Tylko trochę wybiórczo.poważnie traktuję to, co naucza Słowo Boże - czyli Biblia.
Nie, brak miłości jest aktem tego odrzucenia. Ludzie odrzucili Boga poprzez rezygnację z miłości. Nie można powiedzieć, że ludzie najpierw odrzucili Boga a potem utracili miłość, gdyż obie te rzeczy są tożsame.A brak miłości jest konsekwencją tego, że ludzie odrzucili Boga i Jego Słowo.
Nie wiem, co Ty nazywasz "rzeczywistym problemem", ale ratowanie ludzi przed śmiercią głodową to jak najbardziej nakaz Boga. W swojej lekturze Biblii pominąłeś chyba Ewangelię, bo tam stoi jak byk, że miłość do Boga wyraża się w przestrzeganiu Jego przykazań. Ergo - ludzie, którzy pomagają biednym, kochają Boga.A działalność charytatywna nie nauczy ich miłości pochodzącej od Boga, co jedynie zaspokoi ich sumienie nie odpowiadając na rzeczywisty problem ludzi.
Oczywiście. Na przykład "dobry łotr" na krzyżu został zbawiony, mimo że chrześcijaninem nie był ani przez chwilę.Co do tych wyjątków odnośnie zbawienia masz jakieś podstawy do takiej wiary dane przez Boga?
OK, czy w takim razie niemowlęta urodzone przez rodziców należących Twojej religii będą zbawione, jeżeli przypadkiem umrą przed otrzymaniem chrztu?I ja mam właśnie takie podejście do chrztu, gdyż nie jest on sakramentem poprzez który w magiczyn sposób człowiek dostępuje zbawienia, lecz jak to ujął apostoł Piotr, jest "prośbą do Boga o czyste sumienie".
Dedykuję Ci wobec tego końcówkę rozdziału 7 ewangelii Mateusza. Możesz go w sumie przeczytać od początku, bo pasuje jak ulał. Tylko nie zakładaj z góry, że te słowa nie odnoszą się do Ciebie. Odnoszą się i do Ciebie i do mnie w równym stopniu.Natomiast mówienie, że wierzyć w Jezusa Chrystusa oznacza czynić dobrze i okazywać miłości jest przeinaczeniem tego, czym jest wiara. To z wiary w Pana Jezusa wynika miłość do innych i czynienie dobra. Natomiast sama wiara jest zaufaniem żywej osobie jaką Jest Pan Jezus.
No to super. Czy możesz teraz powiedzieć, że zależy Ci na zbawieniu ludzi, których próbujesz nawracać? Czy zachowałbyś się jak Abraham, który targował się z Bogiem o życie mieszkańców Sodomy?Jeśli twoim zdaniem okazywaniem przyjaźni jest mówienie "cześć" osobą które się spotyka, to ja codziennie dziesiątkom osób okazuję taką "przyjaźń". miesięcznie jest ich setki, młodych, w moim wieku i starszych. Więc nie możesz mi w tym wypadku wypominać bierności. Tylko wybacz Haaelu, ale jeśli sprowadzasz przyjaźń do mówienia "cześć" to ci współczuję, bo w takim wypadku nie masz pojęcia czym jest ta prawdziwa przyjaźń.
Cześku, ja wiem, że istnieją takie wersety. Wiem jednak, że istnieją także inne, mówiące o miłosierdziu bożym i tych drugich jest znacznie więcej. Chciałbym, żeby protestanccy kaznodzieje zachowali tą samą proporcję. Straszenie piekłem jest u protestantów znacznie nadreprezentowane - nie takie metody stosowali apostołowie.Czyż to nie apostoł miłości przedstawił wizję "jeziora ognistego" gdzie Boży przeciwnicy będą męczeni dniem i nocą na wieki wieków?
Pyszny jest każdy, kto jako samozwańczy rzecznik Boga feruje wyroki. Jeżeli twierdzisz, że Ty jesteś zbawiony a ja nie, to brak Ci pokory. Wyrok jest wciąż przed Tobą. Jesteśmy takimi samymi ludźmi. Twoja ani moja przynależność religijna nie będzie na sądzie ostatecznym żadną przewagą. Zostaniemy rozliczeni z tego, czy okazywaliśmy miłość innym a nie z etykietki wyznaniowej.Haaelu o czym świadczą ataki na osoby które mówią, że Bóg ich zbawił i wmawianie im, że brak im pokory, że są pyszne, że wywyższają się?
No właśnie ja nie odmawiam nikomu życia wiecznego. Co więcej, nie czuję się kompetentny, żeby oceniać, czy ktoś będzie zbawiony, czy nie. Gdybym miał decydować na podstawie czyjegoś "życia", to sam musiałbym się skazać na potępienie, bo moje "życie" do najlepszych nie należy. Co do łaski, to nie ja ją przydzielam i nie wiem, czy Bóg kogoś obdarzył łaską, czy nie. I Ty też tego nie wiesz. Jeżeli twierdzisz, że już zostałeś zbawiony, to gratuluję Ci dobrego samopoczucia. Mi Bóg nie wyjawia swoich wyroków, ale Ty widocznie masz u Niego jakieś specjalne chody.O czym świadczy mówienie im, że muszą swoim życiem pokazać, że są na tyle dobre, aby Bóg im dał życie wieczne?
Zapewniam Cię jednak, że wciąż jesteś grzesznikiem, tak samo jak ja, apostoł Paweł, czy mieszkańcy Sodomy. Będę tymczasem prosił Boga, żeby oszczędził grzeszników, a może i ja się załapię na zbawienie.
Doktryna predestynacji nie ma oparcia w Biblii, jeżeli o tym mówisz. Człowiek ma wolną wolę i sam wybiera życie i śmierć, szczęście i nieszczęście, błogosławieństwo i przekleństwo.A w tym wszystkim upewniają ich pewni teologowie, którzy dzielą łaskę Boga na części i wmawiają ludziom, że taką i taką i jeszcze inną część łaski Boga oni otrzymali, podczas, gdy odrzycają oni to co stanowi o początku chrześcijańskiego życia - nowe narodzenie w Jezusie Chrystusie.
A jeżeli chciałeś powiedzieć, że warunkiem zbawienia jest przystąpienie do określonej denominacji, to się zwyczajnie mylisz.