Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy potrafimy przebaczyć Organizacji?


  • Please log in to reply
171 replies to this topic

#41 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-25, godz. 15:16

Zgadzam się, wybaczenie to pierwszy krok do samouzdrowienia. Nawet jeśli z trudem nam to przychodzi (a wielu z nas na tym forum jest bardzo pokaleczonych emocjonalnie przez WTS) to chowanie urazy i gniewu nieczego nie zmieni.
Myślę że wielu piszących tutaj nie może się pogodzić z tym jakie piętno psychiczne organizacja na nich odcisnęła dlatego wylewamy nasze żale. Ale to też jest potrzebne, żeby wyrzucić z siebie 'toksyny'. Poza tym chyba nic lepiej nie wplywa na psyche jak zrozumienie drugich i świadomość że nie jesteśmy sami.


Mam pewne wątpliwości co do "wyrzucania" tych toksyn. Oczywiście, że jak już te toksyny się pojawią, to zmuszają do takich czy innych działań (zjadliwa krytyka, wybuchy gniewu, obwinianie, wylewanie żalów, agresja, itd).
I wydaje nam się, że nasza reakcja jest usprawiedliwiona.
Otóż nie.
Te emocjonalne toksyny to SKUTEK a nie PRZYCZYNA.
Przyczyną jesteśmy my sami, a raczej sposób naszego myślenia, sposób naszego postrzegania rzeczywistości.
Za który to my jesteśmy odpowiedzialni.

Tak samo zakład przemysłowy jest odpowiedzialny za ścieki i odpady które produkuje. Są one SKUTKIEM stosowanych szkodliwych technologii i materiałów a nie przyczyną ich powstania.

#42 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-06-25, godz. 15:39

Otóż nie.
Te emocjonalne toksyny to SKUTEK a nie PRZYCZYNA.
Przyczyną jesteśmy my sami, a raczej sposób naszego myślenia, sposób naszego postrzegania rzeczywistości.
Za który to my jesteśmy odpowiedzialni.

No tak.
To nasza wina, że daliśmy się obałamucić szarlatanom z Brooklynu.
Oni podali nam tylko na tacy ładnie wyglądające danie, a wina za zjedzenie go jest nasza własna.
Trzeba było sprawdzić...

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#43 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-25, godz. 15:46

Czyli powodem powstawania szkodliwych emocji może być postrzeganie czasu z perspektywy negatywnej przyszłości i ciągłe ich ponowne przeżywanie w teraźniejszości. Prowadzi to do zwiększenia poziomu agresji, depresji i niepokoju.
Dany człowiek utożsamia się ze swoimi bolesnymi emocjam, bolesnymi doświadczeniami, i i "karmi" je własną energią psychiczną. To potem przenosi się na ciało w postaci różnych schorzeń wywołanych długotrwałym stresem.
Staje się to nawykiem (wzmacniają się ślady pamięciowe w mózgu i negatywne wzorce reakcji) i człowiek żyje w pułapce przeszłości.
Dlatego, jeśli z czymś walczysz, to warto, abyś się nad tym zastanowił.
Bo wzmacniasz (karmisz) to, z czym walczysz. I taki się stajesz.
Tak jak zło nie złem a dobrem się zwycięża.
Dlatego jeśli jakaś sprawa budzi w tobie tego typu emocje, to warto się temu przyjrzeć.
Warto odszukać książkę Eckharta Tolle'a pt. Potęga Teraźniejszości i poczytać tam na temat "ciała bolesnego".

Jeszcze krótko co do kwestii, że ktoś nas zwiódł, oszukał, albo źle wychował to:
- rozpamiętywanie powoduje stanie w miejscu i przeżywanie wciąż na nowo tego samego
- stawiamy się w pozycji ofiary i zrzucamy odpowiedzialność za siebie i za swe emocje na innych (to oni) przez co pozbawiamy się wpływu na nasze emocje.
- zasłużyliśmy sobie na to. Gdybyśmy byli mądrzejsi, to nigdy byśmy się nie znaleźli w takiej sytuacji, Należy zatem przyjąć, że to była lekcja dla nas, że tego potrzebowaliśmy od życia i że dzięki temu czegoś się nauczyliśmy i więcej, że możemy to przykre doświadczenie przetransformować w pozytywne - jeśli potrafimy zrozumieć i przebaczyć i jeśli potrafimy nadać temu zdarzeniu pozytywny sens.
- byliśmy za mali, itd? Jak wyżej. Dzięki temu mogliśmy dojrzeć, nabyć samoświadomości, zrozumieć życie głębiej itd.
- dostrzeżecie, że tak naprawdę nie ma z kim walczyć i w związku z tym nie ma z kim wygrać. Jedyną grę jaką prowadzicie, jest gra ze samym sobą, z własnym ego.

