Aby tylko nie przyznać się do porażki.
jakze pokorną wypowiedzią byloby przyznanie, ze "nie wiemy, co Jezus mial na mysli" lub zinterpretowanie w bardziej racjonalny sposob jego słów i odniesienie ich do czasów już przeszłych.
nauka o pokoleniu jest wymownym przykladem podejscia roszczeniowego do biblii i wspolwyznawcow, wymuszonym zapewne doktryną. ciekawe, ze jak rozamwia sie ze SJ o doktrynach zaprzeczają, ze takich nie ma. nie ma doktryn, bo wszystko oparte jest na biblii.
mogę jednak z całą odpowiedzialnoscia stwierdzic, ze nie wielka, ale jednak, ilosc osob szczegolnie mlodych, kręci z niedowierzania głową widząc akrobatykę doktrynalną, moze nic z tym nie zrobią, ale odrobina sceptycyzmu jaki sie w tym momencie wkrada w umysl, moze zaważyć na ich zyciowych decyzjach i tak sie dzieje.
jedna z mozliwych myśli jakie mogą przyjsc do głowy:
"idę na studia, mozliwe, ze to bedzie moja zyciowa pomylka (watpliwosci zatem są), ale czyz
cialo kierownicze tez sie nie myli?"
oczywiscie taka mysl, zostanie odebrana przez wlasny umysl jako buntownicza i bedzie zwalczana. stoczy sie wojna miedzy irracjonalnym zaufaniem ludziom, a racjonalnym podejsciem do wlasnego zycia.