga.
Czesiek

#56 Administrator

Administrator

    Forumowicz (51-500)

  • Admin
  • PipPip
  • 369 Postów
  • Gadu-Gadu:191423
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Irlandia

Napisano 2008-05-05, godz. 12:58

niedokładnie zapoznałeś się z darwinowską teorią doboru naturalnego. Człowiek jest na tyle cudownym wynikiem ewolucji bilogicznej i społecznej, dodatkowo posiadającym świadomość, że określenie "najlepiej przystosowany" nabiera głębszego znaczenia. Jak widać Ty tego nie rozumiesz, albo specjalnie pomijasz to zagadnienie spłycając je do: zabić aby żyć. To jest kłamstwo głoszone przez kreacjonistów takich jak Ty.

Chyba jad zaciemnia ci trzeźwą ocenę bo znowy zaczynasz polemikę ze swoimi projekcjami. Co niby nie zrozumiałem z darwinowskiej teorii doboru naturalnego, hę? Może byś tak zacytował jakiś fragment, z którym się nie zgadzasz? No chyba wolisz, dalej wykazywać się bezmyślnością przynosząc tylko wstyd innym ateistom.

Nie istnieje żaden dowód (poza tym wyprowadzanym z osobistego przekonania, ale jest on zupełnie nieistotny), który udowadnia że chrześcijańska morlaność jest czymś boskim.

Nikt tego nie twierdzi.

Moralność to postępowanie wg zasad ogólnie przyjętych za dobre.

Czyli dobrem jest to, co jest uważane za dobro? Widzę, że błysnąłeś. Ja też tak potrafię. Masłem jest to, co jest uważana za masło. Bardzo odkrywcze, prawda?

Co to jest dobro? Subiektywną oceną tego co nie jest złem. Co to jest zło? Subiektywną oceną tego co nie jest dobrem.

Powalasz mnie dziś swoją przenikliwością. Dobro i zło to to, co każdy sobie indywidualnie ocenia jako dobro i zło. Innymi słowy to jest totalny relatywizm. Ile ludzi tyle opinii i nie ma obiektywnego układu odniesienia. Taka etyka nie ma żadnej obiektywnej wartości. Co z tego, że ty sobie coś uważasz za zło, jak ktoś inny uważa to za dobro? Kto was rozsądzi?

Możemy sie teraz przepychać kto pierwszy wpadł na to co jest dobre, a co złe.

Nie ma znaczenia, kto na co wpadł. Chodzi o uzasadnienie. Jako ateusz i ewolucjonista odpowiedz lepiej: jakiej podstawie uważasz, że jest cokolwiek zlego w tym świecie?

aby państwo prawidłowo funkcjonowało należy czynić innym dobro i pracować na rzecz swojego kraju

To opinia Konfucjusza. Inni powiedzą, że państwo funkcjonuje prawidłowo jak dysponuje solidnym systemem represji. Współczesne Chiny chyba raczej przychylają się do tego drugiego zdania. Nadal nie podajesz definicji zła. Wiem tylko tyle, że zło to to, co oceniasz jako zło. Niewiele to mówi. Powiedz na jakiej podstawie uważasz że istnieje w ogóle jakieś zło? A teizmie nie ma przecież zła, bo wszystko jest dobre - inne być przecież nie może.

Tylko teraz to ja mogę powiedzieć, że Jezus albo ktoś kto napisał, że on tak powiedział, zerżnął moralność od ateistów z Chin metkując je "Made in Christians" i wychodzi na to, że to o czym tak głośno krzyczą teiści jest zwykłym plagiatem. Trynitarianie tak samo, zerżneli swoje teorie od hinduistów więc tak naprawdę chrześcijaństwo (prawdziwe czy nominalne) jest zwykłą podróbą.

