Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika wojtek37

Odnotowano 555 pozycji dodanych przez wojtek37 (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-02-07 )



Sort by                Order  

#107726 Chodzenie "po kolędzie"

Napisano przez wojtek37 on 2008-12-08, godz. 12:13 w Boże Narodzenie & Sylwester

My byli świadkowie Jehowy ograbieni jesteśmy ze złudzeń, że jest jedna prawdziwa religia, a w niej przewodnicy w CK, ktrórzy chcą tylko naszego dobra, i bardzo bardzo chcą trzyma się praw Wszechmogącego, nie odbierajmy tym którzy są w KR ich złudzeń....niektórzy chcą życ w złudzeniach, tak im wygodniej, tak im dobrze, tak im bezpiecznie.


Nie bardzo rozumię, o jakich złudzeniach piszesz, bo ja nie mam żadych co do swojego Kościoła, po mimo iż wielu w nim może źle postępować, ale są też ci którzy oddanie służą Bogu i bliźniemu, bez zbędnej demagogii.



#107515 Chodzenie "po kolędzie"

Napisano przez wojtek37 on 2008-12-05, godz. 16:34 w Boże Narodzenie & Sylwester

mnie tam "nie kręciło" słuchanie wkurzonych ludzi, ale rzadko na mnie krzyczeli, może dlatego że ja też byłem grzeczny, nie stosowałem metod typu noga w dzwi itp.

czy ja "lubiłem" głoszenie? i tak i nie. Generalnie, traktowałem to w ten sposób że jak ktoś mnie nie słucha to nie jest tą poszukiwaną przeze mnie owieczką. trzeba się uśmiechnąć miło pożegnać i pójsc dalej.

znałem inną osobę z mego zboru, emerytkę wdowę która bardzo mocno przeżywała że ludzie nie słuchają. Głosiliśmy na wiosce Miłków gdzie ona mieszkala. Po dwóch godzinach ona była nerwowo wykończona bo spotkała tylu znajomych i wszyscy "będą musieli umrzeć w agmagedonie" gdyż nie słuchają orędzia Jehowy.

Niech to wspomnienie będzie odpowiedzią na pytanie Wojtka jak nieprzychylne reakcje mogą oddziaływać na psychikę głosiciela. Albo ma dystans (ja) i wtedy neutralnie albo się angażuje (głosicielka emerytka) i wtedy mają wpływ niszczący.


Zapytałem, bo nie wiem czy wiecie, ale w KRzK na polecenie np. proboszcza też wierni zrzeszeni w różnych wspólnotach przy parafii mogą i są poproszeni - w czsie Adwentu, czy Wielkiego Postu o danie świadectwa swojej żywej wiary. A odbywa się to po uprzednim ogłoszeniu z ambonki przez księdza [by właśnie owych ludzi przyjąć, i że są oni ŚJ] :P .

Sam miałem tę przyjemność, podzielić się że Chrystus Zmartwychwstały żyje w moim życiu...... Osobiście nie miałem boja, bom zaprawiony przez lata na Oazach, ale bracia, szczególnie siostry strasznie się bały. Niby to ludek katolicki, ale na 60 mieszkań, o jednego zostaliśmy zaproszeni, a czasem do żanego. Nikt w zasadzie nie chce porozmawiać o doświadczeniach wiary. Trzeba zaznaczyć, że takie "chodzenie" nie jest żadną agitacją, czy straszeniem, bardzo fajnie rozmawiało się z protestantami, byli zaskoczeni, ale modliliśmy się razem, było OK.

Najgorzej było kiedy padał deszcz ..... brrrr. Nikt mi nie ubliżał, ale czasem sobie jaja robiono. Osobiście twierdzę że to dobre doświaczenie, opowiadać jak Bóg pomaga w życiu, i wychwalać Jego wielkie miłosierdzie, na demną grzesznikiem, i mówić jak wieloma darami Duch Święty mnie obdarzył, bym mógł je rozdawać innym. Mówiło się również, o swoich, a raczej dawało się świadectwo, o swoich błędach z ktorych Pan pomaga się ponieść, czasem z wielkim bólem, bom oporna materia. :blink:

PS.

Nikt nawet ŚJ nie lubi być odrzucany, czy poniżony.

Chrześcijanie czynią to ze względu na Chrystusa Zmartwychwstałego, który działa w ich życiu, lecz bez straszenia Armagedonem, i dodaniu utuchy tym, którzy mają się "gorzej", że Pan jest mocen wyprowadzić człowieka ze śmirci do życia. To tyle, tak w wielkim skrócie.



#107411 Chodzenie "po kolędzie"

Napisano przez wojtek37 on 2008-12-04, godz. 15:30 w Boże Narodzenie & Sylwester

Jakieś pół roku temu, zapukali do mnie w niedzielny poranek, zaprosiłem ich do siebie. Troszkę pogadaliśmy i umowiłem się na bardziej kąkretną rozmowę, za tydzień. Nie przyszli, co mnie mocno podniosło ciśnienie, bo musiałem zrewidować plan na ten dzień. Tak więc dziś mam więcej dystansu - do wizyt ŚJ co z promiennym uśmiechem stają u drzwi.

Nie sądzicie kochani, że coś ich może "kręcić" kiedy ludzie są wobec nich wulgarni i niegrzeczni?. Podziwiać ich można za upor, ale jak to może działać na ich psychikę, kiedy ktoś ich totalnie olewa?.



#107410 starzy wyjadacze

Napisano przez wojtek37 on 2008-12-04, godz. 15:10 w Oceń forum

Ja, wprawdzie nie za często, ale zawsze lubiłem prowadzić dyskursy z ŚJ [teraz nie starcza czasu] wielu z nich, to nawet fajni goście. Przyciągnęło mnie tu już jakiś czas pogłebienie wiedzy o błędach i manipulacjach ŚJ - za co jestem ogromnie wdzięczny.



#103416 Usprawiedliwienie dla unicestwienia dzieci w Armagedonie

Napisano przez wojtek37 on 2008-10-15, godz. 10:20 w Tematyka ogólna

Gdy w latach osiemdziesiątych studiowałam, to siostra prowadząca ze mną studium na moje pytanie "A co z dziećmi", wyjaśniła: "Jeśli chcesz usunąć z włosów wszy, to czy zostawisz gnidy".


No właśnie - ciekawa sofistyka, nie ma co miłosierdzie ŚJ jest ponad Miłosierdziem Boga ;) :lol:



#103414 Bałwochwalstwo ŚJ

Napisano przez wojtek37 on 2008-10-15, godz. 10:18 w Tematyka ogólna

No, ja jeszcze się z taką postawą nie spotkałem, ale mnie ona doprawdy zdumiała.



#103413 Czy SJ usprawiedliwiaja klamstwo?

Napisano przez wojtek37 on 2008-10-15, godz. 10:15 w Tematyka ogólna

Punkt widzenia zaprezentowany w w1.2.2007 s. 6: "Każde kłamstwo jest nieprawdą, lecz nie każda nieprawda jest kłamstwem. Dlaczego? Według definicji słownikowej kłamstwo to „twierdzenie niezgodne z rzeczywistością, wypowiedziane z zamiarem wprowadzenia kogoś w błąd”. A zatem jest to celowe oszustwo. Natomiast nieumyślne powiedzenie nieprawdy — jak choćby przekazanie błędnych informacji czy danych — nie jest równoznaczne z kłamstwem."


Tak czy inaczej, dla ŚJ "cel uświęca sierodki" , a jak wiemy jest to doktryna wroga chrześcijaństwu, i moralności.



#102668 Strażnica nr 6/2007, a modlitwa do Jezusa.

Napisano przez wojtek37 on 2008-10-02, godz. 15:51 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

W strażnicy numer 6 z 2007, omawiającej powrót Jezusa, możemy przeczytać na 3 str., a w 3 akapicie takie oto zdanie o apostole Janie:

Gdy otrzymał informację na temat tego wydarzenia i jego znaczenia dla ziemi, żarliwie prosił w modlitwie: "Przyjdź, Panie Jezusie" (Objawienie 22:20).

Oczywiście wielu zna omówienie tego wersetu z książki "Wspaniały finał Objawienia...", gdzie tak go skomentowano:

Tak więc razem z Janem żarliwie się modlimy: Amen! Przyjdź Panie Jezusie".

No ciekawe. Wydawnictwo Strażnicy, powtórzyło obecnie ten pogląd. Ciekawe dlaczego? Co o tym sądzicie?


Dla mnie to oczywiste, iż naczalstwo z Brooklinu zaczyna wierzyć w katolicki dogmat "świętych obcowanie" i nakazuje delikatnie, by modlić się razem we wspólnocie zbawionych, bo przecież Jan przebywa w Niebie razem z Jezusem. A więc jednak można prosić tych, którzy są u Tronu Jezusa prosić o modlitwę.

Ciekawą konkluzję można zatem z tego wyciągnąć, mianowicie czemu miało by to służyć. Konia z rzędem, dla tego ŚJ, który nie wtajemniczony w nowe jak się wydaje "światło" wyjaśni ten problem. :lol:

Tego jeszcze nie było, ciekawe jak to zinterpretują ?.



#102666 Mesjanistyczni żydzi głoszą od drzwi do drzwi

Napisano przez wojtek37 on 2008-10-02, godz. 15:38 w Ogólne

Wiadomość w nawiązaniu do tematu: Żydzi mesjańscy chcą całkowicie zintegrować się z chrześcijaństwem


Czyli, wynika z tego, że wypełniają się proroctwa Biblijne.



#100096 litościwy samarytanin w świetle nauk świadków

Napisano przez wojtek37 on 2008-08-29, godz. 10:41 w Tematyka ogólna

Samarytanin nie był odstepcą tylko innego wyznania, chodź bardzo podobnego.



W IV w. p.n.e. Samarytanie sami ogłosili się odrębną wspólnotą religijną, a Żydów uznali za apostatów. Najprawdopodobniej w latach 350-330 p.n.e. wybudowali własną świątynię na górze Gerazim. Używali też własnego, innego niż żydowski kalendarza. Tak więc moim zdaniem, jednak byli odstępcami, a do tego Żydzi uznawali Samarytan za nieczystych rytualnie.

Do dzisiaj z punktu widzenia ortodoksyjnego judaizmu nie jest jasne, czy Samarytanie są Żydami, którzy wyłączyli się ze wspólnoty, czy też nie-Żydami



#92674 greckie słowo STAUROS

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-27, godz. 10:07 w Krzyż czy pal?

Mnie Mirku zastanawia fakt, czemu ŚJ tak walczą z tym krzyżem, ciekawe że tak się nad tym zagadnieniem trudzą. :blink:



#92600 Możesz zrozumieć Biblię

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-26, godz. 15:15 w Nowinki doktrynalne Towarzystwa Strażnica

Myślę, że ci, którzy już myśleli, że jednak coś się zmienia w nauczaniu „niewolnika” i że Biblia będzie miała większy wpływ ma to, co będzie nauczane w „organizacji”, zawiodą się po raz kolejny w swoich nadziejach. Może się mylę, czas pokaże.

Myślę, że się nie mylisz.



#92599 Najbardziej absurdalne pomysły niewolnika z Brooklynu...

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-26, godz. 15:04 w Tematyka ogólna

To nie jest pomysł WTS. W I i II w mówiono o Jezusie jako Najwyższym aniele Bożym, czasami utożsamiano go z Michałem. Tyle, że pod pojęciem anioł mieścili sie nie tylko aniołowie, ale nawet DUch Święty. :)


Tak, ale te doktryny zostały odrzucone przez Kościół jako herezje. Człowiek jest w stanie, wiele sobie wymyśleć. :P



#92598 Jezus - czy jest Arch. Michałem ?

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-26, godz. 15:01 w Tematyka ogólna

Jestem za tak! W księdze Daniela w Starym Testamencie 12:1 jest napisane: "A w owym czasie powstanie Michał, wielki książę, który stoi dla dobra synów twego ludu(...)"

