
Odpowiedź na właściwe pytanie pozostawię zakochanym, zważ Sebastianie, że poza byciem SJ, każdy człowiek ma szereg innych cech, wewnętrznych lub fizycznych, które stanowią o jego wyjątkowości

Pozdrawiam
Napisano 2006-06-12, godz. 09:51
Napisano 2006-06-12, godz. 09:57
Napisano 2006-06-12, godz. 10:24
Napisano 2006-06-12, godz. 13:48
Zawsze się kocha kogoś "za coś" i "pomimo czegoś"Tak, caro, zgadzam się...
Chodziło mi o to, czy moi przedmówcy kochają swoje wybranki "za coś" czy "pomimo czegoś"...
I czy zaakceptowaliby tę wybraną osobę pomimo nieopuszczania przez nią religii ŚJ...
Kolejna sprawa, to świadomość narażania ukochanej na dylematy sumienia. Ona (w swoim mniemaniu) "zasmuca Jehowę", kochając światusa.
Wybaczcie to porównanie, ale podrywanie świadkówny przypomina mi trochę molestowanie seksualne religijnej dziewicy. Wiemy dobrze, że ona (nawet jeśli z oporami się na to godzi albo wstrzymuje się od jawnego protestu), w głębi czuje się grzeszna i niegodna uznania Bożego (z powodu grzechu nieczystości lub "grzechu" zakochania się w innowiercy).
Jeśli szanując czyjeś uczucia i postawę życiową, niezależnie od własnych poglądów na tę sprawę powstrzymujemy się od seksu z ukochaną, która nie akceptowałaby intymności z pobudek religijnych, czy powinniśmy narażać ją na bardzo podobne dylematy, dot. zakochiwania się w światusie?
To trudne pytanie i odpowiedź też jest niełatwa.
Napisano 2006-06-12, godz. 17:26
Kris, patrzac na to "z drugiej strony", tzn z pozycji dziewczyny... bylabym jednak wdzieczna za to poznanie prawdy i uswiadomienie jak jest, a jak byc powinno...Zawsze się kocha kogoś "za coś" i "pomimo czegoś"Tak, caro, zgadzam się...
Chodziło mi o to, czy moi przedmówcy kochają swoje wybranki "za coś" czy "pomimo czegoś"...
I czy zaakceptowaliby tę wybraną osobę pomimo nieopuszczania przez nią religii ŚJ...
Kolejna sprawa, to świadomość narażania ukochanej na dylematy sumienia. Ona (w swoim mniemaniu) "zasmuca Jehowę", kochając światusa.
Wybaczcie to porównanie, ale podrywanie świadkówny przypomina mi trochę molestowanie seksualne religijnej dziewicy. Wiemy dobrze, że ona (nawet jeśli z oporami się na to godzi albo wstrzymuje się od jawnego protestu), w głębi czuje się grzeszna i niegodna uznania Bożego (z powodu grzechu nieczystości lub "grzechu" zakochania się w innowiercy).
Jeśli szanując czyjeś uczucia i postawę życiową, niezależnie od własnych poglądów na tę sprawę powstrzymujemy się od seksu z ukochaną, która nie akceptowałaby intymności z pobudek religijnych, czy powinniśmy narażać ją na bardzo podobne dylematy, dot. zakochiwania się w światusie?
To trudne pytanie i odpowiedź też jest niełatwa.
Zaakceptowałbym był Moją nawet jeśli byłaby w religii sj, gdybym miał przynajmniej neutralny stosunek do Organizacji.
Ale mam negatywny i to powoduje że walcze o nia. Uwazam że dzieje jej sie krzywda i moja miłość zobowiązuje mnie żebym ja stamtąd wyciagnął. To jest mój obowiązek.
Ale gdyby była tylko moją przyjaciółka starałbym się zrobić to samo, ze względu na naszą przyjaźn.
Kiedy religia śj była mi obojetna miałem wyrzuty sumienia, że wogle z nią rozmawiam i "podrywam"- piszę to słowo w czudzysłowie, bo z powodu tychże własnie wyrzutów trudno to było nazwac podrywaniem.
Ale czym innym jest tez miłość do światusa która mimo wszystko nie jest zabroniona, a czym innym seks przedmałzenski...
Nie wiem czy nawet jesli bym ja przekonał to bedziemy szczesliwi...Cień Organizacji zawsze bedzie się za nami ciagnął...