Nie wiem, jaką krzywdę ci zrobiono, że jesteś taki pełen zgryźliwości. W hinduizmie nie istniała nigdy koncepcja trynitarna, bo hinduizm jest systemem panteistycznym. Wisznu, Sziwa, Kriszna i miliony innych bóstw w jakie tam wierzą, są tylko innym przejawem tego samego, nieosobowego Brahmana. Nawet nie ma dualizmu, nie ma kategorii ty-ja. Jest tylko Brahman tkwiący w Mayi, iluzji świata materialnego. Ciebie też nie ma, jesteś tylko moim snem. W ogóle nie rozumiesz hinduizmu. A Chrystus nie mówił tylko, aby kochać innych, mówił aby kochać tych, co nas nienawidzą. Gdzie tak napisał Konfucjusz? A nawet gdyby napisał, to nadal istnieje jedna, zasadnicza różnica między chrześcijaństwem a resztą religii. Te wszystkie religie są niczym mądrala cytujący tonącemu zasady pływania. Jeśli je spełnisz, nie utoniesz. Problem tylko w tym, że to nie działa. Tonącemu trzeba po prostu rzucić koło ratunkowe na pomoc. Chrześcijaństwo to nie kolejna ideologia ze zbiorem zasad tego, co słuszne. Ludzie mają dość tych, co ich pouczają jak postępować. Co z tego, że to wiedzą, jak nie mają siły aby tak żyć? Dlatego "Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy"

#57 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-05-05, godz. 13:51

Nie powinni tak mowić. Powinni raczej zapytać się ateisty, co to znaczy być dobrym, czy złym, człowiekiem, skoro w darwinowskim doborze naturalnym liczy sie tylko przetrwanie lepiej dostosowanych. Innymi słowy, nie ma sensu mówić ateiście co jest dobre, a co złe, jeśli on nie wierzy że pomiędzy tymi dwoma pojęciami nie istnieje żadna zasadnicza różnica. Więc jak ateista się mnie zapyta, "Czy to i tamto jest dobre, czy złe?" to moja odpowiedź brzmi: "A co to znaczy, że coś jest dobre czy złe?"


A co Ty chcesz osiągnąć? Umrzeć czy przetrwać? To, że po śmierci zgaśnie światło i nie będzie nic poza najedzonymi robakami wokół Twojej trumny jest tak nieprawdopodobne, że musisz swoje przetrwanie przenieść gdzieś indziej. Podziwiam tą wolę istnienia. Przecież nawet Ty jesteś wzorcowym modelem doboru naturalnego, chcesz przetrwać za wszelką cenę i uważasz, że Twoja koncepcja jest najlepszym przystosowaniem do osiągnięcia życia gdzieś tam obok "pana z nikąd". Ja robię wszystko, żeby przeżyć tutaj na Ziemi najlepiej jak to możliwe. Dużo łatwiej jest to osiągnąć działając altruistycznie chodź gdzieś na końcu zawsze mamy na uwadze swoje dobro.

Chyba jad zaciemnia ci trzeźwą ocenę bo znowy zaczynasz polemikę ze swoimi projekcjami. Co niby nie zrozumiałem z darwinowskiej teorii doboru naturalnego, hę? Może byś tak zacytował jakiś fragment, z którym się nie zgadzasz? No chyba wolisz, dalej wykazywać się bezmyślnością przynosząc tylko wstyd innym ateistom.


Masz wyżej. Do tego nie zrozumiałeś lub nie czytałeś nic o ewolucji społecznej, a są obszerne materiały na ten temat. Wystarczy poczytać i zapomnieć na chwile o panu bogu wkładającym cudownie moralność do głowy.

Nikt tego nie twierdzi.


To skąd jest ta Twoja ocena dobra i zła? Skąd Ty wiesz co jest dobre, a co złe i dlaczego ja tego nie mam prawa wiedzieć bez boga?

Czyli dobrem jest to, co jest uważane za dobro? Widzę, że błysnąłeś. Ja też tak potrafię. Masłem jest to, co jest uważana za masło. Bardzo odkrywcze, prawda?


Tak właśnie mówi biblia. Dobrem było zażynanie zwierząt na ofiarę. Idz dzisiaj do kościoła i zarżnij baranka na ołtarzu. Kiedyś w biblii bóg kazał zabijać wrogów Izraela z małymi dziećmi i zwierzętami włącznie. Idź i zabijaj wrogów swojej religii i tłumacz to tym, że bóg Ci kazał. Zabijaj fałszywych proroków i tych co bluźnią bogu i cudzołożą. Będziesz sławny jak Pinechas. Dlaczego kiedyś to było dobre, a dzisiaj już nie bardzo? Kiedyś to było uważane za dobro, dzisiaj za zło. Bóg jest taki niezdecydowany czy faktycznie pojęcie dobra i zła jest subiektywne?
Seks w biblii też jest subiektywnie dobry, a czasem subiektywnie zły. Potrafisz na podstawie biblii czy tam swojej moralności powiedzieć: seks jest dobry, albo seks jest zły?

Z tym masłem to sam błysnąłeś.

Powalasz mnie dziś swoją przenikliwością. Dobro i zło to to, co każdy sobie indywidualnie ocenia jako dobro i zło. Innymi słowy to jest totalny relatywizm. Ile ludzi tyle opinii i nie ma obiektywnego układu odniesienia. Taka etyka nie ma żadnej obiektywnej wartości. Co z tego, że ty sobie coś uważasz za zło, jak ktoś inny uważa to za dobro? Kto was rozsądzi?


Wartościowanie w skali społecznej jest bardzo trudne i widać to do dzisiaj. To co dla mnie dobre dla Ciebie jest złe. Z drugiej strony te same rzeczy są dla nas dobre i te same są dla nas złe. Po co mieszać w to kogoś z nikąd i książkę beduinów? Tak trudno Ci to zrozumieć? Będąc wychowanym w kulturze islamskiej pisałbyś o zupełnie innych rzeczach, zdajesz sobie z tego sprawę? Teraz robisz się tu przede mną na oświeconego guru, tylko że historia pokazuje Twoją religię we wszystkich kolorach tęczy. Teraz Ty możesz mi wciskać, że to co robiono złego to nie było prawdziwe chrześcijaństwo. Tylko co być powiedział o tym żyjąc w XiV wieku? Potrafisz tylko oceniać z perspektywy czasu. Ja też.

Nie ma znaczenia, kto na co wpadł. Chodzi o uzasadnienie. Jako ateusz i ewolucjonista odpowiedz lepiej: jakiej podstawie uważasz, że jest cokolwiek zlego w tym świecie?


Na podstawie doświadczeń własnych i innych ludzi. Na podstawie dorobku ludzkości, mojego państwa, mojego miasta i mojej rodziny. Na podstawie dorobku innych wielkich cywilizacji i tego co mi mówił pan od polskiego. Zaprzeczysz?

To opinia Konfucjusza. Inni powiedzą, że państwo funkcjonuje prawidłowo jak dysponuje solidnym systemem represji. Współczesne Chiny chyba raczej przychylają się do tego drugiego zdania. Nadal nie podajesz definicji zła. Wiem tylko tyle, że zło to to, co oceniasz jako zło. Niewiele to mówi. Powiedz na jakiej podstawie uważasz że istnieje w ogóle jakieś zło? A teizmie nie ma przecież zła, bo wszystko jest dobre - inne być przecież nie może.


Poczytaj Konfucjusza. Dzięki niemu doszło do rozkwitu cesarstwa. Tylko, że to też zasady postępowania spisane przez człowieka, który potrafił obserwować i wyciągać wnioski z doświadczenia innych (na pewno nie Izraelitów ani Adama i Ewy).
Co do obecnych Chin, to nie ma to znaczenia. Sam to podkreślasz. Chodzi o podstawę. W przypadku Konfucjusza nie był to bóg. Kropka.

Nie wiem, jaką krzywdę ci zrobiono, że jesteś taki pełen zgryźliwości. W hinduizmie nie istniała nigdy koncepcja trynitarna, bo hinduizm jest systemem panteistycznym. Wisznu, Sziwa, Kriszna i miliony innych bóstw w jakie tam wierzą, są tylko innym przejawem tego samego, nieosobowego Brahmana. Nawet nie ma dualizmu, nie ma kategorii ty-ja. Jest tylko Brahman tkwiący w Mayi, iluzji świata materialnego. Ciebie też nie ma, jesteś tylko moim snem. W ogóle nie rozumiesz hinduizmu. A Chrystus nie mówił tylko, aby kochać innych, mówił aby kochać tych, co nas nienawidzą. Gdzie tak napisał Konfucjusz? A nawet gdyby napisał, to nadal istnieje jedna, zasadnicza różnica między chrześcijaństwem a resztą religii. Te wszystkie religie są niczym mądrala cytujący tonącemu zasady pływania. Jeśli je spełnisz, nie utoniesz. Problem tylko w tym, że to nie działa. Tonącemu trzeba po prostu rzucić koło ratunkowe na pomoc. Chrześcijaństwo to nie kolejna ideologia ze zbiorem zasad tego, co słuszne. Ludzie mają dość tych, co ich pouczają jak postępować. Co z tego, że to wiedzą, jak nie mają siły aby tak żyć? Dlatego "Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy"


