Skocz do zawartości


Zdjęcie

moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ


  • Please log in to reply
1302 replies to this topic

#901 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-26, godz. 20:27

nierozumiem ludzi, ktorzy zmieniaja religie dla kogos.
Nie rozumiem ludzi, ktorzy zostaja SJ by pobrac sie z kims kto juz jest SJ. nie rozumiem SJ, ktorzy stawiaja taki warunek niewierzacemu kandydatowi.
inna rzecz ze nie rozumiem ludzi, ktorzy szukaja zwiazku po za wlasnym wyznaniem , skoro to wyznanie tak dla nich wazne jest.
potrafie zrozumiec ze ktos separuje sie , czy unieczynnia w swoich praktykach religijnych bo nie umie w malzenstwie pogodzic jednego z drugim , ale nie rozumiemludzi, ktorzy szukaja rozwiazania problemow malzenskich poprzez przyjecie wyznania wspolmalzonka bez wzgledu na to czy chodzi o zostanie SJ czy katolikiem czy kimkolwiek.
mysle ze nie tedy droga
ja wychowalem sie w rodzinie podzielonej religijnie. moj ojciec nigdy nie zostal SJ a zachowalem go w sercu, a nawet pomimo wielu jego grzechow szanowalem i czcilem jak nakazuja przykazania.
mysle ze to wieka krzywda i tak naprawde nieprawdziwamilosc gdy partner mowi: kocham cie ale nie bede z toba jesli nie zmienisz wyznaia.
albo: nie wyobrazam sobie nie brac slubu przed oltarzem... mysleze to zwyczajny szantaz emocjonalny i granie na najswietszych uczuciach, jesli ktos cos takiego stawia ponad rzekoma milosc. mysle tak bez wzgledu na to czy robi tak SJ czy kto inny
[font=Tahoma]

#902 Nilrem0

Nilrem0

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 454 Postów
  • Lokalizacja:KIELCE

Napisano 2007-08-26, godz. 21:39

A jaki happy end !
Została katoliczką.. dla faceta ?
Ciekawe pobudki.


Możesz sobie w miejsce KK stawić baptyści, prawosławni, zielonoświątkowcy, prezb... itp... jeśli cię KK gryzie.
Żal d...e ściska że ktoś jest szczęśliwy i nie jest ŚJ, baaaa gorzej w KK ??


Czy to "wyznanie" ma być ważne czy wiara w Boga ?

I nie rozumiem co ma niby oznaczać " SZUKAJĄ związku poza własnym wyznaniem " :huh:
Myślisz że to tak ludzie specjalnie, że sobie mówią : " ....a żeby było ciekawiej to poszukam kogoś z innego wyznania, i to najlepiej takiego z którym się moje poglądy najbardziej kłócą - będzie czad !! " <_< :blink:
To w co wierzysz nie jest prawdą, jest tylko tym w co wierzysz a umysł pozwoli Ci tego doświadczyć. Zrobi wszystko aby to na czym się koncentrujesz, o czym ciągle myślisz stało się możliwe do doświadczenia.

#903 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-26, godz. 22:47

masz racje ... szukaja to nieszczesliwe sformulowanie....
jestem jednak pewien ze wiekszosc , moze nawet ty sam, zrozumiala o co mi chodzi.
Jesli buduje sie ziezi to zwykle ludzkie poczucie odpowiedzalnosci powino podpowiadac ze ktos moze zkochac sie we mnie lub nawet ja sm w kims.
ze kolega z klasy zle odbierze usmiechy koleznki. a przyjecie propozycji wspolego wyjscia moze byc pocztkiem glebszego uczucia.
tak wiec jesli nie chcesz ranic nikogo trzymaj , na ile to mozliwe, uczucia na wodzy i mysl zanim cos powiesz lub zastanow sie zanim zachowasz sie tak anie inaczej
[font=Tahoma]

#904 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-08-27, godz. 13:40

Napewno wygodniej i łatwiej jest zakochać się w osobie o zbliżonych poglądach.
Szczęściem, że mnie to nie dotyczy, ale co ma zrobić ktoś, kto już się zakochał w osobie z innego wyznania?

