Oj jaracz, tobie to trzeba jak dziecku....
W dresie na stadion to można iść na mecz albo piknik a nie na wykłady biblijne. Jak się gdzieś odbywa jakieś sympozjum kilkudniowe to noszą garnitury i już. A po kongresie owszem są rady aby nadal wyglądać przyzwoicie co wcale nie oznacza dalsze kiszenie się w gajerku.

I kto tu dzieckiem jest...? Znów kotka odwracamy ogonkiem, nieprawdaż?

Ja może dzieckiem jestem podszyty, nie przeczę

. Kto wie, może byłem na większej liczbie kongresów od Ciebie, więc wiem, jak to jest. Zresztą, nieważne. Szkoda, że nie odniosłaś się do meritum mojej wypowiedzi, tylko czepiasz się szczegółów.
A jeśli o szczegółach mowa — nie sądzę, żeby Bóg był aż tak drobiazgowy, bo określać rodzaj stroju wyznawców (o ilu nie byłby ekstremalny). Cóż, niektórzy wiedzą lepiej "czego życzy sobie Jehowa".
Pozostaje mi po raz kolejny wyrazić ubolewanie nad dyskusją, która tak naprawdę mogłaby się zakończyć kilkoma krótkimi stwierdzeniami, np.
1. Szanujmy kulturę i cudze gusta.
2. Szanujmy wolność osobistą innych.
3. Sprzeciwiajmy się wszelkiej manipulacji.
A tak, trochę przypomina mi się "Ferdydurke" Gombrowicza. Jak Słowacki zachwyca, skoro nie zachwyca?
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"