Tak, tak gadaj sobie zdrowo. Przed soborem w 325 roku Trimutri i Kriszna mieli się bardzo dobrze. Teraz możesz sobie tłumaczyć co Ty przez to rozumiesz i że w hinduiźmie nie ma monoteizmu trynitarnego ale to świadczy tylko i wyłącznie o Twojej krzywdzie, którą Ci kiedyś zrobiono.
Twoja religia jest jak każda inna. Mądrala który nic nie daje. Nie wiem czemu się tak puszysz, przecież to tylko gadanie o kimś z nikąd, który może mi dać coś czego nie potrzebuję.
Konfucjusz nie mówił wielu rzeczy o których mówił Jezus i odwrotnie. Ale co to za różnica skoro dla Ciebie to nie argument? Dla Ciebie Jezus mógł być nawet setnym prorokiem plagiatującym wyświechtane moralitety, bo ważna jest tylko Twoja religia, która jest najlepsza, prawdziwa a reszta to głupcy.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#58 Administrator

Administrator

    Forumowicz (51-500)

  • Admin
  • PipPip
  • 369 Postów
  • Gadu-Gadu:191423
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Irlandia

Napisano 2008-05-05, godz. 14:44

co to znaczy być dobrym, czy złym, człowiekiem, skoro w darwinowskim doborze naturalnym liczy sie tylko przetrwanie lepiej dostosowanych.

A co Ty chcesz osiągnąć? Umrzeć czy przetrwać?

A co to ma do rzeczy?

Co niby nie zrozumiałem z darwinowskiej teorii doboru naturalnego, hę? Może byś tak zacytował jakiś fragment, z którym się nie zgadzasz? No chyba wolisz, dalej wykazywać się bezmyślnością przynosząc tylko wstyd innym ateistom.

Masz wyżej. Do tego nie zrozumiałeś lub nie czytałeś nic o ewolucji społecznej, a są obszerne materiały na ten temat.

Nic nie odpisałeś. Zmieniasz ciągle temat. Co tu teraz wyskakujesz z jakąś ewolucją społeczną?

Skąd Ty wiesz co jest dobre, a co złe i dlaczego ja tego nie mam prawa wiedzieć bez boga?

Ty możesz to i wiedzieć, tylko nie potrafisz uzasadnić dlaczego niby ma to być słuszne. Odwołujesz się do swojego widzimisię, a to żadne wyjaśnienie, bo nie ma żadnego powodu dla ktorego twoje widzimisię miałoby być obowiązującym standardem dobra i zła dla innych.

Czyli dobrem jest to, co jest uważane za dobro? Widzę, że błysnąłeś. Ja też tak potrafię. Masłem jest to, co jest uważana za masło. Bardzo odkrywcze, prawda?

Tak właśnie mówi biblia.

Pleciesz jakieś bzdury. Przecież to tautologia: dobro to to, co jest dobre. Śmiechu warte takie wyjaśnienia.

Kiedyś w biblii bóg kazał zabijać wrogów Izraela

A dlaczego masz jakiś z tym problem? Poza tym, co mnie to obchodzi? Nie jestem judaistą. Chrześcijan obowiązuje przede wszystkim nauka Nowego Testatamentu.

Dlaczego kiedyś to było dobre, a dzisiaj już nie bardzo?