Hubert nazywa "rzekomą miłością" stwierdzenie "nie wyobrażam sobie nie brać ślubu przed ołtarzem. Jeśli dla kogoś ślub kościelny to tylko uroczystość, biała suknia itp. podobne gadżety, wtedy (tak mi się wydaje) zrezygnowanie z tego co zewnętrzne mogłoby świadczyć o sile i dojrzałości uczuć. W imię miłości ktoś niepraktykujący np. kobieta wyrzekłaby się "kilku zabawek" i marzeń o białej sukni w kościele.

Ale co ma zrobić osoba silnie wierząca? Czy nie jest "rzekomą miłością" żądać od katoliczki, aby ograniczyła się do ślubu cywilnego i całe życie "żyła w grzechu ciężkim".

Oczywiście zdaje sobie sprawę, że pytanie można odwrócić i zapytać, czy nie jest "rzekomą miłością" żądać od świadka Jehowy udziału w uroczystości którą on uważa za "balwochwalczą" (mówię o mszy świętej, na której kapłan udziela ślubu kościelnego).

Zgadzam się z Hubertem, że niemoralne byłoby żądać od ŚJ aby wyparł się swoich wierzeń i aby niezgodnie z prawdą zadeklarował że wierzy w nauczanie Kościoła Rzymsko-Katolickiego.

Myślę że dużo uczciwiej byłoby wziąć taki ślub, jak opisywał tu na forum nasz kolega Dementor (on, wychowany w rodzinie ŚJ, występował na ślubie katolickim jako niekatolik, nie wzywał na pomoc świętych, nie czynił znaku krzyża itd. itp.)

#905 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-08-27, godz. 17:20

a potem ona nie bedzie soboe wyobrazac jak mozna dzieci nie ochrzcic a on nie bedzie sobie wyobrazal jak moze jego syn nie byc glosicielem... itd itp...
to nie jest niemozliwe ale w realu bardzo ale to bardzo trodne... i nadal uwazam ze jest nieuciwe... potem bedzie sie tesciowa dewotka wtracac albo mamusia Sj podjudzac..... mysle ze to nie warte swieczki...
temat ma sens jesli sie przyjmie ze uczucie przychodzi jak pstryczek i albo umrzesz albo sie ozenisz z ta katoliczka lbo wyjdziesz za tego SJ, ... zycie takie nie jest..... uczucie rodzi sie , dojzewa, nalezy je pielegnowac jak delikatna rosline... i ten okres podlewania uwazam za niuczciwy jesli nie umie sie zezygnowac z wlasnych praktyk albo co gorsza mysli sie ja go zmienie... juz on do kosciloa nie pojdzie albo na zebraniu juz go nie zobacza....
[font=Tahoma]

#906 Doris

Doris

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 56 Postów

Napisano 2007-11-24, godz. 09:36

Zapewniam Was, że to bardzo trudne. Ale nadal twierdze, że miłość zwycięzy to wszystko, o ile oboje w pełni od początku zrozumieja sytuacje, zaakceptują i będa potrafili sie pogodzić z ewentualnościami, które im nie pasują tak do końca. U mnie sytuacja była taka, że wychowana w rodzinie katolickiej, ale z małym zaangażaowaniem, w pewnym momencie byłam bliżej ateizmu. Więc inaczej to wyglądało jak spotkałam na drodze Śj, mimo, że nie miałam takiej potrzeby wówczas, on i ta znajomośc a potem małżeństwo przyblizyło mi trzon chrzescijanizmu. Bo z lekcji religii tego nie wiedziałam. Z kościoła też. No, wiadomo, kwestia interpretacji szczegółów pozostaje wciąz otwarta, ale nie w tym tu teraz rzecz. Wiedziałam, że dla niego to wazne, nie przyszło mi do głowy go z tego "wyciągać" mimo że sama zostać ŚJ raczej nigdy nie chciałam (kwestia samej organizacji, nie logicznych wielu dla mnie zasad i nie samego Boga). Wiedziałam, jakie zycie w takim związku może nieść problemy.

