Bo nic nikomu nie powiedziałem. Po co ? I tak mi nie pomogą a tylko będe gnębił ich swoimi problemami.
Czemu piszę na forum ? A z kim mam o tym porozmawiać ?? Wydaje mi się że najlepiej z ludźmi którzy coś na ten temat wiedzą.
Wiesz co może lepiej pozostaw zrozumienie tego co czuje mi ok ?
Nie wiem jak ty, ale ja nie jestem w stanie żyć ze świadomością że po prostu zostawiam ukochaną osobę bo tak mi jest łatwiej.
Gdy słyszę że mówi z dumą że jej sumienie nie pozwala na przyjęcie nawet żadnych frakcji krwi to naprawdę zaczynam się bać. gdybym był pewny że zostawiając ją samą sobie wszystko będzie ok, i wogule będzie lajcik to wierz mi nie mieszałbym się w jej życie. Sam z sobą jestem sobie poradzić. Ale jeśli mam jakiś wpływ na czyjeś życie to już nie jest takie proste.
Chcialam Cie zprowokowac i udalo mi sie!!!Chcialam zebys sie jeszcze raz nad tym wszystkim zastanowil, tutaj wiekszosc ludzi bardzo latwo daje sie poniesc ,sprawy wiary stawiaja wrecz na ostrzu noza mimo,ze wlasnie te sprawy sprawily im tyle bolu.Musisz wiedziec ,ze ja ze swoim SJ jestem juz prawie 23 lata- wierz mi ,ze juz mam jakies doswiadczenie w tych sprawach ,kwestia krwi, wieczna nieobecnosc, kompletna ignoracja moich swiat ,tradycji i itp.Jednak sie kochamy do dzisiaj mimo kompletnej roznicy pogladow,zainteresowanitp- tylko za jaka cene?!!Wybralam milosc trudna, jezeli te srawy mozna wybierac, czy zaluje nie wiem, czasami to prawda -mam wszystkiego dosyc,ale juz tak w to wsiaklam ,ze nie wiem juz jak mozna zyc inaczej.W takim malzenstwie nie SJ musi byc strona silniejsza psychicznie musi byc wsparciem tej osoby w sprawach codziennych" przyziemnych" nadawac sens temu malzenstwu i wiedziec o tym, ze jego rola zawsze bedzie drugorzedna,po organizacji itp, czy masz na tyle sily, samozaparcia aby kiedys np:zwiazac sie z taka osoba?Jak widzisz chce Cie przestrzec ale jak widze skutek jest odwrotny!! Ja tez myslam ,ze mojego meza z "tego" wyciagne przez 20 lat ,troche w tym przesadzasz ,ze zostawiajac ja sama sobie to nie wiesz czy wszystko bedzie "lajcik", reagujesz jak ja na poczatku, ale ochloniesz kiedy ta osoba rzekomo w niebezpieczenstwie powie Ci ,ze tojest jej najwieksze szczescie w zyciu ( ta wiara )a Ty nic jej w zyciu nie dales itp Nikt niema realnego wplywu na zycie drugiego czlowieka tak nam sie tylko wydaje .JAk juz wczesniej napislam widac ,ze jetes dobrym czlowiekiem, ale wierz czasami trzeba byc troszke egoista!!!Przepraszam za nutka prowokatorstwa!!Wierz czasami to pomaga bo kiedy sie zapalimy do bialosci w jakiejs sprawie to potem przychodzi moment refleksji i pytamy sie czy warto bylo ,i w niektorych przypadkach czlowiek uczy sie nabierac pewnego dystansu do pewnych spraw nawet do spraw wiary
Pozdrawiam Cie serdecznie!!