Wcześniej Bóg używał Izraela do wykonania swoich sądów na ziemi. Np. Izrael aż przez 400 lat nie mógł wyruszyć z niewoli egipskiej, bo Bóg powiedział, że jeszcze nie dopełniła się miara ich grzechów. Wyjście z Egiptu było połączone z wykonaniem sądów na tych narodach. Bóg dał życie, miał prawo je odebrać. Izrael był tu tylko narzędziem. To, co się teraz zmieniło, to Przymierze na mocy którego wszyscy poganie dostąpili łaski i możliwości zbawienia. Zostało ono uprawomocnione dopiero śmiercią Mesjasza, który na siebie przyjął karę za grzechy wszystkich. Zauważ, że wiele praw ze ST zostało wręcz wzmocnionych. Tam nie wolno było cudzołożyć. Chrystus zaś mówił że cudzołóstwo zaczyna się już gdy pożądasz. Wcześniej mówiono aby nie mordować. NT mówi, że jak kogoś nienawidzisz to już jesteś zabójcą.

Powalasz mnie dziś swoją przenikliwością. Dobro i zło to to, co każdy sobie indywidualnie ocenia jako dobro i zło. Innymi słowy to jest totalny relatywizm. Ile ludzi tyle opinii i nie ma obiektywnego układu odniesienia. Taka etyka nie ma żadnej obiektywnej wartości. Co z tego, że ty sobie coś uważasz za zło, jak ktoś inny uważa to za dobro? Kto was rozsądzi?

Wartościowanie w skali społecznej jest bardzo trudne i widać to do dzisiaj. To co dla mnie dobre dla Ciebie jest złe. Z drugiej strony te same rzeczy są dla nas dobre i te same są dla nas złe.

Ty w ogóle chyba wciaż nie rozumiesz o czym dyskutujemy. To czy się z zgadzamy, czy nie, z oceną etyczną jakiegoś zachowania, jest tu nieistotne. Istotne jest to, że ty, jako ateusz, nie potrafisz podać żadnego obiektywnego uzasadnienia dlaczego coś nazywasz złem. A jeśli nie ma obiektywnego układu odniesienia, to twoje widzimisię powinieneś zachować dla siebie, bo ono nikogo nie obchodzi.

historia pokazuje Twoją religię we wszystkich kolorach tęczy. Teraz Ty możesz mi wciskać, że to co robiono złego to nie było prawdziwe chrześcijaństwo.

Oczywiście że nie było. To było nawet przewidziane "Wyłączać was będą z synagog, więcej, nadchodzi godzina, gdy każdy, kto was zabije, będzie mniemał, że spełnia służbę Bożą. A to będą czynić dlatego, że nie poznali Ojca ani mnie." (J 16:1-3)

Przed soborem w 325 roku Trimutri i Kriszna mieli się bardzo dobrze.

Kriszna to tylko jedno z siedmiu wcieleń Wisznu. System hinduski jest panteistyczny. Weź lepiej uzupełnij swoje braki w edukacji i doczytaj co to jest panteizm.

#59 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-05-05, godz. 15:18

A co to ma do rzeczy?


To samo, co Twoje wycieczki w stronę darwinowskiej teorii doboru naturalnego.

Nic nie odpisałeś. Zmieniasz ciągle temat. Co tu teraz wyskakujesz z jakąś ewolucją społeczną?


To czytaj dokładnie. Ta część mojej wypowiedzi była uzupełnieniem pierwszej.

Ty możesz to i wiedzieć, tylko nie potrafisz uzasadnić dlaczego niby ma to być słuszne. Odwołujesz się do swojego widzimisię, a to żadne wyjaśnienie, bo nie ma żadnego powodu dla ktorego twoje widzimisię miałoby być obowiązującym standardem dobra i zła dla innych.


Dlaczego ktoś ma uważać moje widzimisię za standard? Gdzie ja tak napisałem? Ty natomiast arbitralnie twierdzisz, że Twój jest standardowy. Tylko nie do końca wiadomo jaki to standard.

Pleciesz jakieś bzdury. Przecież to tautologia: dobro to to, co jest dobre. Śmiechu warte takie wyjaśnienia.


Napisz jeszcze parę madrych słów i na końcu się zaśmiej.

A dlaczego masz jakiś z tym problem? Poza tym, co mnie to obchodzi? Nie jestem judaistą. Chrześcijan obowiązuje przede wszystkim nauka Nowego Testatamentu.