Problem i tak sie pojawił, gownie z powodu że on mimo zapewnien że to nie jest warunek, tak naprawde chciał i liczył na to że dam się ochrzcic w przysżłości itd bo mam taki "otwarty umysł" - to mu w duzym stopniu zaimponowało, przekonało do mnie rodzine, znajomych śwadków etc. Bo wszystko rozumiałam szybko, zgdzałam się z tym. Mysleli.. wiadomo, co. Ale ja po prostu słuchałam. Potem zaczęłam analizowac tą swoją jakąś juz wiedzę, porównywać i szukac odpowiedzi w sercu, niejako tez zreszta dzięki temu forum ( choc też traktuje je z przymrużeniem oka, wszedzie widac prywatne pobudki, subiektywne odczucia, analizę z wyrwanych z kontekstu cytatów w odpowiedzi na wyrwane z kontekstu cytaty świadków i oparte na tym poglądy, zasady. Wszystko jest na tej samej zasadzie. Na każdy zarzut mozna odpowiedziec zarzutem praktycznie, a mnie wciąz nic jeszcze nie przekonało... :( ).
jakąs metoda byłby czas. Bo ja wyszłam za mąz szybko i może oboje nie zdązylismy tak naprawsdę w 100% zrozumiec sytuacji. Ale wiadomo - wierzący szybko biorą slub żeby zamieszkac razem i dopiero potem sie poznaja tak naprawdę.
Świadkiem nie będe, ale wiem, że jesli oboje chca, kochaja się i szanuja swoje poglądy nawzajem, sprawa jest do pogodzenia. Grunt - nikogo do niczego nie zmuszac, nie miec pretensji, nie wypominać. Niech każdy wciela w zycie, w co wierzy... jesli przekonac kogoś, to tylko swym zachowaniem, o ile bedzie lepsze. Tylko tędy droga do powodszenia. Wtedy nawet jesli nie myslimy o tym, to taki efekt jest prawdopodobny. Widać szczęscie, opanowanie, mądrośc, radośc życia bez względu na nic i niezłomna wiarę u kogoś, a wtedy wielu zastanawia się, skąd to, dlaczego? To wiecej da niz głoszenie, niż obnoszenie sie z religijnością, niz nakłanianie. Ale to bardzo trudne.
Do czasu, kiedy mój mąż taki był (może ja go tak postrzegałam) byłam najszczęsliwsza dziewczyna na świecie.... I był moment że widziałam duzo dobrego w organizacji ŚJ.....

Teraz problemem sa świeta, dzieci, styl zycia ogólnie. Oboiej musza iśc na kompromisy. Związku pomiedzy fanatykami nie widze, to niemozliwe. Mój świadek jest dośc elastyczny, choć w kwestiach wiary zasadniczy. jakoś to godzi, poza tym ma charakter i temperament, że... hoho - to spowodowało że w ogóle ze mną się "zadał" ;) I oboje jakos godziliśmyte święta, itd, nigdy nie było to to co wczesniej u mnie, ale jakoś w miarę miło. Cały czas kompromisy, uważanie, wyczucie. To skutkuje brakiem swobody, nerwica właśnie. Aktualnie jestemy w kryzysie, i to ogromnym, dopiero na wyjezdzie teraz pomału uspokajam sie i mysle, co dalej bo go kocham wciąz tak samo mocno....
A dzieci? gdyby były- jak dla mnie - mogłyby przyjmowac prezenty na urodziny od dziadków, a jednoczesnie niech chodzą na zebrania. Tak myslę. Potem zadecydują. Oby im sie tylko w głowach nie pomieszało.... mam nadzieje, ze tego daje sie jakos unikac podobnym rodzinom? Może ktos coś napisze?
Natomiast w innych przypadkach.... nie wiem, może byc jeszcze trudniej.

#907 Maryhna

Maryhna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1695 Postów
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2007-11-24, godz. 11:25

myślę, że jeśli kiedykolwiek sprawdzi się scenariusz z dziadkami sj, którzy dają wnukom prezenty na urodziny to bardzo ci pogratuluję :)
Jeśli boga nie ma to dzięki bogu! Jeśli zaś bóg istnieje to broń nas panie boże!

#908 Doris

Doris

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 56 Postów

Napisano 2007-11-24, godz. 18:35

myślę, że jeśli kiedykolwiek sprawdzi się scenariusz z dziadkami sj, którzy dają wnukom prezenty na urodziny to bardzo ci pogratuluję :)

Nie, ja tez w to nie wierze. Miałam na mysli dziadków tych drugich - katolików, ateistów etc. W małżęństwie mieszanym... haha.

