Jest to największa dziura w moim poglądzie na temat kanonu Biblii. Nie potrafię wskazać, która Septuaginta jest "najlepsza" i dlatego nie potrafię zakwestionować kanonu prawosławnego.
Nie chce przypierac Cie do muru w takim razie tym tematem, pozwol tylko ze zwroce uwage na kilka szczegolow. Septuaginta przez wiele wiekow byla nie tyle utozsamiana z jakas scisla lista ksiag, co bardziej z pewnym typem tekstu. A wiec jesli ktos slyszal 'Septuaginta', to nie myslal: "Aha! ta, ta i ta ksiega", ale raczej "Aha! To tlumaczenie (greckie) hebrajskich pism religijnych".
Oczywiscie, z czasem (wraz z powstaniem kodeksu) Septuaginta zaczela byc bardziej okreslonym zbiorem przetlumaczonych ksiag (choc jak sam dobrze wiesz, poszczegolne kodeksy i tak od siebie sie bardzo roznily).
Wiec kiedy mowisz, ze uwazasz Septuaginte za natchniona, to niesie ze soba rozne konsekwencje. Przede wszystkich konsekwencje co do tekstu, ale takze i kanonu. Spytalem Cie o powod dla ktorego uznajesz Septuaginte za natchniona, poniewaz (wydaje mi sie) Kosciol Katolicki nie uwaza Septuaginty za natchnionej. Gdyby uwazal, to katolickie wydania Biblii tlumaczone bylyby wlasnie z Septuaginty a nie z tekstu hebrajskiego.
Obce mi jest wynajdywanie zewnętrznych kryteriów natchnienia. To Bóg decyduje, co jest Jego słowem, a nie ja.
W porzadku. Ale zauwaz, ze to jest kryterium zewnetrzne:
Jedynym namacalnym "kryterium" natchnienia jakichś ksiąg jest fakt, że Kościół je uznaje. Czyli, w moim wypadku, biskupi w Watykanie.
I w tym momencie, chcialbym zwrocic Twoja uwage na to, ze jednak masz czym sie "obronic" przed prawoslawnymi - uzywajac tego samego argumentu, ktory uzyles teraz. Twoim kryterium sa biskupi w Rzymie.
Potrafię obronić się przed zarzutami protestantów, jednak nie potrafię przed zarzutami prawosławnych. Septuaginta jest częścią polemiki z protestantami, jednak może być też użyta przeciwko mnie.
Odwolywanie sie do Septuaginty nie ma wiec podstaw w polemice z kimkolwiek. Jest to martwy argument, poniewaz nie mozna powiedziec, ze uznaje sie cos "dlatego, ze znajduje sie w Septuagincie", jesli nie wiadomo co "znajduje sie w Septuagincie".
Nie stawiam sobie takiego pytania. Po prostu byli natchnieni i muszę się do tego dostosować. Obce mi jest wynajdywanie zewnętrznych kryteriów natchnienia. To Bóg decyduje, co jest Jego słowem, a nie ja. Jedynym namacalnym "kryterium" natchnienia jakichś ksiąg jest fakt, że Kościół je uznaje. Czyli, w moim wypadku, biskupi w Watykanie.
List do Rzymian mowi, ze Bog powierzyl swoje wypowiedzi Zydom. Jezus odwolywal sie do ich (Zydow) znajomosci Pism. Dlaczego nie pojsc tym tropem przy ustalaniu kanonu ST? Czy nie byloby to bezpieczniejsze niz powierzanie autorytetu bardziej wspolczesnemu gremium, ktore mialoby o tym zadecydowac?
To mi wystarczy, żeby uznać księgę za natchnioną. Ktoś może postawić jednak zarzut, że moi biskupi dokonali jakiejś manipulacji i zmienili kanon.
Nie chcialbym uzyc tutaj slowa "manipulacja", ale to chyba nie ulega watpliwosci, ze zmienili? Ojcowie Kosciola, wplywowi biskupi przed soborem w Trydencie mieli rozne poglady co do kanonu. Sobor trydencki zmienil nawet decyzje co do kanonu powzieta wczesniej przez synody w Hipponie i Kartaginie. Nie jest wiec wieksza kwestia, czy cos zmieniono, ale raczej - dlaczego i ewentualnie o czym to swiadczy.
Co do Lutra i rozpatrywania ksiag biblijnych wg tresci - w wiekszej mierze zgodzilbym sie z Toba, nie powinno to byc kryterium przy rozpatrywaniu natchnienia poszczegolnych pism.
Pozdrawiam,
Matuzalem
Użytkownik Matuzalem edytował ten post 2007-05-29, godz. 15:34