Wcześniej Bóg używał Izraela do wykonania swoich sądów na ziemi. Np. Izrael aż przez 400 lat nie mógł wyruszyć z niewoli egipskiej, bo Bóg powiedział, że jeszcze nie dopełniła się miara ich grzechów. Wyjście z Egiptu było połączone z wykonaniem sądów na tych narodach. Bóg dał życie, miał prawo je odebrać. Izrael był tu tylko narzędziem. To, co się teraz zmieniło, to Przymierze na mocy którego wszyscy poganie dostąpili łaski i możliwości zbawienia. Zostało ono uprawomocnione dopiero śmiercią Mesjasza, który na siebie przyjął karę za grzechy wszystkich. Zauważ, że wiele praw ze ST zostało wręcz wzmocnionych. Tam nie wolno było cudzołożyć. Chrystus zaś mówił że cudzołóstwo zaczyna się już gdy pożądasz. Wcześniej mówiono aby nie mordować. NT mówi, że jak kogoś nienawidzisz to już jesteś zabójcą.


Nie jesteś judaistą ale jak widać świetnie znasz motywację judaistycznego JHWH. Ten judaistyczny bóg to przecież ten sam co Twój nowotestamentowy trójjedyny. O co Ci chodzi? Właśnie ten bóg pokazuje, że dobro i zło jest subiektywne. Jest zmienne w zależności od okoliczności. Raz mordowanie jest uzasanione i dobre, a raz złe.
Małe sprostowanie: Izraelici nie wykonywali żadnych sądów na ziemi. Coś Ci się pomieszało. Bili się z innymi okolicznymi plemionami, a od każdego większego dostawali łomot. Do karania i sądzenia ziemi byli za ciency, e tak powiem razem ze swoim JHWH na czele. Bardziej ich pociągał Baal, co często pokazywali.

Ty w ogóle chyba wciaż nie rozumiesz o czym dyskutujemy. To czy się z zgadzamy, czy nie, z oceną etyczną jakiegoś zachowania, jest tu nieistotne. Istotne jest to, że ty, jako ateusz, nie potrafisz podać żadnego obiektywnego uzasadnienia dlaczego coś nazywasz złem. A jeśli nie ma obiektywnego układu odniesienia, to twoje widzimisię powinieneś zachować dla siebie, bo ono nikogo nie obchodzi.


Jak to nie potrafię? Proszę bardzo: dobro społeczne może być takim wyznacznikiem i w większości krajów demokratycznych jest ono wyznacznikiem do tworzenia prawa państwowego. Uprościłem: jednym z wyznaczników.
To nie moje widzimisię tylko społeczeństwa w jakim żyję.

Oczywiście że nie było. To było nawet przewidziane "Wyłączać was będą z synagog, więcej, nadchodzi godzina, gdy każdy, kto was zabije, będzie mniemał, że spełnia służbę Bożą. A to będą czynić dlatego, że nie poznali Ojca ani mnie." (J 16:1-3)


Germanie i słowianie mogli takie proroctwo napisać o sobie. Też by się spełniło.

Kriszna to tylko jedno z siedmiu wcieleń Wisznu. System hinduski jest panteistyczny. Weź lepiej uzupełnij swoje braki w edukacji i doczytaj co to jest panteizm.


A o którym konkretnie odłamie hinduizmu mam się doedukować?
To tak jak byśmy rozmawiali o tym, czy chrześcijanie wierzą w trójcę. Jedni tak, inni nie. Generalnie w hinduiźmie monoteizm trynitarny istniał (i istnieje do dzisiaj w różnych formach) na długo wcześniej niż opatentowano go w katolicyźmie.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#60 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-05-05, godz. 17:10

Ktoś, kiedyś na pytanie- "czy wierzysz w stwórcę?" odpowiedział :
- wierzę, wierzę, że On stworzył świat, ziemię, wszystko co na ziemi...nas...Boga...
Pozdrawiam cieplutko
Dosia


Jesli dobrze zrozumiałem stwórca i Bóg to nie to samo? Dosia, bój się Boga...




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych