Skocz do zawartości


Zdjęcie

moja ukochana/mój ukochany jest ŚJ


  • Please log in to reply
1302 replies to this topic

#861 v

v

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 153 Postów

Napisano 2007-07-03, godz. 17:17

A przyjazn jesli takowa istnieje miedzy SJ to tez przestaje istniec jezeli jeden z przyjaciol stwierdzil ,ze ta wiara jest nie dla niego czy taka przyjazn moze przetrwac- bo przeciez wiara w Boga to przeciez cos naprawde osobistego- a zwiazek przyjazny z drugim czlowiekiem powinien byc ponad tym, albo w jakis sposob nie konkurowac, wiec jak czytam ,ze te osoby juz nie utrzymuja ze mna kontaktow to naprawde jakie byly te kontakty przedtem- jak glebokie!!

Myślę, że prawdziwa przyjaźń pozostaje. Jednak to nie jest takie proste, bo presja na zerwanie kontaktów z osobą odłączoną w zborach sJ jest rzeczywiście duża. Znam takich którzy się tym nie przejmują i takich którzy mają wyrzuty sumienia. Bywa różnie, jestem po prostu przeciwnikiem skrajnych opini na temat sJ, bo takowe zaciemniają prawdziwy obraz członków tej organizacji

#862 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-07-03, godz. 18:31

cieszę się że moja teza o wielkim ładunku pogardy pod adresem ex-ów została zanegowana przez conajmniej parę osób.

Jeśli inny człowiek zaznaje mniej cierpień niż przypuszczałem, to ja się bardzo cieszę, że byłem w błędzie :)

--
Wyodrębniono nowy wątek: "Rozwód kościelny", link | moderator


#863 Ashmoore

Ashmoore

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 24 Postów
  • Lokalizacja:Kraków

Napisano 2007-07-13, godz. 12:17

Poznałem dziewczynę. Znamy się od paru tygodni (ok. pieciu?). O czym nie rozmawiać, żeby nie zranić tego uczucia, o czym wręcz wypada, czego nie napominać, hmmm sam nie wiem... Narazie rozmawiam o czym serce śpiewa;) Jest cudowna i nie chcę by wiara stanęła między nami. Widzę, że jest tu parę doświadczonych osób, więc liczę na odzew:) Pozdrawiam.

Niepraktykujący zakochani :P katolik - zagubiona owieczka z mocnym postawnowieniem poprawy ;)

Shakal



hmmmm wiem to to jest stare, ale czy ona nie jest aby czasem z Krakowa, ze Szkolnego???
A gdyby tak zmienić cały świat, nie zaczynając od siebie???

#864 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-07-27, godz. 19:54

Jakież było moje zdziwienie, kiedy półtora miesiąca po uprawomocnieniu się wyroku o rozwodzie, Ona ponownie wyszła za mąż, za takiego jednego 'brata'...


ciekawe skad wziela dowody na twoja zdrade, bo przeciez biblijnego rozwodu bez Twojej zdrady nie dostala, no chyba ze bratkowie ze wzgledu na twoje duze odstepstwo;) przymkneli oko :) i uwierzyli jej na slowo ze cie szatan opetal i zdradzales ja na jej oczach :)
pozdrawiam trzymaj sie
nie potrafiłam uwierzyć.......

#865 Voltaire

Voltaire

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 6 Postów

Napisano 2007-07-29, godz. 14:32

Powiem ci tak. Masz wielkiego pecha. Ożeniłeś się z kobietą , która tak naprawdę ( w czysto ludzkim sensie ) nigdy ciebie nie kochała. Masz dwie skazy na życiorysie:
1.Byłeś świadkiem ,ale zawsze nim pozostaniesz w oczach ludzi będących katolikami, co w przypadku teoretycznej znajomości z katoliczką jest obciążeniem.(Wiem to z autopsji(moja żona jest katoliczką. Ja nigdy nie zostałem świadkiem(Gott się dank) ,choć wychowywałem się w takiej rodzinie od momentu kiedy skończyłem 7 lat)
2.Jesteś rozwodnikiem-co w naszym społeczeństwie stawia ciebie na pozycji ludzi gorszej kategorii ( pewnie biłeś żonę i piłeś dużo alkoholu).
Nie chciałem cię dołować , ale osobiście znam 2 przypadki podobne do twojego. Kiedy jeszcze chadzałem na zebrania , jedna dziewczyna z naszego zboru wyszła za faceta ,który również był w prawdzie( od dziecka). Po 6 latach okazało się ,że on ją przez te wszystkie lata zdradzał. W końcu została sama z trójką dzieci. A całe moje dzieciństwo i młodość kładli mi do głowy ,że pobieranie się w Panu , to jedyna gwarancja prawdziwej miłości w małżeństwie. W zborze jedyny rodzaj miłości jaki istnieje to bezwarunkowa miłość i oddanie Organizacji Bożej , a uczucia do innej osoby są uzależnione od siły twojej wiary.

Życzę ci powodzenia w życiu prywatnym. Będzie ciężko ,ale dasz radę


Ten post powyżej to odnosnie sprawy Jarosława .P z 2007-06-30

#866 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-07-29, godz. 14:52

rzeczywiście bycie rozwodnikiem jest odbierane krytycznie przez polskie społeczeństwo. Wiem, że takie domniemania (bił, pił itd.) są powszechne, nawet jeśli są nieprawdziwe. Nie wiem czy w Irlandii gdzie mieszka Jarosław P. ludzie są bardziej czy mniej tolerancyjni.

Sam rozwód jeśli nie został poprzedzony ślubem kościelnym nie jest przeszkodą do poślubienia katoliczki. Ewentualną przeszkodą może być niechęć do "balwochwalczej" ceremonii w świątyni, choćby Jarosław P. załatwił sobie występowanie w roli osoby niewierzącej czy nie ochrzczonej po katolicku (i został zwolniony z klękania, robienia znaku krzyża, wzywania na pomoc świętych katolickich itd. itp.)

#867 Jarosław_P

Jarosław_P

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 219 Postów
  • Lokalizacja:Cork - Ireland

Napisano 2007-07-29, godz. 16:36

W nawiązaniu do tematu, tak dałem radę i nie było łatwo, ale przypominam, że minęło już kilka lat.
Opowiedziałem Wam to wszystko, byście spojrzeli na sprawę także z innego punktu widzenia, i wiem, że podobnych historii jak moja jest wiele.

Voltaire, zauważasz ciekawy aspekt, faktycznie dla wszystkich moich dawnych znajomych, którzy SJ nie byli, ja wciąż jestem świadkiem, ale nie sposób im wytłumaczyć sensownie dlaczego SJ wykluczają ludzi ze swojej społeczności i na czym to polega. Nie chcą wierzyć, że ludzie z którymi tyle mnie łączyło, na mój widok odwracają głowę.

Co do stosunku katolików, i związku z katoliczką, spotkałem się z tolerancją wynikającą z zapewnienia, że SJ już nie jestem i nic mnie z organizacją nie łączy.

Co do stosunku do rozwodników, z tym bywa różnie. Choć np. polskie społeczeństwo coraz tolerancyjniej do tego podchodzi, to chyba z uwagi na stale rosnącą liczbę rozwodów. Nawiązując ponownie do kwestii związku z katoliczką, nie bez znaczenia pozostaje fakt nie posiadania przeze mnie ślubu kościelnego.

Jeśli chodzi o "pobieranie się w Panu", też w to wierzyłem, dopiero moje przeżycia pozwoliły mi spojrzeć na sprawę z innego punktu widzenia, zobaczyłem że to nie jest wszystko tak "kolorowe" jak nas uczono.

Sebastianie, w Irlandii ludzie podchodzą do sprawy zupełnie inaczej, z uwagi na niewielkie zainteresowanie jakąkolwiek religią ludzi młodych, śluby kościelne nie są tu zbyt popularne. Nie chciałbym skłamać podając fałszywe dane procentowe, bo nie pamiętam tych statystyk, ale tu grubo ponad 60% ślubów, to śluby jedynie cywilne.

Jeśli chodzi o ślub kościelny w moim wykonaniu... a jest to nieuniknione w wypadku związku z katoliczką, to masz rację, nie potrafię się wyzbyć niechęci co do takiej ceremonii, naprawdę nie potrafię. Nawet występując w charakterze osoby niewierzącej (co byłoby absurdem i bluźnierstwem, bo przecież wierzę w Boga), sądzę że nie potrafiłbym się na taki ślub zdecydować. A chrzest katolicki posiadam, moi rodzice zainteresowali się "prawdą" kiedy miałem 2 lata, tak więc zostałem ochrzczony dwukrotnie, jako dziecko - jako katolik, i ponownie dokonując świadomego wyboru i potwierdzając swoją przynależność do SJ.

Pozdrawiam.
"Mostem między przekonaniami oddzielonymi największą przepaścią jest szlachetność"
Aleksander Świętochowski

#868 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-07-29, godz. 20:36

sprostuję zanim mnie Dośka poprawi.

Aby wziąć udział w ceremonii ślubnej jako "niewierzący" nie musisz deklarować że Twoim zdaniem Boga nie ma. Możesz zadeklarować że zostałeś ochrzczony po katolicku w dzieciństwie ale świadomym aktem woli odrzuciłeś nauczanie doktrynalne katolicyzmu. To wystarcza.

