Z wypowiedzi Cześka wynika, że gdyby "było przyjęte" ogłaszanie ślubu przed rodziną i znajomymi bez wizyty w USC i bez uroczystości religijnej po której duchowny informuje USC o zawarciu małżeństwa (brak ślubu cywilnego i brak odpowiednika ślubu konkordatowego), to wtedy taki "nieformalny ślub" mógłby być uznany (wg kryteriów Cześka) za wiążący przed Bogiem.
Po raz kolejny powtórzę pytanie, aby dotarło do ciebie i do Artura:
Pokażcie mi w Biblii gdzie jest powiedziane jak ma być zawarty związek małżeński aby był legalny i podobał się Bogu. I jaką przysięgę powinni złożyć przyszli małżonkowie aby stali się małżonkami.
Bo jeśli nie ma takich wytycznych, to każdy sposób zawarcia małżeństwa uznawany za legalny w danym społeczeństwie jest przed Bogiem wiążący, czy to się komuś podoba czy nie. I nie zależy od mojego widzimisie jak to mi imptujesz.
Powyższa wypowiedź dowodzi jedynie, że nieuważnie czytałeś moje wypowiedzi i nie zrozumiałeś ich.Gdyby zatem został powołany "Kościół Chrześcijański Nie Lubiący Ślubów Cywilnych" o wierzeniach takich jak ma Czesiek z tą jedną zmianą że w ich wspólnoście "byłoby przyjęte" zawieranie ślubu bez dopełnienia formalności urzędowych, to jak rozumiem wg kryteriów Cześka członkowie tej wspólnoty NIE BYLIBY rozpustnikami...
Powyższe (wg mnie) dowodzi, że Cześkowe kryterium ważności ślubu przed Bogiem jest niespójne i nielogiczne.