"Jeśli wszechświat jest zestrojony w jednej swojej części z dokładnością 1 do 10 do 37 potęgi, w drugiej z dokładnością 1 do 10 do 40 potęgi, w jeszcze jednej z dokładnością 1 do 10 do 55 potęgi,"
Zsumuj sobie te trzy prawdopodobieństwa i zestaw z "ilosc ukladow planetarno-gwiezdnych". Co wyszło?
drogi iamie:
10
37 + 10
40 + 10
50 = 10
55*(1+10
-10+10
-13)≈10
55 nawet pomijając precyzję działań 10
55 wynik jest b. dokładny, poza tym, czytaj dalej, bo pomylilem sie co do 80
dziękuję Ci za odpowiedź. to jest rzeczywiscie tylko teoria, ale jesli zaistniala w naszych ludzkich głowach to juz łyknęliśmy haczyk, musimy ją badać
starożytna uczona egipska Hypatia wysuneł teorię, że ziemia musi się kręcić. oczywiscie od razu obalono jej pomysł prosząc Hypatię aby poskoczyła, jesli ziemia mialaby sie kręcić to jej ciało powinno znalezc się w innym miejscu np o 2 może 3 metry dalej, ale po podskoku było nadal w tym samym miejscu, stąd wniosek uczonych, ze ziemia się nie kręci. ówcześni ludzie nie mogli pojąć, ze są zależni od większego układu, który tworzy całość, że są wpisani w ten układ i ich ciała podążają za wirującą ziemią. Hypatia podskakiwał, ale nie długo, stworzyła model takiego zamkniętego układu, każąc swojemu przyjacielowi wchodzic na maszt z workiem piasku, rozpędzali łódź i zrzucali worek, który spadał przy maszcie a nie na końcu statku, worek zachowywał się jak ciało Hypatii, pędził razem z łodzią, był w zamkniętym układzie. Hypatia znalazła rozwiązanie swojej teorii pomimo swojej fizycznej małości.
dzisiaj mozemy poskakać w autobusie, podskok nie spowoduje, ze uderzymy w jego tylną szybę
wylądujemy w tym samym miejscu.
był to już czas gdy chrzescijanie rośli w siłę, a ich religia wypierała kolejne kultury i religię z ich dorobkiem i nauką w tym to wlasnie czasie chrzescijanie palili już na stosach "magiczne" egipskie księgi. zabito również czarownicę Hypatię....
.... ale przykład ten pokazuje, że zawsze możemy, żyć w układzie i cyklu, którego nie potrafimy dostrzec i zbadać. uczy nas tego, ze zawsze powinnismy miec otwarty niefanatyczny umysł, pamiętajmy, że mamy matematykę i z niej zawsze wynika nieskończenie coś nowego 
pomyliłem sie co do złożonosci wszechświata, teraz juz pamietam, ≈10
120 to złożoność naszego umysłu, tj ilosc unikalnych stanow jaki potrafi wyprodukować kochana nasza zdrowa mózgownica, a 10
80 nie pamietam czym było, zlozonosc wszechswiata nie wiem jaka jest, ale 10
120 to jest pikuś przy tej liczbie, skoro nawet moj ulubiony jezyk programowania potrafi na dowolny komputerze x86 operowac na liczbach siegajacych ≈10
308, a struktura wewnetrzna tworu nie moze miec stopnia złozonosci wiekszego niz cały twór, ponieważ jest jego podzbiorem;
i wracajac: jesli zalozyc, ze wszechswiat ma zlozonosc kradratowo wieksza niz precyzja mojego jezyka programowania, nawet iloczyn 10
37,10
40,10
55=10
132 jest NICZYM wobec 10
600, ba, jest niczym wobec 10
308!
p.s. z matematyki to moze jeszcze nie do konca wynika, poniewaz dla fizyka jest ona tylko narzędziem. matematyka sama opisuje jedynie abstrakcję i nieistniejące rzeczy ..... i tu mamy rozdwojenie dróg: jesli swiat materialny jest realny, fizyka dominuje nad matematyka, poniewaz potrafi ten swiat opisac wg swoich praw. jesli natomiast swiat materialny jest tylko złudzeniem powiazanych kwantowo badz jeszcze glebiej zespolow molekuł, atomów i jeszcze drobniejszych czastek, wtedy fizyka bedzie nauka podrzedna, poniewaz matematyka bedzie prawdziwym opisem swiata, jako, ze czysta, stuprocentowa matematyka nie opisuje swiata zwanego przez nas materialnym