Rozumiem jednak, że nawet wtedy czułbyś się nieswojo wchodząc do "balwochwalczej" swiątyni, w której odbywa się coś niezgodnego z Twoimi przekonaniami.

Pomijając takie wyjątki jak ja (doktrynę katolicką akceptuję sercem i umysłem bez zastrzeżeń) wiem że dla większości ex-ŚJ katolicki ślub kościelny jest czymś prawie nie do wyobrażenia.

Mało kto potrafi na tyle sie zdystansować do sprawy, że powie sobie "obchodzi mnie tylko treść składanej przysięgi, a reszta jest mi obojętna". Przyjmując taką postawę ex-ŚJ mógłby przełamać opory i zgodzić się na ślub kościelny.

#869 Jarosław_P

Jarosław_P

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 219 Postów
  • Lokalizacja:Cork - Ireland

Napisano 2007-07-29, godz. 22:48

To też nie tak.
Dawno już przestałem patrzeć na tę sprawę tego typu kategoriami, nie nazywam też już kościołów "bałwochwalczymi świątyniami", choć nie przeczę, że dawniej to robiłem, jak każdy SJ zresztą...

Kiedy rozstałem się (nazwę to tak ładnie) ze SJ, znalazłem się w "pustej przestrzeni", można powiedzieć w "próżni". Członkowie religii, którą wyznawałem, odrzucili mnie. Pozostałem sam z moją wiarą, nie straciłem jej, i cenię ludzi którzy wierzą w Boga, bez względu do jakiej religii przynależą. Tak więc taka tolerancja, jako dla byłego SJ, to i tak duży postęp. Jeśli chodzi o przysięgę małżeńską, to jest ona dla mnie tak samo wiążąca, bez względu czy wypowiedziano ją w kościele, czy w urzędzie stanu cywilnego. Myślę, że gdyby moja przyszła żona, jako osoba bardzo wierząca chciała wziąć ślub kościelny, nie odmówiłbym, mimo moich obecnych zawahań.

Trzeba pamiętać, że przez wiele lat wpajano mi wręcz nienawiść do kościoła katolickiego, bo właśnie tak są ukierunkowane nauki SJ, mimo że czasem ubrane są w oficjalne, że tak powiem poprawne politycznie słowa.
Tak więc, nie ma się co dziwić, że mam jakieś opory, myślę że z czasem pozbędę się ich.

Chyba zbytnio odbiegamy od tematu wątku, choć jest to oczywista kontynuacja moich wcześniejszych wypowiedzi.

Pozdrawiam raz jeszcze.
"Mostem między przekonaniami oddzielonymi największą przepaścią jest szlachetność"
Aleksander Świętochowski

#870 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2007-07-30, godz. 05:33

Myślę że nie odbiegasz JP, i... przestań się ograniczać w słowotoku ;)
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#871 Voltaire

Voltaire

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 6 Postów

Napisano 2007-07-30, godz. 07:03

"Myślę, że gdyby moja przyszła żona, jako osoba bardzo wierząca chciała wziąć ślub kościelny, nie odmówiłbym, mimo moich obecnych zawahań"

Powiem ci z własnego doświadczenia ,że to wcale nie jest takie proste .Mam tylko ślub cywilny i moja żona to akceptuje (choć jest świadoma, że sma ” żyje w grzechu”. Myślałem o ślubie kościelnym, ale ponieważ jako dzieciak dostałem solidną dawkę szczepionki „vaccinum anticatholicum” podawaną w kilkuset dawkach przez kilkanaście lat , (domózgowo), która ponoć uodparnia na całe życie ,nie potrafiłem się przemóc i zrezygnowałem z tej ideii. Mam nadzieję ,że z czasem ta niechęć umrze śmiercią naturalną.

#872 Nikita25

Nikita25

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 722 Postów

Napisano 2007-07-30, godz. 21:23

Voltaire i Jarosławie P

Niechęć do KK, ślubu kościelnego i innych sakramentów może Wam nigdy nie minąć. Bardzo ciężko przychodzi moment przełamania się po wielu latach wpajania że KK to wielki babilon i samo zło, moment ten może też nigdy nie nadejść. To przykre jak Organizacja niszczy w człowieku poczucie bezpieczeństwa, przynależności gdy już nie ma się z nią nic wspólnego.
Może okazać się, że nigdy nie wejdziecie nawet do KK a wszelką nienawiść do tej religii zawdzięczacie tej JEDYNEJ PRAWDZIWEJ, miłosiernej...

Pozdrawiam

#873 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2007-08-04, godz. 15:36

Do wszystkich zamierzających zabrać głos w tej dyskusji:
Przypominam, że specyfiką tego tematu jest wymiana doświadczeń i porad dot. związków ze świadkami Jehowy. Dlatego kwestie typowo doktrynalne czy też poszczególne zagadnienia z nauczania Kościoła katolickiego należy rozpatrywać w innych wątkach.

Jednocześnie informuję o wydzieleniu nowego tematu: "Związki mieszane wyznaniowo oczami świadków Jehowy", link.

Użytkownik jb edytował ten post 2007-08-06, godz. 17:13
info o wydzieleniu nowego tematu

.jb

#874 444

444

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 79 Postów

Napisano 2007-08-20, godz. 17:07

Witam
Nie wiem czy ktokolwiek z forum mnie pamięta,ale może... No,wiec dla tych,którzy mnie nie kojarzą przypominam,że niedawno
(hmm w sumie do grudnia 2006,to nie wiem czy tak nie dawno ...)byłam w związku z chłopakiem,który jest ŚJ.Wszystko się skończyło gdy poprosiłam,aby poinformował swoich rodziców o mnie.Miał wybrać albo ja,albo wyprowadza się z domu.Oczywiście został w domu.Nie chcę tu mówić ile łez przelałam czy coś w tym stylu.Nie chcę o tym już pisać.Chciałabym tylko zapytać się co mam robić,bo on przynajmniej raz w miesiącu do mnie pisze smsa,odzywa się na gg lub puszcza '"sygnały".Może wydawać się to Wam głupie,ale zawsze gdy chcę podtrzymać ze mną kontakt w,któryś z ww sposobów to jest mi strasznie żle,przez kilka dni płacze - po prostu łapie " doła".Nie chcę pisać mu,żeby dał mi spokój,bo każdy znak od Niego mnie cieszy,że pamięta jeszcze o mnie,może nawet jeszcze coś czuje.I tak tkwię w tym strasznym położeniu ... Chyba ciągle mam nadzieje...
Cóż nadzieja matką głupich ? Już chyba nigdy nie zmądrzeje ... Co Wy o tym sądzicie?

#875 Oko-Rentgen

Oko-Rentgen

    Pokój Ci obcy przybyszu!

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1320 Postów
  • Lokalizacja:Niemcy, Nadrenia Północna-Westfalia. Rok produkcji: 1977 n.e.

Napisano 2007-08-20, godz. 17:44

Witam
Nie wiem czy ktokolwiek z forum mnie pamięta,ale może...


Witam, ktoś pamięta.


(...) Miał wybrać albo ja,albo wyprowadza się z domu.Oczywiście został w domu. (...)


A można zapytać, kto wpadł na pomysł takiego ultimatum? Rodzice?

#876 444

444

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 79 Postów

Napisano 2007-08-20, godz. 18:00

No niestety tak.To rodzice mieli taki pomysł...

#877 Oko-Rentgen

Oko-Rentgen

    Pokój Ci obcy przybyszu!

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1320 Postów
  • Lokalizacja:Niemcy, Nadrenia Północna-Westfalia. Rok produkcji: 1977 n.e.

Napisano 2007-08-20, godz. 18:07

No niestety tak.To rodzice mieli taki pomysł...


Rozumiem, a czy chłopak jeszcze się uczy, tzn. nie pracuje i nie zarabia jeszcze własnych pieniędzy?
Czyli jest w pewnym sensie mocno uzależniony (co najmniej finansowo) od rodziów i nie ma za dużo możliwości manewrowania?

#878 444

444

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 79 Postów

Napisano 2007-08-20, godz. 18:12


Rozumiem, a czy chłopak jeszcze się uczy, tzn. nie pracuje i nie zarabia jeszcze własnych pieniędzy?
Czyli jest w pewnym sensie mocno uzależniony (co najmniej finansowo) od rodziów i nie ma za dużo możliwości manewrowania?

Dokładnie tak.Jest na studiach dziennych ...

#879 Oko-Rentgen

Oko-Rentgen

    Pokój Ci obcy przybyszu!

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1320 Postów
  • Lokalizacja:Niemcy, Nadrenia Północna-Westfalia. Rok produkcji: 1977 n.e.

Napisano 2007-08-20, godz. 18:18

Dokładnie tak.Jest na studiach dziennych ...


Czyli tak naprawdę, to nie dostał od rodziców wyboru, tylko pełny szantaż.

#880 444

444

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 79 Postów

Napisano 2007-08-20, godz. 18:23


Czyli tak naprawdę, to nie dostał od rodziców wyboru, tylko pełny szantaż.

Zgadzam się.Dokładnie wiedzieli jaką decyzję podejmie.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych


    Google (1)