W Izajasza, zaś w 9:6 jest napisnae: "Bo narodziło nam się dziecko, syn został nam dany; a na jego barkach spocznie władza książęca. I będą go zwać imieniem Cudowny Doradca, Potężny Bóg, Wiekuisty Ojciec, Książe pokoju"

Zatem można wywnioskować, iż w tych dwóch wersetach jest użyta nazwa "książę". Jednak w Daniela Książę został nazwany "Wielkim", ponieważ już wtedy zmartwychwstał i poszedł do nieba, gdzie już był Wielki.


Nie lapię?. To kiedy miał ten Anioł zmartwychwwstać, i czy aniołowie podlegają zmartwychwstaniu? :blink: :huh:



#90997 Raportowanie głoszenia - czy zniknie?

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-08, godz. 13:18 w Obowiązki teokratyczne

Czy tzw. "głoszenie nieoficjalne" jest w tych statystykach obięte?.



#90816 Świadkowie Jehowy a medycyna niekonwencjonalna

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-06, godz. 13:28 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Za szerzenie zabobonu powinni go wykluczyć z loży.

Co ma piernik do wiatraka? . Jak wykazał powyższy artykuł homoopatia ma okultystyczne korzenie, i tyle. Tak, czy inaczej jeśli naczalstwo z Brooklinu czegoś nie zakazali, z takich czy innych względów - to szeregowy ŚJ nie wnika w sprawę i robi po swojemu. Rozmawiałem kilka miesięcy temu z jednym gościem, który na potęgę używa homeopatii i twierdzi że jest wszystko OK, na moje wyjaśnienie pochodzenia homeopatii, bardzo się zdziwił i stwierdził, że to sprawdzi.



#90808 Świadkowie Jehowy a medycyna niekonwencjonalna

Napisano przez wojtek37 on 2008-05-06, godz. 11:56 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Ja pozwolę sobie wkleić tekst, ktory umieściłem kiedyś na innym Forum na temat homeopatii

Homeopatia - okultyzm, sugestia czy medycyna?

Kilka lat temu miałem okazję rozmawiać z dwoma zakonnikami, którzy opisali mi zdarzenie dotyczące chorej osoby oraz homeopatycznych leków. Z ich słów wynikało, że homeopatia kryje w sobie tajemnicze i złe siły. Później jedna z bliskich mi osób doświadczyć tego mogła na sobie samej. Zrodziło się wtedy we mnie pytanie: jak to możliwe? Szukając prawdy o homeopatii, skontaktowałem się z chyba najwybitniejszym na świecie znawcą tematyki orientalnej, New Age, sekt i innych zagrożeń duchowych. Chodzi o o. Josepha - Marie Verlinde'a.

Jest, dzięki kilku wizytom, książkom i kasetom - dobrze znanym w Polsce Belgiem na stałe mieszkającym we Francji. O. Verlinde był młodym naukowcem, który szukając rzeczy duchowych wyjechał do Indii, gdzie przez długi czas blisko współpracował z guru Maharshi Mahesh Yogi. Powróciwszy do Europy praktykował okultyzm. Po swoim nawróceniu rozpoczął studia teologiczne, a w 1986r. przyjął święcenia kapłańskie. Później założył zgromadzenie zakonne - Rodzina św. Józefa.

O. Verlinde przyglądał się homeopatii już wcześniej. Wiele w niej wydawało mu się niezrozumiałym, był jednak daleki od jej potępienia. Kiedy zacząłem przedstawiać mu sprawę, wyraził swoje niepokoje z powodu naszej niewiedzy o energii astralnej, w której obszarze, wg homeopatów, dokonują się pożądane zjawiska. Następnie wziął pod uwagę spirytystyczne źródło, którym posłużył się Hahnemann, aż w końcu stwierdził, że nawet, jeśli w rzeczywistości tak było, to nie wydaje się, aby używanie leków homeopatycznych mogło odbyć się ze szkodą dla ludzi. Wtedy przedstawiłem mu materiały, m.in. o osobie Hahnemanna. Oto fragmenty wypowiedzi, jakich w trakcie naszych kontaktów udzielił o. Joseph: "Mówię tylko, że nie wydaje mi się, abyśmy mieli wystarczającą ilość elementów, aby to potępić jako technikę przywołującą działanie duchów /..../. Z mojej strony, jeśli miałbym pewność, że Hahnemann otrzymał te informacje za pośrednictwem duchów, ogłoszę homeopatię jako niezgodną z życiem chrześcijańskim, ponieważ /...../ informacje - prawdziwe - przekazane przez duchy miałyby wartość paktu. Ci, którzy używaliby takiej informacji, tym samym zaakceptowaliby działanie duchów, które ją przekazały. Oto, do czego doszedłem. Nie wszystko jest jeszcze jasne, ale spróbujemy posunąć się do przodu."

Po wspólnej pracy nad dostępnymi tekstami, o. Verlinde podsumował to wszystko, co o homeopatii wiemy i co przypuszczamy. Porównał on źródła homeopatii i ją samą z szamanami Ameryki Środkowej, którzy będąc w transie otrzymywali wiadomości na temat działania różnych roślin. "Duchy te nie czynią tego za darmo"- stwierdził m.in. Wnioski o. Verlinde'a były tym razem już dużo bardziej krytyczne. Odrzucał on możliwość uciekania się do homeopatii tych wszystkich, którzy znają jej prawdziwą historię. "Byłoby to świadome sprzymierzanie się z duchami." Jednak stwierdzał również, że nie wie, czy niebezpieczeństwo może zawisnąć także nad ludźmi nieświadomymi, ludźmi dobrej woli. Na koniec o. Verlinde wyraził pewien rodzaj przerażenia z owoców naszej pracy pisząc: "przecież homeopatia tak się rozprzestrzeniła, że używa jej co druga osoba." Szukając materiałów o homeopatii, poświęciłem na to wiele czasu, ponieważ nie łatwo było doszukać się krytycznych prac na interesujący mnie temat. W końcu jednak dysponowałem pewnymi informacjami, zarówno z punktu widzenia religii, jak i medycyny.

Homeopatię "zawdzięczamy" niemieckiemu doktorowi Samuelowi Hahnemannowi (1753-1843). Był to człowiek kpiący z chrześcijaństwa i samego Zbawiciela. Należał do sekty wolnomularskiej, potępionej przez Kościół jako narzędzie i siedlisko diabła. Dodatkowo parał się spirytyzmem, co ma niebagatelne znaczenie, gdyż jak sam oświadczył, homeopatia powstała dzięki informacjom przekazanym podczas objawień spirytystycznych. Jest to niewątpliwie główny "trop" na drodze do odrzucenia tego sposobu leczenia.
Specyfika hahnemannowskiej "medycyny" polega m.in. na swoistej spirytualizacji organizmu ludzkiego i atakujących go chorób. W jego najważniejszej pracy pt. "Organon der Heilkunst" dowiadujemy się, że choroby, to "tylko duchowy, dynamiczny rozstrój życia". Trzeba tedy, aby i lekarstwa działały w obszarze ducha, co prowadzi Hahnemanna do nauki o "uduchowieniu materii".

Czymże więc jest owa nieszczęśliwa homeopatia? Otóż wyróżnia się w niej trzy nauki. Pierwszą jest zasada "similia similibus curantur" (leczenie podobnego podobnym). Chodzi o to, że ta sama substancja, która wywołuje daną chorobę, może ją również wyleczyć. Dodam tylko, że zdaniem wielu naukowców jest to niemożliwe do zweryfikowania (por. prof. F.Anschtz, W.Forth). Jednak, aby w niczym nie uchybić prawdzie, trzeba dodać, że pierwsza zasada Hahnemanna pojawiła się ongiś kilkakrotnie w historii medycyny. Już sam Hipokrates powiedział, że "przez podobne choroba zostaje wywołana, a przez zastosowanie tego samego będzie wyleczona". Podobnie działają szczepienia ochronne, ale nie można bezkrytycznie przywoływać ich jako argumentu na rzecz homeopatii, co za chwilę wykażę. Po za tym medycyna alopatyczna (konwencjonalna) zwalcza choroby używając przeciwnych im leków, co jest odwrotnością przytoczonej reguły podobieństwa. Drugą podstawową zasadą homeopatii jest nauka o rozcieńczaniu. Rozcieńcza się daną substancję, a co najciekawsze, im większy roztwór, tym lekarstwo silniejsze! Rozcieńczenia leków homeopatycznych są ogromne i nierzadko zdarza się, że przygotowany lek nie posiada już żadnej molekuły substancji leczącej.

Tu oczywiście rolę zaczyna odgrywać trzecia, najbardziej tajemnicza zasada omawianego sposobu leczenia. Jest to potencjalizacja. Ks. Grzegorz Daroszewski, do którego artykułów odwołuję się często w sprawach homeopatii, tak opisał to zjawisko: "każdy lek jest wielokrotnie rozcierany lub rozcieńczany i wstrząsany. Naprzemiennie lek się rozcieńcza i wstrząsa na każdym etapie jego przygotowania. Nazywa się to potencjalizacją." Co więcej, twórca homeopatii uważał, że proces wstrząsania odgrywa większą rolę niż samo rozcieńczanie. Mówił: "przez rozcieńczanie uwalnia się coś dynamicznego". Co dokładnie? Na pewno nie jest to substancja wyjściowa, ponieważ przy stosowaniu bardzo wysokich rozcieńczeń może ona już fizycznie zupełnie nie istnieć. Dwudziestowieczny niemiecki homeopata, R. Planer, potwierdza fakt, że homeopatia bazuje nie na masie, lecz na dynamice, tzn. przy wysokich rozcieńczeniach działa nie materia, ale energia powstała dzięki rozpadowi molekuły na elementy. Mniej naukowo ujmował to sam ojciec homeopatii, który owe "coś dynamicznego", będące istotą lekarstwa, nazywał siłą żywotną, energią duchową czy siłą kosmiczną mającą rozbudzić w człowieku zdolność samo uzdrawiania. Tym sposobem środek ten powinien dostarczać pożądanych informacji dla "psychiki organizmu". Dodać należy, że używane przez Hahnemanna słownictwo w zupełności przypomina terminologię okultystyczną. Zwrócił na to również uwagę ks. Andrzej Zwoliński, znawca współczesnych zagrożeń.

W rzeczywistości cały proces opisany powyżej zawiera w sobie wiele elementów, których nie sposób przypisać prawdziwej nauce. Jest tam coś z rytu, z tajemnicy, z nieznanych mocy, czemu zresztą nie należy się dziwić, wiedząc, że przy odkryciu homeopatii ważną rolę odegrały seanse spirytystyczne.

Dystansując się od religijnej oceny opisywanego problemu, postaram się przytoczyć kilka zdarzeń i faktów rzucających światło na homeopatię ze strony nauki. Otóż homeopatia ciągle jeszcze spotyka się w środowisku lekarskim i naukowym z licznymi adwersarzami. Także niektóre środowiska uniwersyteckie potrafiły podejść do problemu z dystansem w celu rzetelnej weryfikacji. Bardzo ciekawe okazały się wyniki badań holenderskich lekarzy z Uniwersytetu w Amsterdamie. Badano na 175 małych dzieciach skuteczność leków homeopatycznych. Z pośród tej grupy dzieci - 84 otrzymywało obojętny preparat, np. z cukru. Do tego lekarze przygotowujący prawdziwe leki nie wiedzieli, które z dzieci je otrzymują, a które substancję obojętną. Wyniki oceniali specjaliści statystyki medycznej. Wynik zaś był jednoznaczny: podawanie leków homeopatycznych nie wpływa w żaden sposób na organizm ludzki. Doświadczenie skrupulatnie kontrolował Komitet Etyczny Uniwersytetu. W tropieniu homeopatycznej antynaukowości oraz pomysłowości zarazem wsławił się Harvard Universitety w Bostonie, który nadał "Nobla" za wybitnie niedorzeczne publikacje w dziedzinie fizjologii i medycyny. Dwa razy taką nagrodę zgarnął francuski badacz, znany homeopata, dr Beneviste.

Pierwszy "zaszczyt" spotkał go za udowadnianie, że w wodzie, tj. tam, gdzie rozpuszczają się leki homeopatyczne, zachowywać się miała pamięć kształtu cząsteczek w niej rozpuszczonych. Niecałe 4 lata temu dr Beneviste sięgnął ponownie po Nobla. Tym razem za wymyślenie sposobu na zanotowanie na twardym dysku biologicznej aktywności zawartej w pamięci wody.

Pozostając przy spojrzeniu nauki, nadmienię także, że 28 kwietnia 1999 r. w Polsce, a dokładniej na warszawskim ATK, goszczona była dr Maria Meyer z Uniwersytetu w Hanowerze. Pani doktor mówiąc o okultyzmie, objęła tym określeniem nie tylko magię czy wróżbiarstwo, ale także m.in. akupunkturę i homeopatię. "Literatura ezoteryczna - mówiła dr Meyer - jasno dowodzi, że nie są tam wykorzystywane siły naturalne, a istoty duchowe. Poddając się takim terapiom, otwieramy wrota tym istotom."

Tych kilka refleksji ze strony naukowców zakończę cytując jeszcze prof. Kazimierza Ostrowskiego, Członka Rzeczowego PAN z Akademii Medycznej w Warszawie: "Uporczywość bezpodstawnej wiary w skuteczność homeopatii jest irytująca, ale wobec powszechności i lukratywności tej dziedziny pseudomedycyny co pewien czas dokonuje się wysiłków, by w sposób obiektywny udowodnić bezsensowność tego typu niekonwencjonalnej terapii. Irytujące jest to, że usiłowania zdewaluowania homeopatii nie oddziałują na stronę intelektualną społeczeństwa, jak również fakt, że leki te są stosowane przez bezkrytycznych lekarzy posiadających dyplomy."

Spotyka się jednak ludzi, którzy gotowi są "uciąć sobie głowę", że leki homeopatyczne wyciągnęły ich z różnych, paskudnych choróbsk. Zostając przy krytyce tego typu leków, mogę wymienić różne możliwe przyczyny tych faktycznych uzdrowień. Po pierwsze organizm mógł poradzić sobie sam lub stało się to za sprawą równolegle przyjmowanych leków konwencjonalnych i wypełnienia zwykłych rad lekarza, jak zaprzestanie palenia, korzystanie ze świeżego powietrza, odpoczynek itp. Po za tym nie można zapomnieć, że - jak pisze prof. K. Ostrowski - w grupie leków stosowanych w leczeniu internistycznym pozytywny efekt leczniczy placebo ujawnić może się nieraz u 30% pacjentów. Dodatkowo te leki homeopatyczne, które zawierają jeszcze odpowiednio dużą ilość substancji wyjściowej, mogą okazać się czasem skuteczne w przypadku alergii. Jednak przyczyna tego należy do medycyny akademickiej. Na koniec wyliczania możliwych przyczyn skuteczności homeopatii nie mogę nie zasugerować czytelnikom innej jeszcze alternatywy tj. przyznania tym lekom realnej mocy, ale mocy okultystycznej.

Jedno jest pewne, nie można problemu zbagatelizować. Po za tym pocieszać nas muszą słowa prof. Ostrowskiego, który stwierdził, że "w wielu instytucjach naukowych usiłuje się dowieść nonsensowności terapii homeopatycznej". Większym problemem zdaje mi się być nieświadomość co do homeopatii wśród księży. Po za tym nikt nie chce być brany za ociemniałego inkwizytora, który we wszystkim doszukuje się sztuczek szatańskich. Wypada zakończyć teraz Pawłowymi słowami: "Bracia, trzeźwi bądźcie i czuwajcie"!

Robert Wyrostkiewicz
Morgon – Francja


PS.

Twórca współczesnej homeopatii, Samuel Hahnemann przyznał, że instrukcje wytwarzania 'leków' homeopatycznych otrzymał podczas seansów spirytystycznych



#90450 Dzieci-głosiciele

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-29, godz. 14:15 w Obowiązki teokratyczne

Pawle to jeszcze nic ;) ja znam przypadek 5 letniej (slownie: piecioletniej) formalnej glosicielki (bedacej juz po pytaniach na glosiciela i zdajaca comiesieczne sprawozdanie).


Przecież to masakra na dziecku. :o W Korei i w Chinach też jak wiemy indoktrynuje się w ten sposób maluchy, by wyrosły na dzielnych obrońców reżimu.



#90449 Krok do tyłu?

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-29, godz. 14:12 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Brie - ja również wierzę w zmartwychwstanie Ciała, ale do przebywania w Niebie razem z Jezusem. Wielu ŚJ zdziwi się jak już to się stanie, bo przecież cał NT "krzyczy" do nas byśmy podążali za PANEM. Jesteśmy powołani do życia w Niebie, o czym już nie raz tu pisano, a osiągną je Dzieci Boże. Dla tego tym bardziej smutnym jest fakt, że ŚJ prócz tych namaszczonych nie utożsamia się z darem dziecięctwa bożego, a szkoda, bo moim zdaniem świadomie odrzucają Chwałę u Pana.



#90448 Czy ŚJ powinni praktykować zwyczaje biblijne?

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-29, godz. 14:04 w Tematyka ogólna

Zgadzam sie, że post Jezusa miał szczególny cel. W mojej wypowiedzi nie ma negatywnego nastawienia do postu, pod warunkiem, że nie robi się z tego teatru bądź chorobliwego wyniszczania organizmu.


Zapewniam, że nie znam nikogo w Kościele, kto by w taki sposób jak piszesz pościł. Nie wiem doprawdy skąd czerpiesz taką wiedzę, ale jest wyzsana z palca. Ci którzy "wyniszczają" swój organizm - grzeszą i taka jest wykładnia KRzK. Post polega na zupełnie czymś innym, i każdy go może stosować zgodnie z sumieniem, w stosunku do ciała i kondycji ducha.



#90380 Czy ŚJ powinni praktykować zwyczaje biblijne?

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-28, godz. 15:59 w Tematyka ogólna

A tak konkretnie gdzie Biblia podaje, że gdy ktoś nie będzie pościł, to utraci zbawienie ? Albo gdzie napisano, że gdy głodem będzie przymierał, to dostąpi wyjątkowego przywileju ?


Odpowiem równie enigmatcznie. Jak myślisz, Jezus poszcząc robił to z przyjemności, czy miał na uwadze jakieś wyższe racje?. Post oczywiście nie jest bramą do Nieba, ale...... skoro apostołowie i Jezus tak czynili to.... czy może być to naganne?.



#90359 Czy ŚJ powinni praktykować zwyczaje biblijne?

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-28, godz. 10:40 w Tematyka ogólna

Tetaz nie mam pod ręką odpowiedniej literatury, ale pierwsi chrzescijanie, o ile mi wiadomo pościli, za wzorem Jezusa, więc post jako taki jest wpisany w Tradycję Kościoła od samego początku. Tak więc wydaje się normalnym, że praktyka postna jest potrzebna wierzącym, jako pewien rodzaj ascezy, czy wewnętrznego wyciszenia.



#90050 Dziewictwo 144 tysięcy

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-24, godz. 12:42 w Tematyka ogólna

Ja mam zapytanie, czy ŚJ umieszczają "sprawiedliwych" ze ST w gronie "namaszczonych" 144 tyś ?.



#89712 Kiedy wypada Pamiątka?

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-21, godz. 11:36 w Obowiązki teokratyczne

http://www.pta.edu.p...ster_dates.html

To tak dla uzupełnienia wiedzy o datowaniu Wielkanocy w KRzK.



#89710 Mormoni

Napisano przez wojtek37 on 2008-04-21, godz. 11:09 w Ogólne

Tak w Wawie czesto ich mozna spotkac jak przemieszczaja sie tramwajem jakims albo metrem


Często mnie zaczepiali w Gdyni, tak więc Trójmiasto też jest opanowane.