Może czasem naszym przeznaczeniem nie jest spotkac druga "połówkę jabłka" i byc z nią na zawsze, ale spotkać ja i nigdy nie móc z nia być.
Niekoncząca sie opowieść...?
Tak wogle to narazie nie wiem co robić, bo pokazujac jej prawdę mogę jej zrobic jeszcze wieksza krzywdę niz jej sie dzieje...
Napisano 2006-06-12, godz. 22:56
Napisano 2006-06-14, godz. 15:19
Napisano 2006-08-12, godz. 22:18
Użytkownik Tygrysek edytował ten post 2006-08-12, godz. 22:20
Napisano 2006-08-12, godz. 23:47
Użytkownik Tomasz O. edytował ten post 2006-09-12, godz. 14:23
Napisano 2006-08-13, godz. 01:29
Napisano 2006-08-13, godz. 15:26
Napisano 2006-08-13, godz. 15:30
wiecie... moja była dziewczyna która nadal jest śJ po 2 miesiącach zadnego kontaktu, odezwała sie do mnie, ja znalazłem sobie dziewczyne i myslałem ze wszystko jest dobrze, zapomniałem o tamtej.Odezwała sie i zaczeła płakac ze ją chłopak rzucił, zaczeła mnie przepraszać za wszystko co mi zrobiła, ze zrozumiała jak mi to bolało wszystko, prosiła o spotkanie ze mną, spotkałem sie z nią, gadalismy fajnie, ona sie przytulała do mnie, cały czas sie uśmiechała.Pózniej prosiła o kolejne spotkania.Wiecie, tak sie stało, ze zerwałem ze swoja dziewczyna bo zaczełem myslec o niej znowu, a ona cały czas pisała do mnie, zostawiała mi wiadomości na gg czego wczesniej nie robiła. Spotkalismy sie znowu, ona sie dowiedziała ze ja znowu wolny... i wiecie co zrobiła? Powiedziała mi tak : Ja kocham swojego chłopaka, on mnie tez bardzo kocha, nie mogę bez niego, za miesiąc sie zaręczymy i bierzemy z nim ślub...
Chyba dlatego pożegnałem się z wami... Przepraszam.Musze dać sobie troszke czasu. A myslałem ze mi wszystko zaczeło sie układac... Taki mój los
Napisano 2006-08-13, godz. 16:59
Napisano 2006-08-13, godz. 18:18
Użytkownik Tomasz O. edytował ten post 2006-09-12, godz. 14:24
Napisano 2006-08-13, godz. 23:14
Napisano 2006-08-14, godz. 09:19
Napisano 2006-08-15, godz. 07:49
Napisano 2006-08-15, godz. 21:40
Użytkownik Marek edytował ten post 2006-08-15, godz. 21:48
Napisano 2006-08-15, godz. 22:02
Nie przeczytalem wszystkich 19 stron, ale przeczytam na 100%. Mam oczywiscie ten sam problem co niektorzy z was: ja Katolik ona SJ od Dziecka (po symbolu // mama SJ od 19lat po symbolu // tata 11 lat jakos SJ obecnie od 8 lat niepraktykujacy nie przyjal symbolu). Oczywiscie moja laska chciala mnie przekrecic na SJ wiec zaczalem sie dowiadywac nieco wiecej o TS. Pojechalem na 3 dniowe Zgromadzenie Miedzynarodowe i tamten pamietny 3 dzien zgromadzenia to byl przelomowy moment w ktorym stiwerdzilem ze musze ja z tego wyciagnac. Jedziem dalej. Otoz zaczalem ostatnio zadawac mojej dziewczynie pytania o TS kto jest zalozycielem ile jest obecnie tych wybranych w CK, co mi moze powiedziec o roku 1995, 1915, 1914 itd i powiem wam ze bylem w szoku, ona albo udawala albo naprawde nie czaila tych dat. Jak zaczalem jej mowic o co chodzi to powiedziala, ze herezje opowiadam. Poprosilem ja zeby zapytala innych SJ o te daty. Zapytala i co mi powiedziala, ze musi to przeanalizowac bo rzeczywiscie pokazalem jej braki w jej 'religii'. Jak myslicie uda mi sie ja nawrocic??
Napisano 2006-08-15, godz. 22:05
Tylko 8 mi zostalops - milego czytania 19 stron...
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych