Wiecie, co? Chyba poddam sie walkoverem, czytam to wszystko, co chwilę mi ktoś podrzuca jakies materiały, z "dwoch stron" i uznaje powoli że mnie to po prostu przerasta. Na pewno nie pozostanie bez echa na dalszym moim życiu poznanie świadka, bo chce teraz zgłębić swoja wiedzę . Zapewne poki co, wciąż pozostanę gdzies pośrodku - nie utożsamiając się z kościołem, ale traktując poważnie szeroko pojmowane słowo boże. Zgadzam się z Krisem - pewne rzeczy trzeba po prostu zrozumieć, a do tego potrzebna jest jakas znajomość historii, znajomośc Biblii.... święta to tylko fajna tradycja. Ale ja chyba nie chcę godzić się na życie z kims, kto ma do niego zupełne inne podejście w kwestii poświęcania swego czasu. Mimo wszystko. Mimo, że rozumiemy sie jak z nikim innym. On jest ŚJ ale oprócz chodzenia w garniturze na zebrania i "dawania świadectwa" tego w ogole nie mozna odczuć w jakis uciązliwy sposób. Tylko jak wychowywac dzieci? Organizacja czuwa, a nade mna nikt czuwac nie musi

A juz na pewno oceniać. Jestem aktywna politycznie, lubie kaszankę (najlepiej z cacykami ), miałam dwa razy transfuzję. Masakra, co? Poza tym wszelkie zabawy. Ale nie przeszkadza mi to w zachowaniu umiaru we wszystkim i zdrowego dystansu. A nauczanie? Ludzie maja rozumy, tyle. Chwilami czuje się jak zimnokrwista bestia, ale chyba takie różnice zepsują każda miłość? Nie chcę wnikania kogokolwiek w moje życie, jakiejs ciaglej kontroli i manipulacji skrzetnie dyskretyzowanej. A ta już zaczyna miec miejsce w tym związku. Jestem kims, kto lubi wyzwania, ale chyba wolalabym podjąć je z mężczyzna, który ma takie podejście jak ja. POZDRAWIAM WSZYSTKICH Z "POSRODKA"... Trzymajcie kciuki