#909 Maryhna

Maryhna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1695 Postów
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2007-11-25, godz. 01:06

hehe :D
Jeśli boga nie ma to dzięki bogu! Jeśli zaś bóg istnieje to broń nas panie boże!

#910 radekk

radekk

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 11 Postów
  • Lokalizacja:warszawa

Napisano 2007-11-25, godz. 15:32

Trafiłem tutaj, bo jest to na pewno duże kompendium wiedzy na temat SJ ale do rzeczy...Moja aktualna żona jest Kubanką. Nie jest to moje pierwsze małżeństwo, ale bardzo się kochamy. Jest między nami duża różnica wieku tzn. 22 lata. Znamy się od trzech lat w związku małżeńskim jesteśmy od roku. Żona została wychowana w otoczeniu SJ tzn. matka, ukochana babcia. Moja Pani była żarliwym członkiem tej organizacji do momentu poznania swojej pierwszej miłości, młodego Kubańczyka, również Świadka Jehowy. Wg. Tego co mi opowiadała doszło kilka razy do seksu przedmałżeńskiego i zarówno on jak i ona zostali z organizacji wykluczeni. Potem pojawiłem się ja. Z moich obserwacji wynika, że jej rodzina bardzo to rozstanie z religią przeżyła. Żona nigdy nie przestała sympatyzować z SJ, czytała literaturę itd. W rozmowach już przed ślubem nie ukrywała, że chce wrócić do organizacji a będzie to możliwe choćby po zawarciu związku ze mną. Mam wspaniałe kontakty z jej rodziną i bardzo ją lubię. Sam jestem katolikiem i nigdy tego przed nimi nie ukrywałem. Jej babcia (wychowała ją) toczyła ze mną wielokrotnie dysputy na tematy typu transfuzje itd.(do 18 roku życia była katoliczką). Warto tu dodać, iż na Kubie jeszcze do niedawna prześladowanej religijnie bycie SJ to akt dużej odwagi. Nigdy nie odczułem żadnej niechęci do mnie ani ze strony żony ani jej rodziny. Jest wręcz cudownym, dobrym człowiekiem. W Polsce mieszkamy razem od 3 miesięcy. Często widzę jak żona studiuje biblię, gazetki (przywiozła je ze sobą).Z rodzina na Kubie utrzymuje zażyłe kontakty smsowe(zostawiłem do użytku telefon z Polska karta mojej teściowej).W każdym z nich, jest choć kilka słów o Bogu i jej organizacji. Przeważnie są tam też dzień czynienia jej rodziny za to, że jestem dobrym mężem. Kilkakrotnie próbowałem namówić ją na udział we Mszy Świętej lub choćby wizytę w kościele oczywiście bezskutecznie. Kościoły omija szerokim łukiem wręcz się ich bojąc. Wielokrotnie podejmowałem też próby dyskusji na temat jej wiary sam je zaczynając (ona nigdy nie zainicjowała żadnej dyskusji religijnej) Pojawiło się nawet światełko w tunelu w postaci tego, iż drogą smsową dostała informację od wujka, który jest jakąś ważną osobą w jej religii z pozwoleniem na ewentualny bierny udział we mszy ze względu na mnie (głowa rodziny).Oczywiście trzeba dodać, iż mamy tylko ślub cywilny .Staramy się o dziecko (żona bardzo tego pragnie) i od kilku dni jest podejrzenie ciąży. Ostatnio żona poprosiła mnie o umożliwienie podjęcia praktyk SJ w Polsce i ewentualne nawiązanie kontaktów w jej imieniu. Nie chciałby jej ograniczać i ingerować w jej sumienie. Z drugiej jednak strony mam duże obawy, ze zechce wciągnąć w przyszłości w to dziecko. Póki co ma dużą barierę językową ale intensywnie uczy się języka polskiego. Co wg. Was powinienem zrobić i jak się zachować? Była również mowa o tym, iż chciałaby mnie widzieć u swojego boku podczas ewentualnych praktyk. W styczniu na trzy miesiące do Polski przyjeżdża jej mama. Nadmieniam, że moja luba nigdy nie próbowała mnie namówić w żaden sposób na studiowanie jej religii. Wręcz odwrotnie ja sam zacząłem się interesować i szczerze mówiąc jestem w delikatnym tego słowa znaczeniu mocno zaniepokojony. Moim celem nadrzędnym byłoby przeciągnięcie jej na łono kościoła, ale chcę żeby to była jej własna decyzja. Jak myślicie, jakie są na to szanse i jak mam ewentualnie działać?

#911 Oko-Rentgen

Oko-Rentgen

    Pokój Ci obcy przybyszu!

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1320 Postów
  • Lokalizacja:Niemcy, Nadrenia Północna-Westfalia. Rok produkcji: 1977 n.e.

Napisano 2007-11-25, godz. 17:53

Moim celem nadrzędnym byłoby przeciągnięcie jej na łono kościoła, ale chcę żeby to była jej własna decyzja. Jak myślicie, jakie są na to szanse ... ?

Marne szanse.

#912 Nilrem0

Nilrem0

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 454 Postów
  • Lokalizacja:KIELCE

Napisano 2007-11-25, godz. 20:59

1. Moim celem nadrzędnym byłoby przeciągnięcie jej na łono kościoła, ale chcę żeby to była jej własna decyzja.
2. Jak myślicie, jakie są na to szanse i
3. jak mam ewentualnie działać?


1. Cuda* się zdarzają ;)

2. 10% 3% ;)

3. Proponuje przeczytać najpierw cały ten wątek. A potem wiele innych na tym forum, żeby rozeznać się mniej więcej w tej kwestii "obserwując" zachowania i wypowiedzi innych. ;)


*P.S. Jak sam S. Hassan napisał : "pomógł" mu wypadek samochodowy :P . Żartuje oczywiście ;)

Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-11-25, godz. 21:02

To w co wierzysz nie jest prawdą, jest tylko tym w co wierzysz a umysł pozwoli Ci tego doświadczyć. Zrobi wszystko aby to na czym się koncentrujesz, o czym ciągle myślisz stało się możliwe do doświadczenia.

#913 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2007-11-26, godz. 11:57

A dzieci? gdyby były- jak dla mnie - mogłyby przyjmowac prezenty na urodziny od dziadków, a jednoczesnie niech chodzą na zebrania. Tak myslę. Potem zadecydują. Oby im sie tylko w głowach nie pomieszało.... mam nadzieje, ze tego daje sie jakos unikac podobnym rodzinom? Może ktos coś napisze?
Natomiast w innych przypadkach.... nie wiem, może byc jeszcze trudniej.



Ja wyszłam za mąż za człowieka, który wychował się w rodzinie ŚJ. Świadkiem jednak nie został - nie ochrzcił się. Mamy dwójkę dzieci i widzę, że jeżeli obydwoje rodzice chcieliby przekazywać prawdy swojej wiary dziecko nie wiedziałoby co myśleć. No bo ojciec mówi jedno a matka coś przeciwnego. W co ma wierzyć dziecko? Dyskutować można jeżeli jest się na mniej więcej równym poziomie a dziecko trzeba nauczyć! I wg mnie nauczyć tego w co się wierzy a nie na zasadzie, że jeden mówi tak, drugi inaczej a trzeci jeszcze coś innego na ten sam temat. Wtedy dziecko będzie niezdecydowane i wg mnie nie uzna niczego. Poza tym jeżeli każdy z rodziców zacznie mówić coś innego na ten sam temat to dziecko nie będzie wiedziało kogo ma słuchać również w innych aspektach życia i wydaje mi się, że wtedy nie będzie słuchać żadnego z rodziców. Bo później pojawią się też problemy bardziej prozaiczne. Dla mnie najlepszym rozwiązaniem a zarazem nadzieją, że z dziecka wyrośnie wartościowy człowiek jest wybór religii czy światopoglądu, w jakim się go wychowa i to jeszcze przed POCZęCIEM. Rodzice muszą być jednak konsekwentni. A prezenty to jest najmniejszy problem z tego wszystkiego. A jeżeli godzić się na chodzenie na zebrania to nie godzić się na lekcje religii w szkole i na odwrót.
Pozdr.

#914 Doris

Doris

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 56 Postów

Napisano 2007-11-26, godz. 17:26

Ja wyszłam za mąż za człowieka, który wychował się w rodzinie ŚJ. Świadkiem jednak nie został - nie ochrzcił się.


Moge spytać, jakie zasady/wiarę wyznajecie z mężem teraz?? Skoro mąz sie wychowął w otoczeniu ŚJ?

#915 Oko-Rentgen

Oko-Rentgen

    Pokój Ci obcy przybyszu!

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1320 Postów
  • Lokalizacja:Niemcy, Nadrenia Północna-Westfalia. Rok produkcji: 1977 n.e.

Napisano 2007-11-26, godz. 21:43

Nadmieniam, że moja luba nigdy nie próbowała mnie namówić w żaden sposób na studiowanie jej religii. Wręcz odwrotnie ja sam zacząłem się interesować i szczerze mówiąc jestem w delikatnym tego słowa znaczeniu mocno zaniepokojony. ...

No widzisz jaka mądra kobieta. Na końcu jeszcze okaże się, że Ty sam założysz garnitur plus krawat i Ty sam od siebie zaczniesz chodzić na zebrania, do służby oraz jeździć na wspaniałe kongresy.

#916 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2007-11-27, godz. 07:27

Moge spytać, jakie zasady/wiarę wyznajecie z mężem teraz?? Skoro mąz sie wychowął w otoczeniu ŚJ?



Gdy urodził się mój mąż jego rodzice byli co nieco rozczarowani tą religią. Z jednej strony wierzyli w różne jej dogmaty a z drugiej nie uczestniczyli tak do końca w życiu zboru np. głosili raczej z doskoku i przez "przypadek" niż umawiali się na regularne głoszenie. A mój mąż w wieku piętnastu lat zamieszkał w internacie i jego więzy z ŚJ raczej słabe, jeszcze bardziej osłabły. A już na studiach, wtedy gdy się poznaliśmy, były już zupełnie słabe. Raz na dwa lata uczestniczył w pamiątce. Myślenie "świadkowskie" mu jednak zostało. Na ślub kościelny nie zgodził się, nawet taki jaki miał Dementor, a dzieci po urodzeniu nie ochrzciliśmy. Ja byłam raczej niedzielną katoliczką, tzn. chodziłam na msze bardziej z przyzwyczajenia i żeby rodzice się nie czepiali niż z potrzeby serca a o swojej religii wiedziałam tyle co wyniosłam z lekcji religii. Podsumowałabym naszą sytuację tak, że ani On ani ja nie przywiązywaliśmy do religii dużego priorytetu. Jednak problem pojawił się w momencie pójścia dzieci do szkoły. Mąż powiedział, że jeżeli chcą chodzić na religię to niech chodzą. Rodzice mojego męża już nie żyli a rodzeństwo mieszka daleko i nasz kontakt jest głównie telefoniczny więc zostali praktycznie moi rodzice - wierzący praktykujący katolicy. Nie wtrącali się do nas za bardzo i skupili się raczej na dzieciach np. brali ich o czasu do czasu do kościoła w niedziele. Nadeszła jednak druga klasa i I Komunia. Siostra kazała dzieciom chodzić np. na różaniec, roraty itp. Syn uczestniczył w prawie każdym różańcu i roratach. Zawoził ich dziadek albo babcia. Był dość zdeterminowany bo roraty zaczynały się o szóstej rano. Powiedzieliśmy mu więc, że jeżeli chce przystąpić do Komunii to wyrazimy zgodę na jego chrzest. Parę dni przed Komunią ochrzcił się i przystąpił do niej. Wychowywani są moi synowie jednak w jednej religii a o ich wiedzę religijną czy o jakieś praktyki religijne dbają moi rodzice.
Jeśli chodzi o spotkania typu np wigilia, czy wielkanoc to mąż od początku w nich uczestniczył, również w urodzinach czy imieninach brał udział a ostatnio nawet zorganizowałam Jego urodziny.
Pozdr

#917 mak

mak

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 62 Postów

Napisano 2007-11-27, godz. 07:48

Przypomniała mi się też następna ważna do przedyskutowania kwestia. TRANSFUZJI krwi. Po urodzeniu drugiego dziecka okazało się, że poziom bilirubiny jest u mojego syna bardzo wysoki i istnieje duża możliwość, że trzeba będzie mu przetoczyć krew. Kilka dni po moim porodzie odbyła się już jedna taka transfuzja. Bardzo przeżywałam, że mojemu synowi będą chcieli przetoczyć krew a ja nie wiedziałam wtedy jaka będzie reakcja mojego męża na na to, no i ze względów medycznych też nie do końca byłam przekonana do transfuzji. Syn nie musiał mieć transfuzji bo brakło kilka miejsc po przecinku do wartości po której powinna być przeprowadzona transfuzja.
Pozdr

#918 radekk

radekk

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 11 Postów
  • Lokalizacja:warszawa

Napisano 2007-11-27, godz. 09:42

No widzisz jaka mądra kobieta. Na końcu jeszcze okaże się, że Ty sam założysz garnitur plus krawat i Ty sam od siebie zaczniesz chodzić na zebrania, do służby oraz jeździć na wspaniałe kongresy.