#44 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-06-25, godz. 15:55

A Tyś jakiś psychoterapeuta, czy jak?
Wnioskujesz na podstawie objawów, a może należałoby zadać pytanie, co każdy osobiście przeżył traumatycznego w Organizacji?
Myślę, że spostrzeżenia wielu forumowiczów nie opierają się na jakichś wyimaginowanych i rozdmuchanych ambicjami przykrościach (ktoś coś komuś powiedział, ktoś coś przeczytał itp.), ale na naprawdę istotnych źródłach swojej "nienawiści".
Uważam też, że chociaż ta złość niekiedy ukierunkowana jest personalnie, to w gruncie rzeczy nikt z nas nie ma ochoty dać po pysku starszym w zborze, a raczej panom z CK, którzy tak perfidnie manipulowali naszym życiem.
Wszyscy jesteśmy ich ofiarami.

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#45 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-06-25, godz. 16:17

To ja już wolę szczerze nie wybaczyć.


No właśnie ... ;)

Na pewno wielu ludziom wielu rzeczy nie wybaczę (i tym w organizacji, i tym spoza niej). A nawet jeśli kiedyś uda mi się wybaczyć, to jednak nie zapomnę.

Jeśli pamięta się o pewnych sprawach, to przynajmniej jest się ostrożniejszym na przyszłość.

Jeśli wymazuje się z pamięci - to można dać się oszukać po raz kolejny ... ;)

Pewnych rzeczy nie zapomniałam, nie wybaczyłam i nie mam zamiaru wybaczyć ... ;)

#46 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-25, godz. 16:28

No tak.
To nasza wina, że daliśmy się obałamucić szarlatanom z Brooklynu.
Oni podali nam tylko na tacy ładnie wyglądające danie, a wina za zjedzenie go jest nasza własna.
Trzeba było sprawdzić...


Mniej więcej.
Ok, nie chce mi się tego dokładnie tłumaczyć ani odwodzić kogoś od tego co ten ktoś po prostu czuje, jeśli nie potrafi inaczej.
Zamiast tego wprowadzę COŚ NOWEGO.
Otóż wydaje się wam, że religia świadków Jehowy jest lepsza/gorsza od np. katolicyzmu?
Tak naprawdę obie znajdują się mniej więcej tym samym poziomie, który Ken Wilber nazwał poziomem niebieskim:
http://forum.wiara.p...pic.php?t=10254 (sorry, że to z forum wiara, tak mi się po prostu wyrzuciło na wyszukiwarce).
O poziomie niebieskim czytamy tam między innymi:
"Stadium to jest typowe dla cywilizacji starożytnych, w których dominują sztywne hierarchie społeczne, paternalizm i "jedynie słuszny" sposób myślenia. Prawo i porządek oznacza, że impulsywność poskramiana jest przez poczucie winy, że obowiązują konkretne, dosłowne i fundamentalistyczne wierzenia..."
Jak wyrażnie widać, są znacznie wyższe, bardziej zaawansowane poziomy myślenia, bardziej zaawansowane poziomy swiadomości. Istnieją bardziej zaawansowane sposoby widzenia świata, Boga i rzeczywistości.
Jeżeli jednak całe społeczeństwo w którym się wychowaliśmy było "niebieskie" i sami przechodziliśmy przez ten okres, to trudno się dziwić, że niebieskie idee wywarły na nas taki wpływ. Po prostu postrzegaliśmy i chcieliśmy postrzegać swiat czarno-biały, schematyczny, dualistyczny, bo inaczej nie potrafiliśmy.
Nie ma co szukać winnych, bo nasi winowajcy to także ofiary ofiar.
Jeśli całe życie czytałeś TYLKO i wyłącznie BIBLIĘ to JAKŻE MOGŁEŚ JĄ ZROZUMIEĆ?
Nie mogłeś, bo aby coś poznać, trzeba umieć spojrzeć z szerszej perspektywy, z boku, krótko mówiąc, trzeba poznać coś innego aby dopiero uzmysłowić sobie stopień własnej ignorancji. W rezultacie zamiast pożytku Biblia przyniosła ci szkodę. Musiało tak być, nie dlatego że to Biblia, nie dlatego że świadkowie, nie dlatego że kościół, tylko dlatego, że nie umiałeś myśleć inaczej niż jak w kategoriach dobro - zło, czarne - białe, prawdziwe - fałszywe, prawdziwa wiara - fałszywa wiara, itd.

#47 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-06-25, godz. 16:43

Jeśli wymazuje się z pamięci - to można dać się oszukać po raz kolejny ... ;)


Należy uczyć się na błędach i nie dać się oszukać po raz drugi ... ;)

Ça c'est mon avis.

#48 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-25, godz. 16:48

A Tyś jakiś psychoterapeuta, czy jak?
Wnioskujesz na podstawie objawów, a może należałoby zadać pytanie, co każdy osobiście przeżył traumatycznego w Organizacji?
Myślę, że spostrzeżenia wielu forumowiczów nie opierają się na jakichś wyimaginowanych i rozdmuchanych ambicjami przykrościach (ktoś coś komuś powiedział, ktoś coś przeczytał itp.), ale na naprawdę istotnych źródłach swojej "nienawiści".
Uważam też, że chociaż ta złość niekiedy ukierunkowana jest personalnie, to w gruncie rzeczy nikt z nas nie ma ochoty dać po pysku starszym w zborze, a raczej panom z CK, którzy tak perfidnie manipulowali naszym życiem.
Wszyscy jesteśmy ich ofiarami.


Nie jestem niczyją ofiarą, a jeśli już to swoją własną, gdyż bez względu na to co się stało i kto co zawinił, to koniec końców prawda jest taka że ja jestem odpowiedzialny za swe życie; ja i tylko ja.
Wierzyłem? To ja wierzyłem.
Głosiłem? To też był mój wybór.
Jednak kiedy otworzyły mi się klapki na oczach to poczułem się szczęśliwy, a nie rozżalony.
Bo dzięki temu mogłem zacząć dokonywać lepszych wyborów - co nie znaczy że łatwiejszych.
Co miałem zrobić z moją nieco wstydliwą przeszłością jako świadka Jehowy?
Nadałem wydarzeniom z przeszłości pozytywną interpretację.
Nie jet ważne, co się dzieje. Ważne jest jak to postrzegasz, jak to interpretujesz.
Możesz zadać sobie pytanie:
W czym mnie jeszcze skrzywdzili, ci żl, manipulanccy i szarlatanerscy ONI?
ALBO zamiast tego możesz zapytać:
ZA CO JESZCZE JESTEM IM WDZIĘCZNY? Czego się dzięki temu nauczyłem? Itd.
I wtedy możesz iść do przodu.
Potrzeba też po prostu pokory.
Nie możesz zmienić tego co było. Zmienić możesz ZNACZENIE. Możesz pozytywnie spojrzeć na przeszłość.
A tak naprawdę nie ma z kim i o co walczyć.
Obwinianie innych to nic innego jak zrzucanie własnej odpowiedzialności za siebie samego na innych.
Tak więc to wyrzekanie się własnej mocy, wyrzekanie się własnej siły. Wyrzekanie się szczęścia.

#49 Liberal

Liberal

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1146 Postów
  • Gadu-Gadu:3381793
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:U.K.

Napisano 2009-06-25, godz. 16:50

Jeśli całe życie czytałeś TYLKO i wyłącznie BIBLIĘ to JAKŻE MOGŁEŚ JĄ ZROZUMIEĆ?
Nie mogłeś, bo aby coś poznać, trzeba umieć spojrzeć z szerszej perspektywy, z boku, krótko mówiąc, trzeba poznać coś innego aby dopiero uzmysłowić sobie stopień własnej ignorancji. W rezultacie zamiast pożytku Biblia przyniosła ci szkodę. Musiało tak być, nie dlatego że to Biblia, nie dlatego że świadkowie, nie dlatego że kościół, tylko dlatego, że nie umiałeś myśleć inaczej niż jak w kategoriach dobro - zło, czarne - białe, prawdziwe - fałszywe, prawdziwa wiara - fałszywa wiara, itd.

Przypomina mi to podobne "dobre rady", które publikował niegdyś Russell:

Watchtower z 15 września 1910

Jeśli sześć tomów WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO jest praktycznie Biblią uporządkowaną przedmiotowo z podanymi biblijnymi tekstami dowodowymi, możemy bez popełnienia niewłaściwości nazwać tomy: Biblią w uporządkowanej postaci. Należy powiedzieć, że tomy są nie tylko komentarzami Biblii. Praktycznie są one samą Biblią, ponieważ nie przejawia się w nich dążenie do budowania jakiejś doktryny (...) Dalej, nie tylko widzimy, że ludzie nie mogą zrozumieć Boskiego Planu przez studiowanie samej Biblii, ale obserwujemy również fakty, iż jeśli ktoś odkłada WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO nawet po korzystaniu z nich, zapoznaniu się z nimi, po czytaniu ich przez dziesięć lat, jeśli wówczas odkłada i ignoruje je, korzystając tylko z Biblii, to chociażby używał Biblii ze zrozumieniem przez dziesięć lat - nasze doświadczenie pokazuje - w ciągu dwóch lat pogrąży się w ciemnościach. Z drugiej strony, jeśli ktoś czytałby tylko WYKŁADY PISMA ŚWIĘTEGO z cytowanymi odnośnikami biblijnymi, a nie przeczytałby ani jednej strony Biblii jako takiej, wówczas po dwóch latach byłby w świetle prawdy, ponieważ miałby światło Pisma Świętego.


Użytkownik Liberal edytował ten post 2009-06-25, godz. 16:51

Marek Boczkowski
A member of AJWRB group

#50 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-06-25, godz. 17:10

Otóż wydaje się wam, że religia świadków Jehowy jest lepsza/gorsza od np. katolicyzmu?


Tak naprawdę to chyba niewielu z nas uważa, że katolicyzm to coś lepszego/gorszego od religii ŚJ.

Zresztą ja żadnej religii nie uważam za lepszą od innych. Każda ma swoje plusy i minusy, ot co ... ;)

#51 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-25, godz. 17:45

Przypomniała mi się właśnie pewna opowieść zen. (I jeśli dobrze pamiętam, przytacza ją również de Mello)
Wędrowało sobie dwóch mnichów: starszy i młodszy.
Nad rzeką spotkali nierządnicę, która poprosiła ich, aby pomogli jej się przeprawić na drugi brzeg.
Młodszy mnich był oburzony.
Ale starszy po prostu wziął kobietę na ręce i przeniósł na drugą stronę.
Wędrują dalej przez las, już dwie godziny tak wędrują, aż w końcu młodszy mnich nie wytrzymał i wybuchnął:
Jak mogłeś nieść tę kobietę!
Na to starszy mnich powiada:
Ja wziąłem tę kobietę na ręce, przeniosłem przez rzekę i pozostawiłem na drugim brzegu.
ALE TY NADAL JĄ NIESIESZ W SWOIM SERCU.

#52 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-06-25, godz. 19:18

Myślę, że prawdziwe przebaczenie pochodzi z głębi serca i jest przejawem naszej woli bez względu na światopogląd. Ktoś się może odwoływać do Jezusa, ktoś inny do Buddy, a jeszcze ktoś inny do własnych zasad. To nie ma znaczenia- jeżeli przebacza z własnej woli. Chodzi mi tylko o uniknięcie parodii przebaczenia jaką miałem nieraz możliwość obserwować w zborze: Ludzie "przebaczali" sobie pod presją starszych, na zebraniach na pokaz podawali sobie ręce przy powitaniu- a tak naprawdę się nienawidzili... To ja już wolę szczerze nie wybaczyć.

Myślę, że myślisz podobnie Ida, tylko inaczej to wyraziłaś :)

Oczywiście miałam na myśli szczere wybaczenie, bo czy nieszczere można nazwać przebaczeniem. I nie słowa odgrywają tu istotne znaczenie, najważniejszy jest stan naszego serca. I nie chodziło mi o jakieś demonstracyjne gesty przebaczenia, bardziej o wewnętrzny spokój i stanięcie ponad krzywdami, jakie stały się naszym udziałem w Organizacji. Słusznie określił podstawę wybaczenia ble - " bo nie wiedzą, co czynią".

Nie ukrywam, ze bliski jest mi pogląd mihau na postrzeganie i interpretowanie mojej przeszłości w Organizacji.

Nie jestem niczyją ofiarą, a jeśli już to swoją własną, gdyż bez względu na to co się stało i kto co zawinił, to koniec końców prawda jest taka że ja jestem odpowiedzialny za swe życie; ja i tylko ja.
Wierzyłem? To ja wierzyłem.
Głosiłem? To też był mój wybór.
Jednak kiedy otworzyły mi się klapki na oczach to poczułem się szczęśliwy, a nie rozżalony.
Bo dzięki temu mogłem zacząć dokonywać lepszych wyborów - co nie znaczy że łatwiejszych.
...
Nie możesz zmienić tego co było. Zmienić możesz ZNACZENIE. Możesz pozytywnie spojrzeć na przeszłość.
A tak naprawdę nie ma z kim i o co walczyć.
Obwinianie innych to nic innego jak zrzucanie własnej odpowiedzialności za siebie samego na innych.
Tak więc to wyrzekanie się własnej mocy, wyrzekanie się własnej siły. Wyrzekanie się szczęścia.

Zgadzam się w pełni z Twoimi trafnymi wnioskami. Świetne ujęcie tematu. :)
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#53 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-06-25, godz. 19:56

Generalnie czyz nie jest tak, ze SJ tylko czekają na to, aby wykluczeni pokazywali swoim zachowaniem, jaki zly jest swiat i umacniali o decyzji pozostawania w zborze, bo popatrza tylko na wykluczonego i och, "ksiązkowy" przyklad babilonu?

#54 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-06-26, godz. 07:48

Generalnie czyz nie jest tak, ze SJ tylko czekają na to, aby wykluczeni pokazywali swoim zachowaniem, jaki zly jest swiat i umacniali o decyzji pozostawania w zborze, bo popatrza tylko na wykluczonego i och, "ksiązkowy" przyklad babilonu?


Oczywiście. Czy w ich mniemaniu w ogóle organizacja czymś zawiniła? Przenigdy! Tylko my podli odstępcy, którzy chcieli dać upust swym niemoralnym rządzom znaleźliśmy pretekst, by ją opuścić i oczernić! A gdy już przekonamy się o tym, że tylko tam jest miłość - powinniśmy odziani w wory, na kolanach i posypując głowy popiołem wracać i błagać o przebaczenie Dołączona grafika

Moje odejście na pewno przyczyniło się do umocnienia niektórych w przekonaniu, że koniec jest bliski i tym bardziej złapali się matuchny organizacji za spódnicę jeszcze mocniej.

Najbliżsi zrywając ze mną kontakty poczuli zapewne miłe łaskotanie samozadowolenia ze swojej lojalności wobec WTS...

Użytkownik andreaZZ edytował ten post 2009-06-26, godz. 07:54


"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#55 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-26, godz. 08:54

eee... zdaję sobie sprawę, że przeszkodziłem co nieco w wylewaniu chóralnych żalów i w użalaniu się nad sobą.
Przeprosiłbym, gdyby było za co przepraszać.
To nie jest problem przynależności do religii, tylko problem w nastawieniu, i w mentalności.

Będąc w organizacji było się za CZYMŚ ("bożym rządem", Prawdą) i PRZECIWKO CZEMUŚ ("świat poddany władzy szatana", grzeszne skłonności itd).
Pewne rzeczy trzeba było robić, a pewnych rzeczy trzeba było nie robić, gdyż od tego wszystko było uzależnione.
Czuło się wybranym, lepszym, znającym prawdę, znającym Biblię, itd (bożym świadkiem, członkiem wielkiej rzeszy) w przeciwieństwie do wszystkich innych (kozłów, niewiernych, żyjących w błędzie, ludzi ze świata).
Miało się RACJĘ której to INNI NIE MIELI.
Czuło się zwiedzionym i oszukiwanym przez świat, fałszywą religię, zły system rzeczy.
Wybawienie i schronienie było w jedynej i prawdziwej organizacji

I teraz domyślam się że dla wielu czytających to, BEZ ZNACZENIA czy to świadków, czy ex-świadków, czy nie-świadków,
będzie to REWELACJA, ale...

...tego typu myślenie jest myśleniem OGRANICZONYM i EGOTYCZNYM, opartym z jednej strony na STRACHU przed kijem (gniewem bożym, końcem, itd) a z drugiej strony na dyndającej przed nosem marchewką (wizja raju na ziemi i rychłego końca, Boga rozwiązującego za nas wszystkie nasze problemy raz na zawsze tak, że zawsze już jest dobrze i bezpiecznie)

Niestety, kolejna rewelacja jest taka, że wyżej zaprezentowany sposób myslenia NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z "W DUCHU I W PRAWDZIE" i nic wspólnego z rzeczywistością.

Wygląda to tak, że niektórzy opuszczając świadków Jehowy tak naprawdę NIE ZMIENILI sposobu myślenia.

I znów są ZA czymś i PRZECIWKO czemuś (organizacji, WTS).
I znowu czują się lepsi, wiedzący najlepiej i chętnie działający jako eksperci od demaskowania fałszu i obłudy (jednak tym razem nie świata, tylko świadków i ich błędnych praktyk). Znów stoją po stronie tych co mają RACJĘ i przeciwko tym, co się MYLĄ.
Jeszcze dodatkowo mogą być - na skutek odrzucenia - rozżaleni, cyniczni, krytykanccy i doszukujący się złego.
I znowu czują się zwiedzeni i oszukani przez organizację - a jakże,
i wybawieni dzięki przejrzeniu na oczy, poznaniu konkurencyjnej "prawdy",, innemu zrozumieniu Biblii, i tak dalej..

Jakościowo NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO.
Zmiana była powierzchowna.
Dalej są w lesie i nie widzą lasu. Stoją tylko pod innym drzewem.

#56 rhundz

rhundz

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1074 Postów
  • Gadu-Gadu:4898177
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Pasłęk / Gdańsk

Napisano 2009-06-26, godz. 11:19

eee... zdaję sobie sprawę, że przeszkodziłem co nieco w wylewaniu chóralnych żalów i w użalaniu się nad sobą.
Przeprosiłbym, gdyby było za co przepraszać.
To nie jest problem przynależności do religii, tylko problem w nastawieniu, i w mentalności.

Będąc w organizacji było się za CZYMŚ ("bożym rządem", Prawdą) i PRZECIWKO CZEMUŚ ("świat poddany władzy szatana", grzeszne skłonności itd).
Pewne rzeczy trzeba było robić, a pewnych rzeczy trzeba było nie robić, gdyż od tego wszystko było uzależnione.
Czuło się wybranym, lepszym, znającym prawdę, znającym Biblię, itd (bożym świadkiem, członkiem wielkiej rzeszy) w przeciwieństwie do wszystkich innych (kozłów, niewiernych, żyjących w błędzie, ludzi ze świata).
Miało się RACJĘ której to INNI NIE MIELI.
Czuło się zwiedzionym i oszukiwanym przez świat, fałszywą religię, zły system rzeczy.
Wybawienie i schronienie było w jedynej i prawdziwej organizacji

I teraz domyślam się że dla wielu czytających to, BEZ ZNACZENIA czy to świadków, czy ex-świadków, czy nie-świadków,
będzie to REWELACJA, ale...

...tego typu myślenie jest myśleniem OGRANICZONYM i EGOTYCZNYM, opartym z jednej strony na STRACHU przed kijem (gniewem bożym, końcem, itd) a z drugiej strony na dyndającej przed nosem marchewką (wizja raju na ziemi i rychłego końca, Boga rozwiązującego za nas wszystkie nasze problemy raz na zawsze tak, że zawsze już jest dobrze i bezpiecznie)

Niestety, kolejna rewelacja jest taka, że wyżej zaprezentowany sposób myslenia NIE MA NIC WSPÓLNEGO Z "W DUCHU I W PRAWDZIE" i nic wspólnego z rzeczywistością.

Wygląda to tak, że niektórzy opuszczając świadków Jehowy tak naprawdę NIE ZMIENILI sposobu myślenia.

I znów są ZA czymś i PRZECIWKO czemuś (organizacji, WTS).
I znowu czują się lepsi, wiedzący najlepiej i chętnie działający jako eksperci od demaskowania fałszu i obłudy (jednak tym razem nie świata, tylko świadków i ich błędnych praktyk). Znów stoją po stronie tych co mają RACJĘ i przeciwko tym, co się MYLĄ.
Jeszcze dodatkowo mogą być - na skutek odrzucenia - rozżaleni, cyniczni, krytykanccy i doszukujący się złego.
I znowu czują się zwiedzeni i oszukani przez organizację - a jakże,
i wybawieni dzięki przejrzeniu na oczy, poznaniu konkurencyjnej "prawdy",, innemu zrozumieniu Biblii, i tak dalej..

Jakościowo NIC SIĘ NIE ZMIENIŁO.
Zmiana była powierzchowna.
Dalej są w lesie i nie widzą lasu. Stoją tylko pod innym drzewem.


Sugerujesz, ze nie ma roznicy czy w szeregach czy poza nimi?

#57 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2009-06-26, godz. 12:50

mihau, a czy Ty (po wyzwoleniu, oświeceniu i czort wie jeszcze jakiemu przemienieniu)
nie jesteś już za niczym ani przeciwko czemukolwiek?

jeśli tak, to wokół czego obraca się Twoje życie?

#58 kremówka

kremówka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 244 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-06-26, godz. 13:49

No to przytoczę moje doświadczenie związane z de Mello.

Mihau teraz przypowieśc która mnie pomogła coś zrozumiec,z modlitwy zaby 2

Pewnej kobiecie dokuczało przeziebienie i nic co zapisał lekarz nie zdawało sie przynosic ulgi.
-Czy nic nie może pan zrobi żeby mnie wyleczyc?zapytał kobieta
-Mam propozycje-powiedział lekarz-niech pani weżmie gorący przysznic a potem naga stanie w przeciągu
-Czy to mnie wyleczy?-spytała kobieta
-Nie-powiedział lekarz,ale wywoła u pani zapalenie płuc,ktore potrafię wyleczyc.
komentarz autora:czy przyszło ci kiedyś do głowy,że twoj guru może ci oferowac lekarstwo na chorobe której sam był przyczyną?

Też nie czytałam wszystkich jego książek,zależy mi zwłaszcza na "wezwanie do miłości" i "minuta absurdu",wszędzie nakłady wyczerpane i brak wznowień,dziwie sie czemu bo przeciez poszły by jak ciepłe bułeczki,gdybyś gdzies znalazł to daj cynk :)

#59 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-27, godz. 03:05

Mihau teraz przypowieśc która mnie pomogła coś zrozumiec,z modlitwy zaby 2

Pewnej kobiecie dokuczało przeziebienie i nic co zapisał lekarz nie zdawało sie przynosic ulgi.
-Czy nic nie może pan zrobi żeby mnie wyleczyc?zapytał kobieta
-Mam propozycje-powiedział lekarz-niech pani weżmie gorący przysznic a potem naga stanie w przeciągu
-Czy to mnie wyleczy?-spytała kobieta
-Nie-powiedział lekarz,ale wywoła u pani zapalenie płuc,ktore potrafię wyleczyc.
komentarz autora:czy przyszło ci kiedyś do głowy,że twoj guru może ci oferowac lekarstwo na chorobe której sam był przyczyną?

Też nie czytałam wszystkich jego książek,zależy mi zwłaszcza na "wezwanie do miłości" i "minuta absurdu",wszędzie nakłady wyczerpane i brak wznowień,dziwie sie czemu bo przeciez poszły by jak ciepłe bułeczki,gdybyś gdzies znalazł to daj cynk :)

Hej, poszukałbym na sieci lub w księgarniach internetowych, de Mello jest bardzo popularny, na pewno będziesz w stanie coś znaleźć.
Tymczasem ja poszukałem cytatów de Mello i znalazłem ten, który był podany - jeśli dobrze pamiętam, na zakończenie tej anegdoty o dziewczynce, ścinaniu trawnika i żabie: "Gdzie jest miłość, panuje nieporządek. Doskonały porządek uczyniłby ze świata cmentarz." http://www.cytaty.in...nthonydemello/1

#60 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-27, godz. 03:54

Sugerujesz, ze nie ma roznicy czy w szeregach czy poza nimi?

Jak rozumiem, pytasz, czy nie ma różnicy być w szeregach świadków czy poza nimi, tak?

mihau, a czy Ty (po wyzwoleniu, oświeceniu i czort wie jeszcze jakiemu przemienieniu)
nie jesteś już za niczym ani przeciwko czemukolwiek?

jeśli tak, to wokół czego obraca się Twoje życie?

Oświeceniu? Nie przesadzajmy... :)
Ojej, wygląda na to, że jestem za a nawet przeciw :) tylko jak to pokrótce wyjaśnić?

Użytkownik mihau edytował ten post 2009-06-27, godz. 03:55





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych