Zgadza się,ale negatywne emocje takie jak złośc resentyment,nienawiśc w niczym nie pomagają a wrecz przeciwnie przeszkadzają,mogą powaznie człowieka unieruchomic,jeśli nie jesteś pod wpływem złych emocji szybciej przechodzisz do działania,stajesz sie bardziej wyczulony na ludzi i rózne sprawy dookoła ciebie.Pod wpływem złych emocji brak człowiekowi motywu i pasji do aktywnego działania w walce ze złem,po prostu nie reagujemy bo skupiamy sie na sobie.Nie warto za bardzo identyfikowac sie z własnym JA.
Świetny sposób własnie daje de mello,wyobraz sobie że stoisz obok i obserwujesz wydarzenia któr e dzieją sie w twoim życiu,tak jakby ciebie one nie dotyczyły,mnie to pomogło,szybko nabrałam dystansu do siebie i nie jest to robione na siłe to przebaczanie,że tak trzeba,uwierz mi po prostu jestem leciutka wolna
To jest właśnie to, umiejętność niezmąconego spojrzenia na siebie, swietna metoda samoobserwacji i cwiczenie uważności.
O co tak naprawdę chodzi?
Chodzi o to Z CZYM TY się UTOŻSAMIASZ.
To ważne.
Jeśli myślisz - to czy jesteś swoimi myślami?
Jeśli odczuwasz - to czy jesteś swoimi emocjami?
Jeśli widzisz - to czy jesteś swoimi oczami, ( albo mózgiem który składa i interpretuje informacje przesłane za pomocą od zmysłu wzroku)?
Jeśli słyszysz - to czy jesteś swoim uchem?
No to KIM właściwie JESTEŚ?
Fajna zagadka, no nie?
Nomen omen, zagadka ta nazywa się "ćwiczeniem świadka".
Uświadamiasz sobie te wszystkie rzeczy którymi tak naprawdę nie jesteś, a z którymi się błędnie identyfikowałeś.
POCZUŁEŚ się "SKRZYWDZONY" tylko dlatego, że TO TY się z tą lub inną rzeczą, z tym lub tamtym UTOŻSAMIŁEŚ
To z czym się utożsamiasz - identyfikujesz, wyznacza twoje granice i określa cię.
Ale tak naprawdę tym nie jesteś i nie musisz być.
Możesz utożsamiać się z pełnioną rolą (ojciec, matka, uczeń, szef, pracownik) z tym co posiadasz (dom, samochód) z tym co myślisz i co czujesz (jestem taki i owaki, świat jest taki i owaki, czuję to i to), z tym w co wierzysz (wierzący, niewierzący, dobre, złe, ważne, nieważne).
Większość z ludzi nie potrafi wyjść poza poziom EGO, poza poziom wąsko pojmowanego JA.
Ponieważ działa tutaj silny strach ego nie pozwala ci dostrzec prawdy.
Ego opiera się w gruncie rzeczy na STRACHU.
Jest to strach przed UTRATĄ tego co się myśli, że się ma.
Dostrzegasz to, gdy wchodzisz na poziom samoświadomości.
Na przykład na poziomie ego przywiązanie do partnera nazywasz miłością.
Czy jednak jest to faktycznie miłość bezwarunkowa?
Rzadko kiedy kochasz kogoś dlatego że JEST, a raczej dlatego, że jest z tobą.
I dlatego często starasz się "mieć": zniewolić, ograniczyć, uzależnić.
A jak partner ma już dość i odchodzi z jakichkolwiek powodów,
to go nienawidzisz, potępiasz, czujesz się zdradzony, oszukany, porzucony, nic nie warty,
co nawiasem mówiąc utrudnia ci ułożenie sobie na nowo życia. To tylko taki przykład.
Albo w coś wierzyłeś byłeś katolikiem, świadkiem i miałeś jakiś styl życia.
Z takich czy innych powodów przestałeś i teraz ludzie z którymi byłeś się od ciebie odwrócili.
Czyli zdradzili cię. Bo ich relacje w stosunku do ciebie też były warunkowe.
A być może po prostu chcą cię zmusić abyś był taki, jak oni chcą.
Co ci da, że się będziesz na nich złościł?
W życiu zazwyczaj TYLKO WTEDY JESTEŚ SKRZYWDZONY GDY NA TO POZWOLISZ.
Gdy jesteś niewolnikiem własnych ograniczonych myśli, emocji i wyobrażeń.
A w gruncie rzeczy zdajesz sobie sprawę, że świat jest taki, jakim go postrzegasz.
Czyż nie lepiej być ponad to, i być zawsze w porządku?
Jeśli potrafisz zrozumieć, potrafisz wybaczać i wtedy bardzo trudno cię skrzywdzić, gdyż negatywne emocje mają bardzo utrudniony dostęp do ciebie.
Ból jest informacją. Od ciebie zależy, co z nim zrobisz.
Jednak wielu ludzi odczuwając ból nie wykorzystuje tej informacji tylko w dziedzinie emocji aplikują sobie tego bólu jeszcze więcej. Najpierw belkę z własnego oka.