Zapewniam Cię,że taka sytuacja nie nastąpi nigdy lub gdy nastapi to ze wzgledu na chęć kontroli. Jestem katolikiem i nigdy nie miałem i nie bedę miał chwili wątpliwości.Wczoraj odbyliśmy poważną rozmowę i żona zdecydowała,że wszystko zostanie tak jak jest.Tzn. będzie sympatyzowała ze SJ ale nie wróci jednak po wykluczeniu. Szczerze mówiąc nie wiem czy tak myśli naprawdę bo z drugiej strony chce wziąc udział razem z matką (przyjeżdża na 3 miesiące do Polski) w " Reunion del Salon del Reino"

Użytkownik radekk edytował ten post 2007-11-27, godz. 09:43


#919 Artur Schwacher

Artur Schwacher

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2617 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Kostrzyn

Napisano 2007-11-27, godz. 09:52

Nie ulega żadnej wątpliwości iż będzie na nią wywierany nacisk (nawet nie będą musieli nic jej mówić - wystarczy,że na kongresie padną słowa o jednynej organizacji, o tym ,że ŚJ mają szanse życie wieczne, o rychłym Armagedonie i wytraceniu niegodziwców). Biorąc pod uwagę, że jej matką (co jest dla wszystkich jasne), będzie chciała ratować swoje dziecko i chcieć dla niej jak najlepiej to nie ulega wątpliwości iż też będzie na nią wpływać by wróciła.
Twoja zona będzie odczuwała dyskomfort, brak poczucia bezpieczeństwa,miała wyrzuty sumienia będzie zwyczajnie nieszczęśliwa. A najgorsze jest to (o ile teraz tego nie robi), ze zrobi wszystko by swoim przykładem (Śj często powołują sie na słowa pisma św omężach, któzy zostali pozyskani przez ciche i pokorne zony) i modlitwą cię skłonić. A niepowodzenia w tym względzie będą ją boleć i powiększać bezmiar jej cierpienia.
To jest forum o Świadkach Jehowy. Ta religia może i ma tam swoje plusy. Rozchodzi się jednak o to aby te plusy nie przesłoniły nam minusów.
Wpadnij do mnie na Facebooku!

#920 radekk

radekk

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 11 Postów
  • Lokalizacja:warszawa

Napisano 2007-11-27, godz. 09:58

Nie ulega żadnej wątpliwości iż będzie na nią wywierany nacisk (nawet nie będą musieli nic jej mówić - wystarczy,że na kongresie padną słowa o jednynej organizacji, o tym ,że ŚJ mają szanse życie wieczne, o rychłym Armagedonie i wytraceniu niegodziwców). Biorąc pod uwagę, że jej matką (co jest dla wszystkich jasne), będzie chciała ratować swoje dziecko i chcieć dla niej jak najlepiej to nie ulega wątpliwości iż też będzie na nią wpływać by wróciła.
Twoja zona będzie odczuwała dyskomfort, brak poczucia bezpieczeństwa,miała wyrzuty sumienia będzie zwyczajnie nieszczęśliwa. A najgorsze jest to (o ile teraz tego nie robi), ze zrobi wszystko by swoim przykładem (Śj często powołują sie na słowa pisma św omężach, któzy zostali pozyskani przez ciche i pokorne zony) i modlitwą cię skłonić. A niepowodzenia w tym względzie będą ją boleć i powiększać bezmiar jej cierpienia.

Widzisz jest jeden problem.Moja żona bardzo słabo zna język polski a teściowa nie zna go zupełnie. Kuba jest izolowana i to ja zamierzam po jej przyjezdzie stoczyć małą krucjatę.Pokazać kilka filmów , literaturę...itd

Użytkownik radekk edytował ten post 2007-11-27, godz. 10:00





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych